EBL. King Szczecin wypuścił z rąk zwycięstwo w Radomiu. "To zaprzeczenie postawy profesjonalisty!"

Materiały prasowe / Krzysztof Cichomski/King / Na zdjęciu: drużyna Kinga Szczecin
Materiały prasowe / Krzysztof Cichomski/King / Na zdjęciu: drużyna Kinga Szczecin

Mimo iż King Szczecin w pewnym momencie meczu z HydroTruckiem Radom prowadził 15 punktami, to ostatecznie przegrał 73:83. Złości z takiego obrotu spraw nie ukrywał Łukasz Biela. - Trudno mi znaleźć słowa na to, co z siebie zrobiliśmy - mówił trener.

W czwartkowym meczu Energa Basket Ligi King Szczecin przegrał na wyjeździe z HydroTruckiem Radom 73:83, mimo iż po trzech kwartach prowadził 63:51. Goście wypuścili z rąk zwycięstwo w ostatniej części, zakończonej porażką 10:32. Nic dziwnego, że złości na konferencji prasowej nie ukrywał Łukasz Biela.

Rozluźnienie pozbawiło szans na wygraną

- Przede wszystkim gratulacje dla trenera Witki i drużyny gospodarzy za te ostatnie 10 minut, ponieważ zrobili to, co trzeba było zrobić w tej sytuacji. Przegrywając kilkunastoma punktami, rzucili się na nas - zwrócił uwagę trener przyjezdnych. - My graliśmy natomiast w tym meczu przez 30 minut. Gdy nasza przewaga osiągnęła 15 punktów, po prostu przestaliśmy grać - przyznał.

- Rozluźniliśmy się, z całym szacunkiem dla gospodarzy, ale oni nas w tych ostatnich fragmentach niczym nie zaskoczyli. Przez cały mecz grali agresywnie na linii podań, my potrafiliśmy się temu przeciwstawić, zdobywaliśmy mnóstwo łatwych punktów, mieliśmy masę otwartych pozycji. Nawet jak piłka nam nie wpadała, to w większości były to dobre ataki - podkreślił Biela.

Zaprzeczenie postawy profesjonalisty

King nie potrafił odpowiedzieć na kapitalną dyspozycję HydroTrucku w rzutach z dystansu. Gospodarze wykorzystali aż siedem takich prób w ostatnich dziesięciu minutach. - To, co zrobiliśmy z siebie w czwartej kwarcie tego meczu, to trudno mi znaleźć odpowiednie słowa. To jest zaprzeczenie jakiejkolwiek postawy profesjonalisty! - grzmiał wściekły trener szczecinian. - Widać było po języku ciała, że jesteśmy zrelaksowani, zamiast robić to, co robiliśmy wcześniej. Rywale grali agresywnie, a my nie potrafiliśmy egzekwować tego, co graliśmy przez cały mecz, chociaż przynosiło nam to skutek - kontynuował.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalne uderzenie na polu golfowym. Nagranie jest hitem

- W obronie również graliśmy dobre zawody przez 30 minut, po czym bez powodu zaczęliśmy "otwierać" rywalom rzuty, uprawiać jakiś hazard, kiedy w ogóle nie było to potrzebne! Ostojić i Piechowicz trafiali całkowicie "otwarte" rzuty za trzy, kiedy nie była zrobiona przewaga na pick and rollu, czy w sytuacji jeden na jeden - zaznaczył Biela.

Bolesna lekcja, która nie przystoi

- Chciałem powiedzieć, że jest to dla nas lekcja, ale nie wiem, który to już mecz w ten sposób przez nas rozegrany. Tym razem tylko 10-minutowy fragment wystarczył do tego, żeby gospodarze wygrali czwartą kwartę 32:10. Mamy teraz trochę czasu, musimy ruszyć do pracy bardzo mocno, bo w ten sposób grając, możemy mieć problem, żeby wygrać z kimkolwiek w tej lidze - zakończył zdegustowany szkoleniowiec gości.

Zgodny był z nim Adam Łapeta. - Nie może nam się przydarzyć taka ostatnia kwarta, w ogóle żadna kwarta nie może nam się taka przydarzyć. Rozluźnienie wkradło się w nasze szeregi, przy czym przez trzy kwarty graliśmy solidne zawody, egzekwowaliśmy wszystkie założenia. Takie rozluźnienie nie przystoi - dodał autor sześciu punktów i ośmiu zbiórek w czwartkowym starciu.

Czytaj także:
>> EBL. Robert Skibniewski nie pomógł. MKS wygrał z Polpharmą mecz "za cztery punkty"
>> EuroBasket. Mike Taylor powołał skład na eliminacje. Adam Waczyński nadal "niewidzialny"

Komentarze (1)
avatar
Cezary Pazura
20.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chłopaki zdarza się ...nie takie przewagi już były i w playoff!!! Dlatego sport jest taki fajny!! Czytaj całość