Chris Wright, gwiazda EBL, mówi o grze w Polsce. Jak było z transferem do Włoch?

WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Chris Wright i Chris Dowe
WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Chris Wright i Chris Dowe

Włosi byli zainteresowani pozyskaniem Chrisa Wrighta z Polskiego Cukru. Torunianie nie chcieli sprzedawać swojego lidera, a on sam nie naciskał na zmianę decyzji. - Nie biegałem i nie prosiłem o transfer. Byłem zadowolony z mojej sytuacji - mówi.

Informacje o ewentualnym transferze do Włoch wyciekły na początku roku. Grissin Bon Reggio Emilia była bardzo zainteresowana pozyskaniem Chrisa Wrighta.

Klub przedstawił torunianom konkretną ofertę, ale została błyskawicznie odrzucona. Polski Cukier nie chciał sprzedawać swojego lidera.

Zawodnik opowiada nam o tym, jak z jego perspektywy wyglądał temat odejścia z klubu w trakcie rozgrywek. Czy faktycznie Włosi byli tak bardzo zdeterminowani?

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

- Myślę, że temat był całkiem poważny. Słyszałem te wszystkie informacje, śledziłem je, ale tak naprawdę cała sprawa była poza mną. Nie mogłem za wiele zrobić, bo miałem ważny kontrakt z Polskim Cukrem. Byłem zadowolony gry w Toruniu, a też nie jestem takim graczem, który biega do klubu i prosi o transfer do innego zespołu - wyjaśnia Amerykanin.

Kocha Włochy

Zainteresowanie Włochów nie dziwi, bo Wright był bezsprzecznie jednym z najlepszych zawodników na tej pozycji w Energa Basket Lidze. Świetnie spisywał się także w rozgrywkach Basketball Champions League. Ponadto Amerykanin jest znany na włoskim rynku. Rozegrał tam aż pięć sezonów przed transferem do Polski.

- Kocham Włochy. Rozegrałem tam pięć sezonów i naprawdę mocno zaprzyjaźniłem się z tym miejscem. Myślę, że jakbym tam wrócił, to mój syn zacznie mówić swobodnie po włosku - śmieje się Wright, który był zawodnikiem Victoria Libertas Pesaro, Pallacanestro Varese, Auxilium CUS Torino, Pallacanestro Reggiana i Pallacanestro Trieste. W sezonie 2018/2019 notował przeciętnie 12,5 punktu i 4,7 asyst.

- Zacznijmy od tego, że poziom ligi we Włoszech jest znakomity. Gra tam wielu świetnych koszykarzy, co sprawia, że niemal każdy mecz jest ogromnym wyzwaniem. To podnosi twój poziom i sprawia, że po kilku miesiącach jesteś lepszym graczem. Poza tym życie we Włoszech bardzo mi odpowiada. To moje ulubione miejsce w Europie - komentuje Wright.

W Polsce inaczej

Śmiało można zaryzykować tezę, że od momentu powrotu do ekstraklasy zespół Polskiego Cukru nie miał w swoich szeregach tak uzdolnionego play-makera. Wright łączył w sobie cechy świetnego rozgrywającego i znakomitego strzelca. Nie tylko kreował pozycje dla innych, ale też potrafił samemu wykończyć akcje zespołu. Amerykanin imponował szybkością, dynamiką, dobrze panował nad piłką, odczytując ustawienia defensywne rywali. 14 z 20 meczów kończył z podwójną zdobyczą punktową. Przez kilku ekspertów był wybrany do pierwszej piątki sezonu 2019/2020.

- Gra w Polsce na pewno różniła się od tego, czego doświadczyłem w krajach, w których grałem wcześniej: Turcji, Izraelu, Francji i we Włoszech. Mam wrażenie, że koszykówka jako dyscyplina cały czas rozwija się w Polsce. W tym momencie nie jest jeszcze aż tak bardzo popularna, ale niedługo to powinno się zmienić - przyznaje Wright.

Amerykanin żałuje, że jego misja w Polsce została przedwcześnie zakończona przez pandemię koronawirusa. Zarząd PLK nie chciał czekać na rozwój epidemii i już 17 marca podjął decyzję o zakończeniu rozgrywek.

- Mieliśmy bardzo dobry skład. Wielu zawodników było doświadczonych, którzy sporo już w koszykówce widzieli i myślę, że każdy z nas mentalnie przygotowywał się do walki w fazie play-off. Tam byłyby rozdane karty - uważa Wright.

Sporo kontrowersji w środowisku wzbudził fakt, że klasyfikację miejsc wyznaczono na podstawie punktacji uzyskanej w meczach rozegranych do dnia 12 marca. Wydawało się, i takie głosy dochodziły też z samej ligi, że końcową klasyfikację miejsc wyznaczy procentowy stosunek zwycięstw do rozegranych spotkań.

Liczba punktów premiowała zespoły, które... rozegrały większą liczbę spotkań, a nie te, które osiągnęły lepsze rezultaty. Na czwartym miejscu znalazła się Asseco Arka, która legitymowała się bilansem 14:8. Lokatę niżej był Polski Cukier Toruń, który na swoim koncie miał... więcej zwycięstw i mniej porażek od gdynian (15:5).

- Walka w play-off byłaby niezwykle interesująca. Było kilka zespołów, które zgłaszały mistrzowskie aspiracje. Stelmet, Anwil, Arka, a do tego Start, który był rewelacją rozgrywek - komentuje Amerykanin.

Polski Cukier był jednym z pierwszych klubów w PLK, który rozwiązał kontrakty z graczami zagranicznym. Jeszcze przed ich wylotem udało się dopiąć wszystkie formalności.

- Doszliśmy szybko do porozumienia, zarówno klubowi jak i zawodnikom zależało na szybkim wyjeździe do domów. Myślę, że wszystkie strony podeszły do tematu odpowiedzialnie, a także uczciwie względem swoich obowiązków - mówi nam Maciej Schwarz, agent koszykarski, który reprezentuje interesy amerykańskiego rozgrywającego.

Chris Wright w sezonie 2019/2020 przeciętnie notował 15,6 punktu i 5,4 asyst w rozgrywkach Energa Basket Ligi.

Zobacz także:
EBL. Gwiazda Anwilu mówi o rozmowach z klubem. Co z jego przyszłością?
Znany agent koszykarski proponuje: Wypłacić 85 procent kontraktu. Prezes Anwilu: Klub nie ma rezerw w budżecie
Koszykówka. Josh Bostic, gwiazda EBL: Mam niedokończoną robotę. Mój powrót jest możliwy

Komentarze (1)
avatar
Bog Honor Ojczyzna
11.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Medale w tym roku ustali przy zielonym stoliku z Piesiewiczem. Każdy logicznie myślący człowiek widzie, ze to był absurd.