Hakanson, Zyskowski, Thomasson i Ponitka - co łączy tych zawodników, poza tym, że grali w Enea Zastalu BC? To, że pod ręką trenera Żana Tabaka w ciągu kilkunastu miesięcy zrobili ogromny postęp, wypromowali się na parkietach VTB i finalnie trafili do mocniejszych klubów, w których podpisali kontrakty za znacznie większe pieniądze.
Warto nadmienić, że przed rozpoczęciem minionego sezonu (2019/2020) - z powodu sporych problemów finansowych - przyszłość zielonogórskiego klubu stanęła pod dużym znakiem zapytania. Finalnie - przy pomocy miasta - wdrożono trzyletni plan naprawczy. Władzom klubu udało się zatrudnić świetnego fachowca, Żana Tabaka, który za niewielkie pieniądze - w porównaniu do lat ubiegłych - zbudował świetną drużynę.
Celem Tabaka było pozyskanie zawodników ambitnych, głodnych sukcesów, którzy mają coś jeszcze do udowodnienia. Magnesem była możliwość wypromowania na arenie międzynarodowej. Z naszych informacji wynika, że gracze decydowali się podpisać kontrakty za mniejsze pieniądze (w porównaniu do innych klubów), by pokazać się na parkietach ligi VTB, która przyciąga spore zainteresowanie.
ZOBACZ WIDEO: Prawdziwe legendy skoków narciarskich. Niezwykłe spotkanie po latach
- Taka jest nasza strategia. Jednym z założeń Zastalu przed poprzednim sezonem - obok wygrywania jak największej liczby spotkań - była promocja zawodników. Oni przyjechali do Zielonej Góry po to, by rozegrać dobry sezon, a następnie podpisać kontrakt za dużo większe pieniądze - podkreśla chorwacki szkoleniowiec.
W pierwszym sezonie pracy Tabaka w Zielonej Górze w ten sposób udało się wypromować czterech zawodników: Jarosław Zyskowski i Ludvig Hakanson (Szweda już w trakcie rozgrywek chciała wykupić Unicaja Malaga) pojechali do Hiszpanii, Drew Gordon podpisał umowę w VTB za dużo większe pieniądze, a Joe Thomasson trafił do Izraela. Do tego grona można też dołączyć Ivicę Radicia, który po transferze do Anwilu też zyskał finansowo. - Nie byliśmy w stanie wyrównać tej oferty - wspomina Janusz Jasiński.
Profil drużyny w drugim sezonie pozostał ten sam: młodzi, ambitni zawodnicy, którzy chcą się pokazać. W wakacje cały sztab szkoleniowy wykonał sporo pracy scoutingowej, by wypatrzeć takich graczy, którzy mają coś do udowodnienia. Strzałem w dziesiątkę okazały się przedsezonowe transfery Iffe Lundberga i Geoffrey'a Groselle'a. Obaj szybko stali się gwiazdami PLK i VTB. Co więcej: w tym momencie mają sporo ofert z lepszych klubów. Duńczyka chciał przejąć rosyjski Lokomotiw, a ostatnio do gry włączył się grecki Panathinaikos Ateny.
Ale jako pierwszy - co było pewnym zaskoczeniem - drużynę opuścił Marcel Ponitka. Po 23-letniego Polaka zgłosiła się Parma Basket Perm. Rosjanie zaoferowali długoletni kontrakt na świetnych warunkach, który będzie obowiązywał aż do końca sezonu 2023/2024. W umowie są zawarte klauzule, które umożliwiają wyjście koszykarzowi po każdym sezonie.
Warto dodać, że kwota wykupu Ponitki z Zastalu oscylowała w granicach 20-30 tysięcy dolarów. Taka była zapisana w kontrakcie zawodnika. Jeśli ktoś ją wpłaci, to koszykarz z automatu przechodzi do innego klubu (oczywiście po wcześniejszym ustaleniu warunków indywidualnego kontraktu).
Ponitka w końcu doczekał się. Marzył o grze za granicą i w końcu pojawiła się oferta, która była intratna pod względem finansowym i sportowym. Koszykarz na nią zapracował świetnymi występami na parkietach PLK i VTB. Był jednym z najważniejszych elementów w układance Tabaka. Był bardzo chwalony przez kibiców i obserwatorów. Ponitka imponował zwłaszcza w grze defensywnej.
- Wszyscy mnie o niego pytają. Wypowiem się na temat Marcela po raz ostatni. Uwielbiam go, przyszliśmy do Zielonej Góry w tym samym czasie. Zbudował tu swoją pozycję, karierę i poszedł do klubu za znacznie większe pieniądze - komentuje Tabak.
- Marcela z nami nie ma, ale życie toczy się dalej. Nie ma sensu tracić czasu na wspominanie gracza, który odszedł. Płacz nic nie zmieni. Musimy iść dalej, znaleźć zastępstwo za niego, a także wykorzystywać graczy, których mamy w zespole - dodaje Chorwat.
Kto w miejsce Ponitki? Ostatnio głośno było o pozyskaniu z Niemiec Davida Brembly'ego, który w przeszłości pracował z Tabakiem w Treflu. Faktycznie takie rozmowy podjęto, ale podobno utkwiły w martwym punkcie. Klub rozważa także innych graczy, bierze pod uwagę fakt, że za 2-3 tygodnie będzie znacznie większa szansa na pozyskanie Polaka, po tym jak niektóre zespoły odpadną z walki o fazę play-off.
- Uważam, że Marcel jest świetnym przykładem dla innych polskich zawodników. Podjął wyzwanie i teraz mocno na tym skorzystał finansowo. Nie pamiętam, żeby któryś z Polaków tak mocno awansował pod względem finansowym od razu po wyjeździe z kraju - przyznaje Chorwat.
Tak naprawdę wyjazd Ponitki jest początkiem. Po sezonie (może wcześniej - zależy od ofert) wyjadą kolejni. Zastal nie będzie w stanie wyrównać ofert dla Lundberga, Groselle'a, Berzinsa czy grającego świetny sezon Freimanisa. - To pokazuje, że wykonujemy świetną pracę - uśmiecha się Tabak. Czy on też wyjedzie? Wszystko na to wskazuje.
Zobacz także:
EBL. Krzysztof Sulima: Tacy jak ja też są potrzebni [WYWIAD]
Gorący telefon w klubie. "Zastal promuje graczy" - Tabak i Koszarek mówią o odejściu Ponitki
Wojciech Kamiński: 6-7 drużyn po cichu myśli o finale. Legia też [WYWIAD]
Chase Simon, była gwiazda PLK: Tęsknię za Polską. Chciałbym zagrać dla Milicicia [WYWIAD]