EBL. "Wielki plusk spadającego do Wisły kamienia". Polski Cukier z upragnionym przełamaniem

PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Jarosław Zawadka i Obie Trotter
PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Jarosław Zawadka i Obie Trotter

Polski Cukier Toruń w końcu z pierwszą wygraną w sezonie 2020/2021. Podopieczni Jarosława Zawadki w niesamowicie emocjonujących derbach pokonali przed własną publicznością Enea Astorię Bydgoszcz 112:102.

- Nie wiem czy słyszeliście taki plusk dużego kamienia wpadającego do Wisły. To spadł on właśnie z mojego serca - rzucił po meczu trener Jarosław Zawadka. I trudno mu się dziwić.

W Toruniu faktycznie wszyscy w końcu mogli odetchnąć z ulgą - Twarde Pierniki sezon zaczęły od pięciu kolejnych porażek. Presja rosła z każdym kolejnym meczem.

- Dla mnie to nie był łatwy okres. Debiutuję jako pierwszy trener w ekstraklasie. Trzeba się cieszyć z tego, co się stało. Nie tylko ja, ale i cały zespół odczuł ulgę - dodał.

ZOBACZ WIDEO: MMA. Jan Błachowicz chce nacieszyć się mistrzowskim pasem. "To cały czas do mnie nie dociera"

Pojedynek w toruńskiej Arenie był niesamowity o czym świadczyć może aż 214 zdobytych punktów, ale i przebieg spotkania był ekscytujący. Enea Astoria Bydgoszcz zaczęła niesamowicie - na początku drugiej kwarty prowadziła nawet 40:20. - Szczerze? Nawet nie wiedziałem, że było aż 20 punktów straty - komentuje Zawadka.

Goście zaczęli na fantastycznej skuteczności - niemal każdy rzut leciał prosto do kosza. - Powiedzieliśmy sobie po pierwszej kwarcie, że taka kwarta jaką miała Astoria, gdzie trafili wszystkie siedem rzutów za trzy punkty, nie zdarza się zawsze i to nie będzie trwało cały mecz. Wiedzieliśmy, że grając rozsądnie i szukając naszych przewag jesteśmy w stanie wrócić - dodał.

I tak też się stało. Twarde Pierniki pokazały jakość, zaczęły wracać i jeszcze przed przerwą zdołały odrobić niemal wszystkie straty. Na finiszu z kolei to Polski Cukier miał więcej jakości, a goście oddali wszystko w ręce znakomitego Corey'a Sandersa (35 punktów i 10 asyst). Wygrała opcja toruńska. 60 procent skuteczności rzutów z gry i 32 asysty muszą cieszyć niemniej niż wygrana. - Ta liczba asyst o czymś świadczy. Coś zaczęło funkcjonować. Daleko jeszcze jednak do tego, co możemy grać - mówi szkoleniowiec Polskiego Cukru.

- Nadal wszyscy się poznajemy i cały czas powtarzam, że jesteśmy na etapie początkowym. To widać, bo na wejściu w mecz znów popełniliśmy dużo strat i nie graliśmy tak, jak chcieliśmy. Potem długimi okresami pokazaliśmy jednak fajną koszykówkę - zakończył.

Zobacz także:
Tąpnięcie we Włocławku - Dejan Mihevc nie jest już trenerem Anwilu!
Rolands Freimanis: Szukałem klubu, w którym będę wygrywał tytuły. I taki znalazłem

Komentarze (4)
avatar
DN 61
2.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
O przełamaniu będzie można powiedzieć po następnym meczu. 
avatar
Nie dla wirusowego zamordyzmu
2.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
@Tomasz Jacewicz Toruń: Jak się boisz to nie wychodź z domu, ale daj ludziom normalnie żyć. Wyłącz telewizję i internet i zacznij samodzielnie myśleć. 
avatar
Tomasz Jacewicz Toruń
2.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A gdzie zapowiadany przez klub dystans kibiców tzw. szachownica miejsc siedzących? Jak tak dalej pójdzie to znów władze PLK nie dokończą nawet sezonu zasadniczego. 
avatar
-ABC-
1.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
No to jeszcze MKS wygra i sytuacja wróci do normy