EBL. Jest piąte złoto, ale Stelmet Enea BC wygrał dużo więcej (komentarz)

WP SportoweFakty / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Koszarek i Milicić
WP SportoweFakty / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Koszarek i Milicić

Do momentu ogłoszenia zakończenia rozgrywek Stelmet Enea BC był zdecydowanie najlepszym zespołem w Energa Basket Lidze. Przyznane złoto cieszy, ale większym powodem do radości jest zbudowanie fundamentów pod odzyskanie zaufania w środowisku.

- Pod względem organizacyjnym to był najlepszy rok od wielu lat - mówi nam Łukasz Koszarek, kapitan zielonogórskiego zespołu, dla którego to piąte mistrzostwo Polski w karierze.

Latem było ciężko

Latem zeszłego roku sytuacja finansowa klubu z Zielonej Góry była - delikatnie mówiąc - bardzo nieciekawa.

Niektórzy mówili nawet, że nad Stelmetem Enea BC zawisło widmo bankructwa z powodu nieuregulowanych długów z lat ubiegłych. To efekt niezrealizowanych do końca wielkich kontraktów, których sprawy najczęściej kończyły się w BAT, czyli w Koszykarskim Trybunale Arbitrażowym.

ZOBACZ WIDEO: Polska akademia na Zielonej Wyspie. Mariusz Kukiełka otworzył szkółkę w Irlandii

W końcu nadszedł czas głębszej refleksji i chęci zmiany dotychczasowej polityki finansowo-transferowej. Po trudnych i żmudnych rozmowach stworzono dokładny plan naprawczy. W negocjacje bardzo mocno zaangażowani byli przedstawiciele miasta i firmy Stelmet (sponsor tytularny), którzy zadeklarowali pomoc klubowi w tych trudnych czasach.

- Udało się zbudować wokół klubu bardzo wielu ludzi, którzy chcieli nam pomóc w trudnych momentach. Mam na myśli prezydenta miasta, polityków lokalnych, firmę Stelmet i innych przedsiębiorców. Ta lista jest naprawdę długa - podkreśla Janusz Jasiński, prezes rady nadzorczej Grono SSA, który w ostatnich miesiącach odsunął się nieco w cień.

Jego miejsce zajął Konrad Witrylak (członek rady nadzorczej z ramienia miasta), który skrupulatnie nadzorował realizowanie nakreślonego wcześniej planu.

Pieniądze na czas

Jednym z najważniejszych punktów było płacenie pensji zawodnikom i trenerom w określonym w umowach terminie. Udaje się to zrealizować. Zespół otrzymywał wynagrodzenia o czasie. Z naszych źródeł wynika, że były nawet takie miesiące, w których pieniądze pojawiały się na kontach wcześniej niż przewidywały to zapisy w kontraktach.

- Z wypłatami nie było żadnych problemów. Na ten moment jesteśmy w dobrej sytuacji finansowej. Wprowadzenie planu naprawczego działa i przynosi efekty. Jesteśmy rozliczeni z klubem, nikt nie może narzekać na fakt, że nie dostał pieniędzy za ten sezon - przyznaje Łukasz Koszarek.

W Stelmecie zaciśnięto pasa, nie przepłacano zawodników. Podobno tylko jeden gracz zarabiał więcej niż 10 tysięcy dolarów miesięcznie. To Amerykanin Drew Gordon, który miał za sobą przeszłość w NBA. Długo szukano na rynku koszykarzy o odpowiednich umiejętnościach, którzy jednocześnie mieściliby się w ramach budżetowych.

Młoda, ambitna i głodna sukcesów drużyna pod dowództwem charyzmatycznego Żana Tabaka spisywała się rewelacyjnie na obu frontach - w EBL i w silnej lidze VTB (bilans 8:11). W wielu meczach na grę zielonogórzan patrzyło się z dużą przyjemnością. To był prawdziwy pokaz zespołowości.

To nie koniec planu naprawczego

- Fundamenty do odzyskania wiarygodności zostały zbudowane. To proces, ale klub zrobił duży pierwszy krok i to w świetną stronę - komentuje Koszarek.

W klubie podkreślają, że sukcesy nie oznaczają końca realizacji planu naprawczego. Nikt nie zamierza zboczyć z trasy, która została wytyczona kilka miesięcy temu. Zwłaszcza, że w tym sezonie udało się spłacić dużo więcej niż pierwotnie planowano.

- Wydajemy mniej niż mamy przychodów. Ten rok został opisany z dodatnim wynikiem, z rezerwą, którą możemy przeznaczyć na spłatę zobowiązań z lat ubiegłych. Jesteśmy w połowie drogi - ocenia Janusz Jasiński, który nie ukrywa jednak, że brak spotkań w hali "CRS" może się mocno dać we znaki. Sprzedaż biletów i przychód z dnia meczowego stanowił ważny element w budżecie zielonogórskiego klubu.

Ważna dla przedstawicieli Stelmetu Enea BC będzie decyzja ligi VTB. W tym momencie rozgrywki są zawieszone i wszystko wskazuje na to, że koszykarze nie wrócą do gry w tym sezonie. Jeśli władze VTB wydadzą komunikat o zakończeniu rozgrywek, wraz z klasyfikacją, to zielonogórzanie sporo zarobią, bo w tym momencie są na miejscu gwarantującym grę w fazie play-off.

Czytaj więcej:
EBL. Arkadiusz Miłoszewski: Tabak mnie męczy. Kiedyś mu za to podziękuję (wywiad)
EBL. Jarosław Jankowski: Koronawirus sparaliżuje polską koszykówkę. Należy zrobić ligę bez spadków w przyszłym sezonie
EBL. Radosław Piesiewicz, prezes PLK i PZKosz: Anwil chwalony w Europie. Jest duża szansa na "dziką kartę" w LM

Źródło artykułu: