Zwykli kibice i wielki świata nie zapomina o tragedii, jaka dotknęła świat sportu. 26 stycznia w katastrofie helikoptera zginął Kobe Bryant. Wraz z córką Gianną i siedmioma innymi osobami był na pokładzie maszyny, która rozbiła się o zbocza wokół Los Angeles. Nikt nie przeżył. Informacje o wypadku znajdziecie m.in. TUTAJ i TUTAJ.
NBA straciło legendę, a od 2 tygodni trwa upamiętnianie słynnego koszykarza. Jedną z osób, która chciała uhonorować zmarłego sportowca, był Spike Lee. Znany reżyser pojawił się na gali wręczenia Oscarów (więcej informacji znajdziecie TUTAJ) w oryginalnym stroju.
Przyszedł w fioletowo-złotym garniturze z wygrawerowanym numerem 24 na plecach, a także na klapach marynarki z przodu. W ten sposób chciał uczcić śmierć Kobego Bryanta. Purpura i złoto to barwy Los Angeles Lakers - klubu NBA, w którym przez całą karierę występował zmarły zawodnik.
Doszły do tego: fioletowy kapelusz i para tenisówek z Nike z kolekcji Kobego Bryanta.
Spike Lee pays tribute to Kobe Bryant with his #Oscars red carpet look https://t.co/BYOjau0Mir pic.twitter.com/PQ1xxI1kzY
— The Hollywood Reporter (@THR) February 9, 2020
ZOBACZ WIDEO Michał Pol wspomina spotkania z Kobem Bryantem. "Szanował Polaków, uwielbiał AC Milan"