W zeszłym roku Igor Milicić - po ostatnim gwizdku sędziego w meczu z Polskim Cukrem Toruń (103:96) - utonął w objęciach zawodników i prezesa Lewandowskiego. Szkoleniowiec wskoczył na bandę i cieszył się wraz z kibicami. Jego Anwil w świetnym stylu wygrał Puchar Polski. - Po 13 latach Puchar Polski znów wraca do Włocławka - mówił podekscytowany.
Po 12 miesiącach Milicić ponownie walczy o triumf w Pucharze Polski, ale już jako trener Arged BMSlam Stali, z którą związał się 1,5-letnim kontraktem na początku grudnia. Teraz to w Ostrowie Wielkopolskim 44-letni szkoleniowiec chce zbudować nową potęgę na koszykarskiej mapie. Zaczął z "wysokiego C", bo od wygrania dziewięciu meczów z rzędu, w tym trzech we włocławskiej "bańce" w rozgrywkach FIBA Europe Cup.
Na konferencji prasowej po wygranym spotkaniu w ćwierćfinale Pucharu Polski z gospodarzami Pszczółką Startem Lublin (80:73) zapytałem trenera Milicicia, czy dostrzega podobieństwa w zeszłorocznej drużynie z Włocławka i tej obecnej z Ostrowa Wielkopolskiego. Szkoleniowiec przyznał, że są, komplementując przy okazji zawodników Stali, którzy - jego zdaniem - idą w dobrym kierunku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Włodarczyk zaczepiła Kloppa. Co za umiejętności mistrzyni olimpijskiej
- Chęć wygrywania, osiągania sukcesu za wszelką cenę. Te elementy są na bardzo wysokim i zbliżonym poziomie. W zeszłym sezonie, gdy pracowałem w Anwilu, długo się docieraliśmy i ten szczyt formy przypadł właśnie na moment Pucharu Polski. Teraz do Stali dołączyłem dwa miesiące temu i muszę przyznać, że zespół jest bardzo mocny pod względem mentalnym. Zawodnicy chcą pracować, przyswajać wiedzę. Idziemy w dobrym kierunku, w takim, w którym szedł zeszłoroczny Anwil - wyjaśnił 44-letni Milicić.
Ostrowianie - mimo napiętego terminarza i dość krótkiej rotacji - spisują się bardzo przyzwoicie, utrzymując dużą intensywność gry po obu stronach parkietu. To bardzo pozytywnie rokuje w kontekście rywalizacji w fazie play-off, zwłaszcza, że trener Igor Milicić planuje wzmocnić drużynę (mówi się o dwóch nowych zawodnikach), choć o nich nie chciał mówić na konferencji prasowej.
- Zespół jest świadomy, co jest potrzebne, by odnosić pozytywne wyniki w takich okolicznościach. Na pewno praca, którą wykonaliśmy na początku stycznia daje o sobie znać, przynosi oczekiwane efekty. Co prawda gramy w okrojonym składzie, ale intensywność jest bardzo wysoka. Cieszy mnie fakt, że stajemy się coraz lepszym zespołem, który rodzi się w niełatwych warunkach - skomentował.
Milicić po meczu ze Startem narzekał jednak na kiepski początek w wykonaniu jego zawodników (Start prowadził 15:6) i dużą liczbę strat (14). Te elementy muszą ulec poprawie, jeśli ostrowianie chcą powtórzyć sukces z 2019 roku, gdy pod wodzą trenera Wojciecha Kamińskiego sięgnęli po triumf w Pucharze Polski.
- Zaczęliśmy mecz z gospodarzami bardzo ospale i to nie może się powtórzyć, bo nie wiadomo, jak to się skończy w następnych sytuacjach. Później, gdy zaczęliśmy grać intensywniej w obronie, to nasza gra wyglądała lepiej. Chcieliśmy wygrać zbiórkę i to się udało. Nie możemy jednak przejść obok tylu strat, które popełniliśmy, to jest coś, nad czym musimy nadal pracować - przyznał.
- Zastal? W ogóle na razie o tym rywalu nie myśleliśmy. Skupialiśmy się na Pszczółce Starcie Lublin. Teraz rozpoczynamy misję: "Enea Zastal BC" - dodał na konferencji prasowej.
Rywalem Stali w półfinale Suzuki Pucharu Polski będzie Enea Zastal BC Zielona Góra, który okazał się lepszy od Asseco Arka Gdynia 90:68. Mecz "o finał" odbędzie się w sobotę, początek o godzinie 15:00.
Zobacz także:
"Zespół muzyczny", "pracuś" i "bonus od JJ", czyli jak Zastal pokonał wielkie CSKA
Aaron Cel: Odmówiłem topowym klubom. Z Polskim Cukrem na dobre i na złe [WYWIAD]
Marcel Ponitka: Trudno było odejść z Zastalu. Rosjanie mnie zaskoczyli [WYWIAD]
Anwil Włocławek. Kyndall Dykes zostaje: zaskakujący kontrakt!