Koszykówka. Czy Kraków będzie mieć I ligę? Piotr Piecuch: Robimy wszystko, aby nam się to udało

Materiały prasowe / TS Wisła / Na zdjęciu: drużyna Wisły Kraków
Materiały prasowe / TS Wisła / Na zdjęciu: drużyna Wisły Kraków

- Jesteśmy na etapie rozmów, planowania budżetu, pytań i dyskusji, bo znaków zapytania jest wiele, a czas ucieka szybko. Na dziś jest nadzieja, że w tej 1.lidze wystartujemy - mówi Piotr Piecuch, trener koszykarskiej Wisły Kraków.

[tag=28873]

Wisła Kraków[/tag] czyli Wawelskie smoki zgodnie z końcową klasyfikacją zajęły drugie miejsce w drugoligowych zmaganiach, tym samym otrzymując bezpłatne zaproszenie do pierwszej ligi. Z uwagi na okoliczności, sytuację klubu przybliża trener zespołu Piotr Piecuch, który na podstawowe pytanie o zmiany na ławce trenerskiej odpowiada: - nic mi nie wiadomo, aby była planowana zmiana trenera, chociaż trener musi być zawsze przygotowany na każdą ewentualność (śmiech).

- Myślimy poważnie o tym, aby zgłosić się do pierwszej ligi. Termin deklaracji upływa 1 lipca. Jesteśmy na etapie rozmów, planowania budżetu, pytań i dyskusji, bo znaków zapytania jest wiele, a czas ucieka szybko. To dobry moment żeby pewne kwestie jak najszybciej zamknąć. Na dziś jest nadzieja, że w tej 1.lidze wystartujemy - zdradza.

- Chcemy wystąpić w podobnym składzie jak w minionym sezonie, a jeśli budżet pozwoli, wzmocnić się jednym, a może dwoma graczami. Chłopaki ciężko pracowali i przez trzy lata ambitnie walczyli o to żeby znaleźć się w wyższej klasie rozgrywkowej. A pomimo świadomości, że będzie skromnie jeśli chodzi o budżet, chcą się w tej rywalizacji sprawdzić i chcą grać. Robimy wszystko, aby nam się to udało.  Nie zamierzam robić rewolucji, a dla chłopaków ma to być nagroda za kilka lat ciężkiej pracy i lojalności wobec klubu i siebie nawzajem. Jest to dla nich szansa - a ja i ludzie, którzy od lat nam pomagają, zrobimy wszystko, żeby mogli spróbować swoich sił na tym poziomie.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Paraolimpijczycy o wsparciu sponsorów. "Nikt się nie wycofał"

Sytuacja jest jednak na tyle niepewna, że ciężko mówić o tym, co przyniosą następne miesiące. - Uważam, że ekonomia zadecyduje, kto tak naprawdę będzie grał w pierwszej lidze - wtrąca Piotr Piecuch.

- Zajęliśmy pierwsze miejsce w grupie, a drugie biorąc pod uwagę klasyfikację zespołów ze wszystkich czterech grup drugiej ligi. Jednak w tej chwili to, co czeka cały sport, w tym koszykówkę w najbliższych miesiącach, pozostaje wielką niewiadomą. Im dłużej będzie trwał bezruch w gospodarce, tym wydaje mi się gorsze perspektywy dla całego środowiska sportowego. Mam nadzieję, że w tej bardzo trudnej sytuacji na wysokości zadania stanie Polski Związek Koszykówki. Nie oczekujemy jako środowisko koszykarskie pieniędzy, tak jak to ma miejsce chociażby w piłce nożnej, w której związek wspiera finansowo zarówno piłkę zawodową jak i rozgrywki młodzieżowe, bo zdajemy sobie sprawę, że centrali najzwyczajniej na to nie stać. Oczekujemy, że związek podejmie działania, które przede wszystkim ograniczą koszty organizacji meczów.

- Myślę, że zdecydowane obniżenie wpisowego do rozgrywek, ograniczenie z trzech do dwóch liczby sędziów prowadzących mecze, mądre dokonywanie obsad zawodów (duże odległości i wysokie w związku z tym ryczałty za dojazdy) - takie działania pozwoliłyby wielu klubom przetrwać - i mówię tu o wszystkich szczeblach rozgrywek z młodzieżowymi włącznie - proponuje.

- Rozmawiam z trenerami i wiem, że będą cięcia kosztów w stosunku do zawodników jak i trenerów, poza tym wszyscy rozumieją, że w obecnej sytuacji to jedyna droga, żeby kosztem - być może jednego a może nawet dwóch najbliższych sezonów - po prostu przetrwać. Stąd też oczekujemy podobnych działań ze strony PZKosz. Musimy wszyscy razem zrobić wszystko, żeby nie doszło do sytuacji, że z koszykarskiej mapy Polski znika nagle 50 proc. drużyn i klubów. a nie jest to w tym momencie żadne czarnowidztwo tylko realna ocena tego, co może się wydarzyć - dodając:

- Nie wiadomo też jaki kształ będzie miało zaplecze ekstraklasy. W kuluarach mówi się o być może wcześniejszym rozpoczęciu sezonu, a także o spotkaniach bez udziału publiczności. Najważniejsze jest jednak to, jakie zespoły będą mogły w ogóle przystąpić do rozgrywek. - Mam nadzieję, że prędzej czy później kibice będą mogli przychodzić na halę i bezpośrednio dopingować drużynę, ale zapowiada się na to, że na razie mecze będą odbywać się bez udziału publiczności. Dlatego też musimy się przygotować na to, żeby mogli nas oglądać za pośrednictwem internetu, telewizji, czy Faceebooka - mówi trener zespołu z Krakowa.

Z Krakowa, z którym jednak koszykówce nie bardzo jest po drodze. - Dla Krakowa fajnie, że Wisła po wielu latach znowu będzie w pierwszej lidze, chociaż samo miasto nie jest zainteresowane wspieraniem sportu na tym poziomie. Obawiam się, że niewiele się zmieni, zwłaszcza w obecnej sytuacji epidemiologicznej. Szkoda, bo w innych miastach samorządy promują się przez sport. U nas, nie jest nam po drodze i to jest smutne, bo przecież prawie wszyscy zawodnicy pochodzą właśnie z Krakowa i są wychowankami klubu. Będziemy się starać, aczkolwiek byłbym bardzo zaskoczony, gdyby pomoc ze strony miasta doszła do skutku. Cieszy to, że w obliczu panującej sytuacji są kluby, które nadal będą wspierane przez swoich dotychczasowych sponsorów. Wiem, że pomimo trudności, w kilkunastu klubach i różnych dyscyplinach, dotychczasowi darczyńcy, mimo że sami mają problemy w związku z zaistniałą sytuacją deklarują, że chcą dalej pomagać. To jest fajna rzecz. Nasz sponsor również pomimo problemów jest z nami w kontakcie i wyraża chęć dalszej współpracy. To mnie bardzo cieszy - zauważa.

Zobacz także: Koronawirus. Polski Cukier zamiast walki w play-off, rozpoczyna walkę z COVID-19
QUIZ: Jak dobrze znasz pierwszą ligę? Rozwiąż quiz i sprawdź swoją wiedzę

Komentarze (0)