Szok! Wielka klęska Anwilu. Trener Frasunkiewicz: Jestem wściekły

PAP / Adam Warżawa / Na zdjeciu: Przemysław Frasunkiewicz
PAP / Adam Warżawa / Na zdjeciu: Przemysław Frasunkiewicz

- Jestem wściekły, bo tego się po prostu nie spodziewałem. Grając bez energii niczego się nie zdziała. Nadzieja? Nadal się tli, chcemy wygrywać - mówi Przemysław Frasunkiewicz po klęsce ze Śląskiem 77:107!

- To był nasz bardzo słaby występ - stwierdził na konferencji prasowej Przemysław Frasunkiewicz, szkoleniowiec Anwilu Włocławek.

Jego zespół został we wtorek rozgromiony przez WKS Śląsk różnicą aż 30 punktów (77:107)! Zwycięstwo wrocławian nie jest wielkim zaskoczeniem, bo podopieczni Olivera Vidina prezentują się znakomicie w tym sezonie, jednak to rozmiary zwycięstwa są ogromnym szokiem. Nikt się tego nie spodziewał. Choć dla włocławian było to piąte spotkanie w ciągu 14 dni.

Praktycznie już po pierwszej kwarcie losy spotkania we Wrocławiu były rozstrzygnięte. Włocławianie przegrywali po dziesięciu minutach różnicą... 20 punktów! Nic nie działało w szeregach gości z Kujaw. Nie było obrony, agresji, dzielenia się piłką i celnych rzutów. Później podopieczni Frasunkiewicza próbowali walczyć, ale na niewiele to się zdało. Po przerwie na parkiecie rządziła już tylko jedna drużyna. Śląsk w pewnym momencie zbudował... 38-punktową przewagę. Kibice oglądający mecz w Polsacie Sport przecierali oczy ze zdumienia!

ZOBACZ WIDEO: Jan Tomaszewski komentuje zwolnienie Brzęczka. "Boniek nie wziął pod uwagę jednej rzeczy"

Trener Frasunkiewicz na konferencji prasowej tłumaczył porażkę swojego zespołu kompletnym brakiem energii. A to - jego zdaniem - jest bazową kwestią innych elementów: obrony, zaangażowania i gry w ataku.

- Zaczęliśmy bardzo ospale, graliśmy bez żadnego kontaktu z rywalami. Pierwszą kwartę zagraliśmy kompletnie bez energii i już po dziesięciu minutach było praktycznie po meczu. Próbowaliśmy wrócić, ale niestety nie byliśmy w stanie tego zrobić. Grając bez energii niczego się nie zdziała. Z energii wychodzi wszystko: zaangażowanie w obronie, odpowiednie rotacje, celne rzuty i dzielenie się piłką. Podstawą tych kwestii jest właśnie energia - skomentował trener Anwilu Włocławek.

Wynik próbował ratować Amerykanin Curtis Jerrells, który miał w tym meczu w ogóle nie grać. Na własne życzenie wyszedł jednak na boisko. Chciał pomóc drużynie w trudnym momencie. Niewiele to jednak dało, było widać, że rozgrywający zmaga się z urazem nogi.

- Curtis ma uraz. Właściwie miał nie grać w tym meczu, ale w momencie, gdy wynik zaczął odjeżdżać, powiedział, że spróbuje pomóc drużynie. Wszedł na boisko na własne życzenie. Niestety kontuzja dała o sobie znać. Mógł grać na 30 procent swoich możliwości. Uznałem później, że nie ma sensu trzymać go na parkiecie, tym bardziej, że mamy przed sobą kolejne spotkania - wyjaśnił Frasunkiewicz.

Trenera Anwilu zapytaliśmy o fatalną obronę jego zespołu. To wynik braku chęci i zmęczenia czy może jednak brak predyspozycji u zawodników do mocnej i twardej gry w defensywie? To jest największy mankament w grze włocławian w tym sezonie. Warto dodać, że po raz ostatni 100 punktów stracili pod koniec października. Było to w meczu z MKS-em Dąbrowa Górnicza (98:101 po dogrywce).

- Nie można powiedzieć, że zawodnicy nie mają do tego predyspozycji, bo poprzednie mecze pokazały, że jesteśmy w stanie grać agresywnie i realizować założenia przedmeczowe. Powtórzę po raz kolejny: z taką energią nie da się wygrać meczu. Bez tego elementu niczego się w sporcie nie zwojuje - zaznaczył Frasunkiewicz.

- Jestem wściekły, bo tego się po prostu nie spodziewałem. Zdawałem sobie sprawę z tego, że jesteśmy zmęczeni poprzez duże nagromadzenie meczów, ale to dla mnie duży szok, że zagraliśmy bez energii - dodał.

Czy u trenera Anwilu nadal tli się nadzieja na lepszą grę i wyniki? Aż trudno uwierzyć w to, że włocławianie w tym sezonie wygrali zaledwie 8 z 22 spotkań w PLK. Ale warto nadmienić, że zespół z Kujaw nadal liczy się w walce... o play-off.

- Nadzieja jest. Do każdego meczu podchodzę osobno. Wierzę, że da się pokonać każdego rywala. Nigdy się to u mnie nie zmieni. Mamy kilka dni na to, by się ogarnąć i zagrać kolejne spotkanie. Wiara nadal jest - zapewnił Frasunkiewicz.

Zobacz także:
Anwil Włocławek zerwał umowę z Amerykaninem. Dlaczego? Czy jego agent wytoczy działa? A może klub?
Właściciel zaszalał, sypnął dużą gotówkę. Jest Lampe, będzie medal?
Marek Wojtkowski, prezydent Włocławka: Anwil potrzebuje mocnej osobowości. Frasunkiewicz to ma [WYWIAD]
Stal traci ważnego gracza. Moore wyjeżdża do Niemiec! Dlaczego?

Komentarze (18)
Gabriel G
21.01.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nikt w koszykówce nie chce przegrywać trzydziestakiem. Nawet zblazowane gwiazdy, którym już się nie chce tak jak kiedyś i które nie maja juz takiego jak kiedyś zdrowia. Więc jesli sie trafia ta Czytaj całość
avatar
fazzzi
20.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Przyzwyczajajmy się bo po sezonie Zastal się rozjedzie po świecie. Napisać, że Marcel robi kolegom pod górkę to nic nie napisać przy naszej "legendarnej" rotacji. Wiadomo jaka jest sytuacja w P Czytaj całość
avatar
SlavicPride
20.01.2021
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Koledzy z ZG... My się zacznijmy martwić o siebie, bo Marcel odchodzi... 
avatar
SY91
20.01.2021
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
problem w tym ze Frasun to najbardziej przereklamowany coach w lidze. nie potrafi ogarniac meczu.. 
avatar
Tańczący z łopatą
20.01.2021
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
Jak Zastal nieznacznie przegrał ze Śląskiem na własnym parkiecie to anwilowe trolle zwiastowały nam już zmęczenie, koniec, bankrut bla bla bla...dlatego poznajcie moje dobre serce, że tym razem Czytaj całość