Tak świadkowie zgłaszali katastrofę, w której zginął Kobe Bryant. Straż pożarna ujawniła nagrania

Getty Images / VCG/VCG / Na zdjęciu: Kobe Bryant
Getty Images / VCG/VCG / Na zdjęciu: Kobe Bryant

Pięć osób zadzwoniło na straż pożarną tuż po katastrofie helikoptera, w którym znajdował się Kobe Bryant. Straż pożarna z Los Angeles postanowiła ujawnić nagrania zgłoszeń świadków, którzy zadzwonili na numer alarmowy.

W tym artykule dowiesz się o:

Minął już ponad tydzień od katastrofy lotniczej, do której doszło w miejscowości Calabasas w stanie Los Angeles. To tam rozbił się helikopter, w którym zginął Kobe Bryant, jego córka oraz siedem innych osób. Amerykanie cały czas nie mogą się otrząsnąć po tej tragedii.

Pracował z nim osobiście. Artur Pacek opowiada o treningach z Kobem Bryantem. "Inspirował. Był tytanem pracy" >>

Teraz straż pożarna z Los Angeles postanowiła ujawnić nagrania, w których słyszymy świadków katastrofy. Dzwonili pod numer alarmowy 911. Ich relacje były bardzo podobne.

- Helikopter właśnie uderzył w górę. Słyszałem to, a teraz widzę płomienie - mówił jeden ze świadków.

ZOBACZ WIDEO Nie żyje Kobe Bryant. "Odszedł ktoś większy, ktoś kto działał na całe pokolenia i generacje młodych zawodników."

- Słyszałem samolot. Wydaje mi się, że był w chmurach. Nie byłem w stanie go zobaczyć, a potem usłyszałem huk. Teraz widać płomienie - relacjonował kolejny.

- Właśnie słyszałem, że przeleciał nade mną helikopter. Leciał w gęstych chmurach, a potem usłyszałem trzask i nagle się zatrzymał - zgłosiła trzecia osoba.

Śmierć Kobego Bryanta. Nowe doniesienia w śledztwie. Może pomóc to nagranie (wideo) >>

Łącznie pięć osób zadzwoniło pod numer 911, by zgłosić katastrofę helikoptera. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że na pokładzie znajdował się Kobe Bryant.

Komentarze (0)