Wielkie osiągnięcie na parkietach PLK. To zdarza się wyjątkowo rzadko

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: McKenzie Moore
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: McKenzie Moore

McKenzie Moore dołączył do elitarnego grona zawodników, którzy zanotowali w trakcie meczu PLK triple-double. To jedenasty taki gracz w historii. W tym gronie jest tylko dwóch Polaków.

[tag=75117]

McKenzie Moore[/tag] w meczu z Asseco Arką Gdynia dwoił się i troił. Koszykarz Anwilu Włocławek nie tylko poprowadził drużynę do ważnego zwycięstwa (86:78), ale także dołączył do elitarnego grona zawodników, którzy zanotowali w meczu PLK triple-double. To dopiero jedenasty taki występ w historii rozgrywek.

To wielkie osiągnięcie, zwłaszcza, że zawodnik był w ostatnich tygodniach bardzo krytykowany za swoją postawę i grę. Trener Marcin Woźniak i prezes Arkadiusz Lewandowski mocno wierzyli w jego poprawę i z perspektywy czasu można powiedzieć, że mieli rację.

Woźniak za każdym razem, gdy otrzymywał pytanie o pomysł na wykorzystanie Moore'a, podkreślał: "W takich sytuacjach ma być po prostu sobą. Wiemy, jaką on ma wartość dla zespołu. Jeśli rywale tak robią, to niech tak robią dalej. Na pewno znajdziemy na to rozwiązanie. Jakie? Niech to zostanie tajemnicą".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta

Moore w sobotnim spotkaniu z Asseco Arką zanotował 22 punkty, 12 zbiórek i 11 asyst. Do swojego dorobku dorzucił także cztery przechwyty. To wszystko złożyło się na fantastyczny wskaźnik efektywności (39). To drugi najlepszy wynik w tym sezonie. Lepszy rezultat osiągnął jedynie Lee Moore z MKS-u (42).

- Ukłony dla trenerów i kolegów za to, że cały czas we mnie wierzyli, mówili, żebym nie przejmował się słabszymi występami i cały czas szedł do przodu. Posłuchałem się ich i to zaprocentowało. Czuję się coraz lepiej i pewniej na boisku. Triple-double to wielka i przyjemna rzecz, ale najważniejsze jest zwycięstwo. My ich bardzo potrzebujemy - skromnie przyznaje Moore.

Amerykanin zanotował świetny mecz, mimo że... rywale celowo odpuszczali go na obwodzie. Gdy miał piłkę na obwodzie, jego obrońca odsuwał się od niego na bezpieczną odległość 2-3 metrów. Robił to z premedytacją, zachęcając go w ten sposób do oddania rzutu z dystansu. Podobną strategię stosowały wcześniej inne zespoły w PLK. Moore trafił 3 z 8 rzutów z dystansu, zaskakując nieco gdyńską obronę.

- To świetny gracz, ale nie jest tajemnicą, że ma od samego początku ma duże problemy ze skutecznością z obwodu. Musieliśmy zaryzykować, podobnie robiły inne drużyny w PLK. Nie jesteśmy pod tym względem żadnymi odkrywcami. Moore trafił trzy rzuty z dystansu i to nam nieco pokrzyżowało plany - komentuje trener Przemysław Frasunkiewicz.

O ile w NBA triple-double są niemal codziennością, to w Europie nie zdarzają się zbyt często. W PLK od 1998 roku - wtedy wprowadzono oficjalne statystyki - zanotowano tylko jedenaście takich przypadków. W tym gronie jest dwóch Polaków: Marek Łukomski i Paweł Wiekiera.

Ostatnie triple-double na parkietach PLK zaliczył Quinton Hooker, który w barwach GTK Gliwice w spotkaniu z Legią Warszawa miał 20 punktów, 16 asyst i 13 zbiórek.

McKenzie Moore w tym sezonie notuje średnio 12,1 punktu (36 procent z gry), 9 zbiórek i 6,4 asyst na mecz.

Zobacz także:
Andrzej Pluta: Nie wszyscy w Polsce mają pomysł na młodych graczy [WYWIAD]
Przemysław Frasunkiewicz mówi o rozmowach z Anwilem, budowaniu "drzewek" i wspieraniu polskich trenerów [WYWIAD]
Aleksander Dziewa: Wzoruję się na Kuligu. Studia planem "B" na życie [WYWIAD]
Jak "Król Almeida" wracał do Polski. "Anwil to dla mnie coś więcej"

Źródło artykułu: