[b]
[/b]Spore zmiany zaszły ostatnio w życiu Marcela Ponitki. 23-letni Polak zdecydował się na transfer do rosyjskiej Parmy Basket Perm, która wykupiła jego kontrakt z Enea Zastalu BC. Ponitka był jednym z czołowych zawodników zielonogórskiego zespołu, ale nie ukrywał, że jego marzeniem jest gra poza granicami Polski. W końcu pojawiła się ciekawa oferta pod względem sportowym i finansowym. Koszykarz ma za sobą dwa udane występy w rosyjskim zespole.
- Ostatnie dwa sezony będę wspominał bardzo miło. Mogę powiedzieć, że na pewno jest duża poprawa w sprawach finansowo-organizacyjnych względem tego, co było kiedyś. Widać, że klub idzie w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że Zastal nie zejdzie z tej drogi i dalej będzie realizował plan naprawczy, który został wdrożony przez sezonem 2019/2020 - mówi Marcel Ponitka.
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak pierwsze dni w Rosji? Jakie wrażenia?
Marcel Ponitka, zawodnik Parmy Perm, były gracz Enea Zastalu BC: Bardzo pozytywne. Pierwsze dni były niezwykle intensywne. Najpierw szczegółowe badania medyczne, później jeden wspólny trening z drużyną, wideo i... mecz z Chimkami. Warto dodać, że gdy przyjechałem do Rosji, to drużyna była w Holandii na FIBA Europe Cup. Po ich powrocie wszystko działo się błyskawicznie, można powiedzieć, że nieco "na wariata".
ZOBACZ WIDEO: Polscy sportowcy zaszczepieni przed igrzyskami olimpijskimi? "Kryteria są jednoznaczne"
Jeden trening i wideo, a Marcel Ponitka w debiucie na parkiecie spędza aż 26 minut, a w drugim meczu 23. Nie ukrywam, że byłem tym faktem nieco zaskoczony. Tak duża liczba minut też o czymś świadczy. Jak do tego podchodzisz?
Pamiętaj, że nie grał Lorenzo Williams, więc stąd też wzięła większa liczba minut w tych spotkaniach i gra na pozycji rozgrywającego. Choć ten drugi fakt mnie akurat nie zaskoczył, bo o tym długo rozmawiałem z trenerem Kazysem Maksvytisem przed podjęciem decyzji o transferze.
Słyszałem, że trener Maksvytis zrobił wiele, by Marcel Ponitka trafił do Parmy Perm w trakcie rozgrywek. To prawda?
W trakcie rozmów dało się faktycznie wyczuć, że bardzo mnie chce w drużynie i widzi dużą rolę. Bardzo szeroko przedstawił swój plan, powiedział, jak widzi sytuację, czego oczekuje i potrzebuje. Mam nadzieję, że z każdym kolejnym meczem będę mógł to wnieść do zespołu, czyli agresywność, energię, dobrą obronę i dobrą decyzyjnością.
Dla mnie ten transfer wiąże się z dużym wyzwaniem. Takie przejścia z klubu do klubu w trakcie rozgrywek nie są łatwe, zwłaszcza, że nie znałem klubu, systemu i zagrywek. Cieszę się, że wszyscy przyjęli mnie bardzo pozytywnie, koledzy z zespołu są bardzo pomocni, to też widać w trakcie meczów.
Trudno było opuścić Enea Zastal BC w trakcie rozgrywek? Długo się zastanawiałeś nad propozycją Parmy?
To był trudny proces, zwłaszcza, że rozgrywaliśmy wyśmienity sezon, może nawet najlepszy w historii klubu. Zawiązała się znakomita grupa ludzi, którą dowodził świetny trener Żan Tabak. To była "zastalowska rodzina" - tak to nazywaliśmy. Był wzajemny szacunek i wsparcie. Trudno było podjąć taką decyzję, ale tak naprawdę nigdy nie ma idealnego momentu na transfer.
Mówisz, że transfer z klubu do klubu to duże wyzwanie. Ryzyko też?
Tak. Każdy wyjazd za granicę niesie za sobą pewne ryzyko. Ale nie ukrywam, że wiele dała mi do myślenia sytuacja z ostatniego sezonu. Graliśmy świetnie i nagle wszystko zostało przerwane z powodu pandemii koronawirusa. Dlatego teraz gdy pojawiła się intratna oferta pod względem sportowym i finansowym, postanowiłem dłużej nie czekać. Mogę w ten sposób spełnić swoje cele i rozwinąć się nie tylko jako koszykarz, ale też jako człowiek.
Usłyszałem takie opinie kibiców: "transfer Ponitki do Parmy wcale nie jest awansem pod względem sportowym". Jak na to reagujesz?
Parma faktycznie na ten moment jest niżej w tabeli, ale to jest klub z dużymi ambicjami, który chce się rozwijać i iść do góry. Zależało im na tym, by ten transfer już teraz przeprowadzić. Długoletni kontrakt też jest dowodem na to, że Parma ma duże plany względem mnie i przyszłości.
Aż 3,5-letni kontrakt. Rzadko spotykana sytuacja w koszykówce. Jak do tego doszło? To była inicjatywa klubu?
To była inicjatywa klubu i prawdę mówiąc, też byłem zaskoczony, w szczególności, że w lidze VTB mało kto podpisuje tak długie kontrakty. Wydaje mi się, że to był odpowiedni moment na to, by podpisać taką umowę. Mogę zapewnić wszystkich malkontentów, że to korzystny kontrakt dla obu stron.
Jak wyglądały ostatnie rozmowy z trenerem Żanem Tabakiem?
Zacznę od tego, że Żan Tabak to wyjątkowy trener i zawsze będę go w ten sposób postrzegał. Jego i kolegów z zespołu traktowałem jak rodzinę i wiem, że w pewien sposób moją decyzję mogłem pokrzyżować wcześniejsze plany i szyki, ale po to trenuję i po to też zostałem w Zielonej Górze, by korzystać z takich ofert. Ja też nigdy tego nie ukrywałem, że moim celem jest wyjazd za granicę.
Jak trener Tabak zareagował na samą informację: "wyjeżdżam"? Był smutny, zły, wkurzony?
Właściwie wszystkiego po trochę. Trener też jest człowiekiem, w przeszłości był też świetnym zawodnikiem, doskonale wie, jak wygląda ten biznes od środka. Sporo mi podpowiedział, na pewne rzeczy zwrócił uwagę, choć nie jest tajemnicą, że dla niego najlepszym rozwiązaniem byłaby moja dalsza gra w Zielonej Górze. Finalnie - po rozważeniu wszystkich "za" i "przeciw" - podjąłem decyzję o wyjeździe. Mam nadzieję, że z trenerem Tabakiem jeszcze kiedyś się spotkamy i będziemy mogli współpracować. To byłoby super. To jest osoba, która potrafi wyciągnąć z każdego zawodnika 100 procent jego możliwości. Jest też dobrym człowiekiem.
Słyszałem, że mogłeś z Zielonej Góry odejść już latem. Dlaczego ostatecznie zdecydowałeś się na grę w Zastalu?
Faktycznie rozważałem różne opcje, zarówno pozostanie w Zielonej Górze jak i wyjazd za granicę. Dużo czasu rozważałem, w którym kierunku mam iść. Mogłem liczyć na wsparcie agencji BDA. Mogę zdradzić, że moi agenci podpowiadali mi, bym został na jeszcze jeden sezon w Zastalu u trenera Tabaka. Uważali, że mógłbym w ten sposób zrobić kolejny krok do przodu. Były rozmowy w innych miejscach, ale finalnie uznałem, że najlepszą opcją będzie gra w Zielonej Górze. To była pewna opcja, zwłaszcza, że gwarantowała mi występy w mocnej lidze VTB pod dowództwem świetnego trenera.
Ty wyszedłeś z opcją buy-outu?
Tak. Zależało mi na takiej "furtce" w kontrakcie. Klub to zaakceptował.
Transfer do Parmy to zasługa agencji BDA Sports?
Tak. Należą się duże podziękowania Aleksowi Karvanenowi i Arkadiuszowi Brodzińskiemu, bo w bardzo profesjonalny sposób przeprowadzali całą transakcję. Nie było niepotrzebnego szumu, wszystko zostało zrobione po cichu i szybko.
Rozumiem, że to właśnie trenerowi Tabakowi zawdzięczasz to, że w Zielonej Górze wskoczyłeś na zdecydowanie wyższy pułap swoich koszykarskich umiejętności? Wielu uważa, że w ostatnich miesiącach zrobiłeś niesamowity progres.
Cieszę się, że pojawiają się takie opinie. Mój rozwój i lepsza gra? Myślę, że kilka elementów się na to złożyło. Na pewno trochę szczęścia, że znalazłem się w dobrym miejscu, pod skrzydłami świetnego trenera Tabaka. Był właściwą osobą w odpowiednim momencie. Udało mu się stworzyć taką atmosferę, która pozwoliła mi się rozwinąć i stać się lepszym koszykarzem. Każdy czuł się swobodnie w drużynie, był prawdziwy kolektyw. To było widać na parkiecie: walka, determinacja i zaangażowanie. Łatwiej się gra, gdy każdy wie, co ma robić i jak grać, by wszystko szło w jednym kierunku.
Kamil Łączyński mówi: Marcel Ponitka to najlepszy obrońca w PLK, Rolands Freimanis nazywa cię "polską maszyną". Skąd u ciebie takie skupienie na grze w obronie? Od zawsze tak miałeśm czy któryś z trenerów cię ukierunkował w tę stronę?
Moi rodzice, którzy mocno interesują się koszykówką, od zawsze powtarzali, że wchodząc w dorosłą koszykówkę i grając z seniorami muszę pamiętać o tym, by nie tylko rzucać do kosza, ale przede wszystkim zatrzymywać innych zawodników, by w ten sposób pomagać całej drużynie. Jeżeli grasz w obronie, wywiązujesz się z założeń, to zawsze wywalczysz sobie minuty w zespole. Wszystko zaczyna się i kończy na defensywie. Atakiem możesz wygrać 1-2-3 mecze, ale tytuły wygrywa się żelazną obroną i systemem. Wiem, że wiele osób to powtarza, ale tak jest w rzeczywistości. Poza tym... charakter nie pozwala mi odpuszczać. Zawsze walczę do samego końca.
Jak będziesz wspominał dwuletni pobyt w Zielonej Górze? To dla ciebie druga przygoda z Zastalem, jak klub się zmienił pod względem organizacyjnym przez lata?
Ostatnie dwa sezony będę wspominał bardzo miło. Mogę powiedzieć, że na pewno jest duża poprawa w sprawach finansowo-organizacyjnych względem tego, co było kiedyś. Widać, że klub idzie w dobrym kierunku. Co też widać po wynikach. Walec jedzie dalej i się nie zatrzymuje. Chłopacy wiedzą, po co przyszli do Zielonej Góry. Chcą się rozwijać pod okiem świetnego trenera. Dobre występy i sukcesy sportowe pozwolą im pójść dalej i zarobić większe pieniądze. W kwestii finansów nie mogę się źle wypowiadać. Mam nadzieję, że Zastal nie zejdzie z tej drogi i dalej będzie realizował plan naprawczy, który został wdrożony przez sezonem 2019/2020.
Jesteś już rozliczony z klubem?
Powiem krótko: zawarliśmy porozumienie. Liczę i mam nadzieję, że klub wywiąże się z tego w terminie.
Zobacz także:
"Zespół muzyczny", "pracuś" i "bonus od JJ", czyli jak Zastal pokonał wielkie CSKA
Marcin Gortat: Takich momentów się nie zapomina. Aż mnie zmroziło [WYWIAD]
Wojciech Kamiński: 6-7 drużyn po cichu myśli o finale. Legia też [WYWIAD]
Chase Simon, była gwiazda PLK: Tęsknię za Polską. Chciałbym zagrać dla Milicicia [WYWIAD]