Gaśnie światło nad KK Polonia 1912. Klub kończy projekt związany z męską koszykówką w Lesznie

Materiały prasowe / Dominik Hromada, Polonia Leszno / Na zdjęciu: prezes Jacek Kaszuba, Timeout Polonia 1912 Leszno
Materiały prasowe / Dominik Hromada, Polonia Leszno / Na zdjęciu: prezes Jacek Kaszuba, Timeout Polonia 1912 Leszno

Potwierdził się najmniej optymistyczny scenariusz dotyczący przyszłości leszczyńskiej koszykówki. Klub KK Polonia 1912 Leszno znika nie tylko z mapy I ligi, ale kończy projekt związany z męską koszykówką.

Z pewnością to nie jest dobry czas dla wielkopolskiej koszykówki, nad którą od dłuższego czasu zbierały się czarne chmury. Już jeden klub z Poznania wycofał się z rozgrywek pierwszej ligi. Podobny los podzieliła pobliska Timeout Polonia 1912 Leszno.

W Trapezie zgasło światło

Pierwszego lipca minął termin zgłoszeń do rozgrywek prowadzonych przez PZKosz. W I lidze do procesu licencyjnego przystąpiło 17 klubów. Zabrakło wniosku Timeout Polonii 1912 Leszno, która pomimo tego, wyrażała chęć gry w sezonie 2020/21. Czas na uzupełnianie dokumentów skończył się w środę, 15 lipca. Wraz z nim, skończył się czas koszykówki w Lesznie.

"Zarząd klubu podjął decyzję o rezygnacji z udziału w rozgrywkach i ligi PZKosz w sezonie 2020/21 i zakończeniu projektu związanego z męską koszykówką. Na powyższą decyzję wpłynął przede wszystkim brak możliwości zabezpieczenia budżetu finansowego dotyczącego ww. rozgrywek. Głównym źródłem finansowania projektu męskiej koszykówki były wpływy od sponsorów oraz wsparcie finansowe ze strony Miasta Leszna. Niestety, w związku z zaistniałą sytuacją dot. epidemii koronawirusa, klubowi nie udało się znaleźć sponsorów na poziomie umożliwiającym zabezpieczenie kosztów udziału w I ligowych rozgrywkach. Do tej pory zabrakło również formalnego zapewnienia finansowego wsparcia ze strony Miasta Leszna" - czytamy w oficjalnym oświadczeniu leszczyńskiego klubu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Malwina Smarzek-Godek i jej nowe hobby

Zarząd klubu od początku komunikował, że prowadzi rozmowy zarówno z miastem, jak i sponsorami, ale nie przynoszą one zamierzonego efektu. Brakowało gwarancji finansowego wsparcia ze strony samorządu. Istotne jest również to, że klub jako jeden z kilku, w marcu musiał zwrócić dotację przyznaną na 2020 rok.

Miasto podkreślało, że "to klub podejmuje decyzje odnośnie swojej przyszłości", niejednokrotnie odwołując się do otwartego konkursu ofert na wspieranie realizacji zadań publicznych Miasta Leszna, którego termin nie pokrywał się z terminami obowiązującymi w Polskim Związku Koszykówki, co patrząc z perspektywy klubu, stanowiło przeszkodę i nie miało sensu.

Gwarancja? "Nie można dać gwarancji rozstrzygnięcia otwartego konkursu. Nie możemy operować jakimikolwiek kwotami, bo to zaprzeczałoby idei konkursu. Jeżeli klub chce uzyskać dofinansowanie na tak zwane wspieranie rozwoju sportu, to można wystartować w konkursie dotacyjnym" - odpowiada miasto, które dzień po zakończeniu drugiego etapu zgłoszeń do rozgrywek PZKosz wciąż żywiło nadzieję, że klub jednak zdecyduje się w nich wystartować. Na to było już za późno, a relacje między klubem a miastem w żaden sposób nie uległy poprawie.

Leszno miastem sportu

Ile jest historii klubów, które znikają z koszykarskiej mapy? Wbrew pozorom, katem nie okazało się zadłużenie. Przez lata klub był wypłacalny dla zawodników i trenerów, mocno stawiał na marketing i sprawy organizacyjne.

- Organizacja w klubie zawsze była na wysokim poziomie. Przez te 5 lat sporo się wydarzyło. Dużo zawdzięczam prezesowi Jackowi Kaszubie. Nie tylko jeśli chodzi o sprawy na boisku, czyli zawodowe, ale także prywatne. Dzięki prezesowi mogłem pogodzić grę ze studiami i z pracą zawodowa, co wpłynęło na mój rozwój osobisty - mówi Szymon Milczyński, związany z klubem z Leszna od sezonu 2015/16. - Bardzo żałuję, że w Lesznie nie będzie już męskiej koszykówki na takim poziomie. Pewnie każdy z nas, kto grał tu dłużej, czuje sentyment do hali Trapez. Czuję smutek i niedosyt. Każdy kto mnie zna, wie, że często pomimo różnego rodzaju przeciwności czy kłód, brnę do przodu i daje z siebie wszystko - dodaje 27-letni środkowy.

- Polonię będę wspominać bardzo dobrze. Spędziłem tu 5 lat, a to musi w jakimś stopniu mówić samo za siebie. Podejrzewam, że gdyby nie siły wyższe, które wpłynęły na środowisko sportowe w Lesznie, zapewne nadal reprezentowałbym barwy klubu - zaznacza Stanferd Sanny. - Organizacja w klubie była na najwyższym poziomie. Szczerze mówiąc, nie pamiętam sytuacji, w której cokolwiek mi się mogło nie podobać. Finał nie jest dobry. Szkoda pracy prezesa i całego zaplecza klubowego, kibiców i marki, która została zbudowana przez lata. Nie jestem zadowolony z takiego obrotu sytuacji, ale nie mam na to wpływu. Z prezesem Jackiem rozstajemy się w świetnych relacjach i mam nadzieję, że koszykówka wróci do Leszna ze zdwojoną siłą - podsumowuje 26-letni rzucający.

Hasłem miasta jest "Leszno miastem sportu" koszykówki w nim jednak zabraknie. Kończy się historia klubu, która trwała 6 sezonów.

"Moje nastawienie do koszykówki się nie zmieniło. Jeżeli projekt "padnie" to powstanie nowy projekt" - zapowiada prezydent miasta w mediach społecznościowych.

Zobacz także: Czarne chmury nad wielkopolskim basketem. Z pierwszoligowej mapy znika jeden klub, na włosku przyszłość drugiego
Pierwszy raz w historii zaplecze ekstraklasy ma sponsora tytularnego. Od dziś to Suzuki 1 Liga Mężczyzn

Źródło artykułu: