EBL. Kamil Łączyński: Dialog powinien opierać się na wzajemnym szacunku, a nie bezdusznych pismach

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Kamil Łączyński
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Kamil Łączyński

- Jest kilku zawodników, którzy w obawie o przyszłe kontrakty chcą się ugiąć i zrezygnować z pensji, na które już zapracowali. To ja się pytam: tak powinna wyglądać profesjonalna koszykówka? - mówi Kamil Łączyński ze Związku Zawodowego Koszykarzy.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak pan się odniesie do oświadczenia Śląska Wrocław, w którym klub wezwał pana do "zaprzestania działań godzących w dobre imię klubu"?[/b]

Kamil Łączyński, koszykarz, który w sezonie 2019/2020 grał w Śląsku Wrocław: Nie zamierzam ustosunkowywać się do oświadczenia Śląska Wrocław. Nie pójdę w te stronę, bo to niczego i tak nie zmieni.

Widziałem takie komentarze kibiców: "tam gdzie Łączyński, tam problemy". Co pan na to?

Szczerze? Ja takich komentarzy nie widziałem. Raczej były takie popierające moje zachowanie. Ja nic złego nie zrobiłem. Działanie na szkodę klubu? W którym momencie? Ze stwierdzenie faktu? Bądźmy poważni.

Co oznacza wypowiedzenie kontraktu?

To oznacza, że umowa dobiegła końca na miesiąc przed ostatnią planowaną płatnością. Chyba że zagralibyśmy w fazie play-off, to wtedy obowiązywałyby "dniówki". To też oznacza, że nie dostanę pensji, która była zapisana w kontrakcie, po okresie wypowiedzenia.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 11-latek z Polski robi furorę w Barcelonie. Zobacz piękne gole Michała Żuka

Jak pan w ogóle zareagował na taki ruch ze strony klubu z Wrocławia?

Zdawałem sobie sprawę z tego, że klub może zdecydować się na taki krok. Myślałem, że warunki będą inne. Po raz kolejny okazało się, że można sobie myśleć jedno, a życie wszystko weryfikuje. Teraz rodzi się pytanie: czy działamy wspólnie i godzimy się na to, że obie strony trochę stracą czy wchodzimy w konflikt, bo nikt nie chce ustąpić?

Po ostatnim oświadczeniu wynika, że opcja numer dwa.

Tak. Szkoda, bo miałem nadzieję na dialog. Jestem zdania, że trzeba usiąść przy stole, porozmawiać i wypracować wspólne stanowisko, bez chodzenia po sądach i wywlekania tam wszystkiego. Nikomu nie jest to potrzebne, zwłaszcza, że sytuacja jest trudna dla każdej ze strony.

Misko Raznatović, prawnik i znany agent koszykarski, proponuje klubom wypłacenie 85 procent całego kontraktu. To dobre wyjście z sytuacji dla obu stron?

Propozycja Raznatovicia ma sens. Ogólnie uważam, ze najsprawiedliwiej byłoby spłacić wszystkie zaległości, a przyszłe pensje ściąć o 50 procent. Wszyscy wyszliby na tym tak samo stratni. Ale łatwo się dzieli i rządzi czyimiś pieniędzmi. Każdy przypadek powinien być indywidualnie rozpatrywany, bo każdy z nas ma inne kwoty i zapisy kontraktu.

Na pandemii koronawirusa stracą wszyscy.

Zgadza się, ale... ciężar sytuacji nie może spoczywać tylko po stronie zawodników. Podam przykład. Dwóch koszykarzy zarabia po 10 tysięcy. Klub zaoszczędzi 20 tysięcy, jeśli nie wypłaci im po jednej pensji. A proszę zobaczyć, jak wyglądałaby sytuacja, gdyby obaj dostali po 5 tys. Wtedy zawodnicy są usatysfakcjonowani, a i klub też zaoszczędzi na tej sytuacji. Wg mnie jest to proste rozumowanie. Tylko że do tego jest potrzebna chęć dogadania się.

Łukasz Koszarek po oświadczeniu klubów PLK powiedział mi, że "kluby wyczyściły wstępne pole do dalszych negocjacji". Jest pan tego samego zdania?

Uważam, że kluby, które nie chcą porozumień, jak również kluby szantażujące zawodników, nie obrały dobrej ścieżki. Dialog powinien polegać na uszanowaniu i wzajemnym zrozumieniu, a nie na bezdusznych pismach i jednostronnych stanowiskach. Coraz większe grono zawodników dołączą do Związku Zawodowego Koszykarzy. Dzielą się swoimi problemami i spostrzeżeniami.

Często z ust członków zarządu ZZK padają słowa o szantażowaniu ze strony niektórych klubów. Może pan to wyjaśnić? O co chodzi?

Jest kilku koszykarzy, którzy w obawie o przyszłe kontrakty chcą się ugiąć i zrezygnować z pensji, na które już zapracowali. To ja się pytam: tak powinna wyglądać profesjonalna koszykówka? Czy przy podpisaniu kontraktu z góry powinniśmy wliczać, że 1-2 pensji nie dostaniemy, bo będziemy szantażowani? Musimy bronić swoich praw.

Wymagany jest od nas profesjonalizm i w większości przypadków wpisywany jest w kontrakt wymóg ciągłego podnoszenia swoich umiejętności. Takie są zapisy, ok w porządku, ale czy my nie mamy prawa oczekiwać coraz większego profesjonalizmu ze strony działaczy? Ta sytuacja musi się w końcu zmienić. I nie jest istotne czy ktoś zarabia 5 tysięcy czy 50 tysięcy. Skoro umowa jest podpisana przez obie strony, to trzymajmy się jej zapisów.

Zobacz także:
Koszykówka. EBL. Ludde Hakanson: Stelmet był najlepszy w kraju, a ja rozegrałem sezon życia (wywiad)
Koszykówka. Mateusz Ponitka: Przez koronawirus nikt nie może być spokojny. Przyszłość jest niewiadomą (wywiad)
Koszykówka. EBL. Michał Ignerski: Byłem blisko powrotu do Anwilu Włocławek

Źródło artykułu: