WKS Śląsk Wrocław po koncertowej grze rozbił Anwil Włocławek 107:77 i po raz pierwszy od 2015 roku triumfował w "Świętej Wojnie". Zwycięstwo wrocławian mogło być jeszcze bardziej okazałe, bo w pewnym momencie prowadzili nawet różnicą 38 punktów! Kibice oglądający mecz w Polsacie Sport przecierali oczy ze zdumienia, z kolei trener Oliver Vidin podkreśla, że taki wynik nie jest dla niego większym zaskoczeniem.
- Nie jesteśmy tym zaskoczeni, bo ten mecz mógł się skończyć przewagą 40-50 punktów. Spotkanie przebiegało dokładnie tak, jak tego oczekiwaliśmy. Od początku graliśmy agresywni, narzuciliśmy swoje warunki rywalom. Szybko złapaliśmy odpowiedni rytm i później to kontynuowaliśmy. Odbieraliśmy rywalom piłkę agresywnie i wykorzystywaliśmy swoje szanse - przyznał na konferencji prasowej serbski szkoleniowiec.
- Wiedzieliśmy, jak zagra Anwil i absolutnie niczym nas rywale nie zaskoczyli - dodał Vidin, który w tym meczu skorzystał z całej dwunastki zawodników. Najwięcej po 26 minut spędzili Ivan Ramljak i Kyle Gibson. Warto nadmienić, że na parkietach PLK zadebiutował 20-letni Paweł Strzępek. - Cieszę się, że tak dobrze zaprezentowali się nasi młodzi zawodnicy, którzy dostali dużo więcej minut i wykorzystali je. Bardzo ważne dla nas jest to, że każdy z rotacji miał swój duży udział w tym zwycięstwie - przyznał.
ZOBACZ WIDEO: Wielki autorytet potrzebny reprezentacji Polski. "Zawodnicy przyjeżdżają na kadrę i zapominają jak się biega po boisku"
Trenera Vidina (za pośrednictwem rzecznika wrocławskiego klubu) zapytaliśmy o rozmiary zwycięstwa z Anwilem. Czy Serb jest zaskoczony takim obrotem spraw, bo mecz w wielu fragmentach przypominał bardziej mocniejszy sparing niż poważne ligowe granie. Włocławianie grali bez większego zaangażowania, brakowało im energii i agresji, a i powrót do obrony pozostawiał wiele do życzenia.
Vidin bardzo szczerze wypowiedział się na temat włocławskiej drużyny, która w tym sezonie wygrała zaledwie 8 z 22 spotkań w PLK. Ale warto nadmienić, że zespół z Kujaw nadal liczy się w walce... o play-off. Czy to możliwe?
- Anwil ma dużo problemów. Szczerze? W ogóle nie widzę tej drużyny w play off. To byłby cud, gdyby w nich zagrali. Mają bardzo dobrych zawodników, ale nie wiem, kto tam podejmuje decyzje. Drużyny nie buduje się z jednego dnia na drugi, na to potrzeba czasu. To jest proces. Zmiana jednego zawodnika nie jest dużym problemem, ale pięciu czy siedmiu już tak. Tam jest za dużo turbulencji. Anwil ma dobrych trenerów, zawodników, duży budżet. To wszystko prawda, ale prawdą jest także to, że drużyna zajmuje 13. miejsce w tabeli. To nie jest przypadek - przyznał.
A Śląsk jest w zupełnie innym miejscu. Jest na świetnej drodze do tego, by w tym sezonie zawalczyć o medale. Zwłaszcza, że do drużyny doszedł Amerykanin Ben McCauley, który do Wrocławia przyjechał w świetnej formie fizycznej. Z Anwilem na wielkim luzie zdobył 22 punkty. Imponował spokojem i boiskową inteligencją.
- Nasze miejsce w tabeli nie jest dziełem przypadku - stwierdził Oliver Vidin. Jego Śląsk Wrocław w ostatnich tygodniach prezentuje się znakomicie. 17-krotni mistrzowie Polski wygrali 11 z 14 spotkań, pokonując m.in. na wyjeździe Enea Zastal BC Zielona Góra. To jedna z większych niespodzianek tego sezonu. Zespół z Wrocławia - po znakomitych wynikach - awansował na 3. miejsce w ligowej tabeli i tym samym, rozbudził duże apetyty wśród kibiców.
- Zawsze gra się o tytuł i medale. Walczymy, zobaczymy, co uda się osiągnąć. Należy też odnotować, że budżet Śląska nie jest najwyższy w PLK, inne drużyny dysponują większymi pieniędzmi. Ale na boisku nie ma to kompletnie znaczenia: tam grają zawodnicy, taktyka i przygotowanie drużyn. Efekty są później widoczne - zaznaczył serbski szkoleniowiec.
Zobacz także:
Anwil Włocławek zerwał umowę z Amerykaninem. Dlaczego? Czy jego agent wytoczy działa? A może klub?
Właściciel zaszalał, sypnął dużą gotówkę. Jest Lampe, będzie medal?
Marek Wojtkowski, prezydent Włocławka: Anwil potrzebuje mocnej osobowości. Frasunkiewicz to ma [WYWIAD]
Stal traci ważnego gracza. Moore wyjeżdża do Niemiec! Dlaczego?