Amerykanin Darious Moten jest jednym z nielicznych obcokrajowców, który nie wrócił do domu po ogłoszeniu przez zarząd PLK przedwczesnego zakończenia rozgrywek.
- Wielu Amerykanów nie lubi życia w Europie, czują się bardziej komfortowo w Stanach Zjednoczonych. Nie byłem zaskoczony, że tak szybko opuścili Polskę i wrócili do domów. Ja z kolei nawet nie myślałem o powrocie do USA - mówi nam koszykarz Trefla Sopot.
Moten w najbliższym czasie nie wybiera się do Stanów Zjednoczonych. 27-latek podkreśla, że w USA panuje chaos. Liczba zakażonych na koronawirusa przekroczyła tam już granicę 400 tysięcy. W ciągu ostatniej doby zmarło blisko 2000 osób.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Najgorzej jest w Nowym Jorku, który stał się epicentrum zakażeń koronawirusem. Tylko tam zmarło już ponad 5400 chorych, a liczba zakażonych wynosi blisko 140 tysięcy. W Polsce skala jest znacznie mniejsza: zarażonych jest około 5 tysięcy osób (stan na środę 12.00 - przyp. red.).
- Sytuacja w USA jest chaotyczna, ludzie rządzący tam zareagowali bardzo późno. W moim rodzinnym stanie Georgia jest więcej zakażonych na koronawirusa niż w całej Polsce. Obostrzenia są co prawda podobne, ale wielu Amerykanów nie bierze ich na poważnie, dlatego pandemia tam tak mocno eskalowała. Na szczęścia moja rodzina jest zdrowa - wyjaśnia nam Moten, który w Polsce przebywa wraz z żoną.
- Gdyby była taka szansa, zostalibyśmy w Polsce na dłużej. Nawet na całe wakacje. Czujemy się tutaj komfortowo i bezpiecznie. Klub bardzo o nas dba, więc nie mamy prawa na nic narzekać - dodaje 27-letni Amerykanin.
- Jesteśmy w stałym kontakcie z klubem. Otrzymujemy dokładne instrukcje, co i jak mamy robić. Spędzamy czas w domu, ale w ogóle nie narzekamy na nudę. Oglądamy seriale, układamy wspólnie puzzle - opowiada.
Moten miał pecha, bo z powodu pandemii koronawirusa zdołał rozegrać tylko jedno spotkanie w barwach Trefla Sopot. Do Polski przyleciał na tydzień przed zawieszeniem rozgrywek. W debiucie wypadł znakomicie - w wygranym spotkaniu ze Śląskiem (86:76) zdobył 16 punktów (3/3 za 3) i miał 5 zbiórek.
Amerykanin pokazał, że może być bardzo wartościowym wzmocnieniem sopockiego zespołu. W Treflu nie ukrywają, że widzą go w składzie na kolejne rozgrywki.
- Darious został, gdyż chciał wypełnić kontrakt do końca. Uważał też, że z racji tego co się dzieje, bezpieczniejsze będzie pozostanie na miejscu. Jestem z nim w stałym kontakcie. To zawodnik, który świetnie zadebiutował ze Śląskiem i nie będę ukrywał - jesteśmy nim zainteresowani w perspektywie przyszłego sezonu - mówi (za treflsopot.pl) Marcin Stefański, trener Trefla Sopot.
Co na to sam Moten? - Taki scenariusz bardzo mi się podoba. Wszyscy wiemy, że obecnie sytuacja na świecie jest bardzo niepewna w związku z koronawirusem, ale bardzo chciałbym za kilka miesięcy znów włożyć żółto-czarną koszulkę Trefla - odpowiada Amerykanin, który do Polski trafił z Finlandii.
Zobacz także:
EBL. Kamil Łączyński: Dialog powinien opierać się na wzajemnym szacunku, a nie bezdusznych pismach
Znany agent koszykarski proponuje: Wypłacić 85 procent kontraktu. Prezes Anwilu: Klub nie ma rezerw w budżecie
Koszykówka. Josh Bostic, gwiazda EBL: Mam niedokończoną robotę. Mój powrót jest możliwy