NBA. Doncić zdobył 44 punkty, ale to Lillard trafił najważniejszy rzut. Nuggets zatrzymali Lakers

Getty Images /  Abbie Parr / Na zdjęciu: Damian Lillard
Getty Images / Abbie Parr / Na zdjęciu: Damian Lillard

Damian Lillard znów udowodnił, że jest niezastąpiony w końcówkach meczów. Gwiazdor Portland Trail Blazers trafił kluczowy rzut w starciu z Dallas Mavericks. W innym ze spotkań świetni byli Denver Nuggets, którzy przerwali serię Los Angeles Lakers.

Dallas Mavericks byli w stanie wrócić ze stanu 99:112, przeprowadzili serię 12-0 i zbliżyli się do rywali na punkt, aby następnie wyrównać spotkanie 49,5 sekund przed końcem (116:116). Dorian Finney-Smith trafił wtedy za trzy po asyście Luki Doncicia. Ale Portland Trail Blazers mieli Damiana Lillarda.

30-latek trafił z dystansu na 32,8 sekundy przed końcową syreną i to okazał się najważniejszy rzut w całym spotkaniu. Goście z Oregonu triumfowali w Dallas 121:118.

Mavericks mogli jeszcze wyrównać i doprowadzić do dogrywki w samej końcówce, Doncić wypracował sobie dogodną pozycję, ale przestrzelił zza łuku, w konsekwencji czego jego zespół poniósł ósmą u siebie, a piętnastą porażkę w sezonie 2020/2021.

ZOBACZ WIDEO: Polscy sportowcy zaszczepieni przed igrzyskami olimpijskimi? "Kryteria są jednoznaczne"

Słoweński koszykarz w niedzielnym meczu rzucił aż 44 punkty, miał również siedem zbiórek i osiem asyst, wykorzystał w sumie bardzo solidne 14 na 20 wykonanych prób z pola, w tym 5 na 8 za trzy, ale pomylił się w kluczowym momencie. 21-latek po tym pudle złapał się za głowę i długo nie mógł uwierzyć, że zmarnował tę szansę.

- Uważam, że zasłużyliśmy na zwycięstwo - mówił w rozmowie z dziennikarzami Lillard, zdobywca 34 punktów oraz 11 asyst. Blazers wciąż są osłabieni brakiem kontuzjowanych C.J. McColluma i Jusufa Nurkicia, ale odnieśli już czwarty z rzędu, a szósty sukces w swoim siódmym ostatnim występie.

Siedem i na tym koniec, serię triumfów Los Angeles Lakers przerwali właśnie Denver Nuggets. Podopieczni Mike'a Malone'a, którzy w pierwszym starciu obu ekip przegrali 93:114, tym razem zaskoczyli aktualnych mistrzów NBA intensywnością. Trafili 19 rzutów za trzy, zanotowali 28 drużynowych asyst i popełnili tylko dziewięć strat.

Nikola Jokić skompletował okazałe, już szóste triple-double w tym sezonie (23 punkty, 16 zbiórek, 10 asyst), ponadto Jamal Murray zaaplikował rywalom 25 "oczek". Gospodarze z Kolorado do przerwy prowadzili 12 punktami (73:61), a ostatecznie zwyciężyli 122:105. Wyższość nad "Jeziorowcami" potwierdzili w kwarcie numer trzy, ta padła ich łupem w stosunku 30:24 i po 36 minutach było 103:85.

Anthony Davis spędził na parkiecie tylko 14 minut, skrzydłowy zdążył zdobyć w tym czasie 15 punktów. Musiał przedwcześnie opuścić boisko, bo doznał urazu ścięgna Achillesa. - Nie chcę lekceważyć takich kontuzji. Postaram się teraz zrobić to, co będzie najlepsze - komentował. LeBron James miał 22 "oczka", 10 zbiórek i dziewięć asyst, ale bez Davisa Lakers nie dali rady dotrzymać kroku Nuggets i ponieśli siódmą porażkę.

Wpadka Milwaukee Bucks. Giannis Antetokounmpo zaliczył aż 24 punkty, 17 zbiórek, 10 asyst, trzy przechwyty i trzy bloki, ale jego drużyna znów zawiodła. Bucks tym razem nie sprostali Oklahomie City Thunder i przegrali już trzecie spotkanie z rzędu. Bohaterem Thunder okazał się Justin Jackson, który trafił za trzy 14,9 sekundy przed końcem i doprowadził do wyniku 112:107. Zespół Mike'a Budenholzera z bilansem 16-11 plasuje się na drugim miejscu w Konferencji Wschodniej, ale tuż za nimi są Brooklyn Nets, Indiana Pacers czy Boston Celtics.

Jeśli mowa o Bostończykach, Celtics w niedzielę zaskakująco polegli w stolicy Stanów Zjednoczonych. Wizards na własnym parkiecie rozbili ich 104:91, a 35 punktów rzucił Bradley Beal. Tempa nie zwalniają Phoenix Suns, którzy są rewelacją trwających rozgrywkach. Drużyna z Arizony pokonała Orlando Magic 109:90 i cieszyła się już z szóstego sukcesu z rzędu.

Wyniki:

Washington Wizards - Boston Celtics 104:91 (29:22, 26:21, 34:24, 15:24)
(Beal 35, Hachimura 15, Westbrook 13 - Brown 25, Walker 25)

Toronto Raptors - Minnesota Timberwolves 112:116 (26:27, 32:27, 25:37, 29:25)
(Lowry 24, Powell 22, VanVleet 22, Siakam 18 - Towns 20, Beasley 20, Edwards 18, Rubio 16)

Charlotte Hornets - San Antonio Spurs 110:122 (33:17, 26:47, 30:25, 21:33)
(Rozier 33, Monk 23, Ball 17 - Murray 26, White 25, Johnson 18)

Detroit Pistons - New Orleans Pelicans 123:112 (30:40, 34:22, 33:27, 26:23)
(Jackson 21, Mykhailiuk 18, Plumlee 17 - Williamson 26, Ingram 26, Adams 13, Ball 13)

Dallas Mavericks - Portland Trail Blazers 118:121 (25:34, 36:24, 30:45, 27:18)
(Doncić 44, Porzingis 18, Finney-Smith 14 - Lillard 34, Trent Jr. 17, Covington 15, Anthony 15)

Oklahoma City Thunder - Milwaukee Bucks 114:109 (24:24, 28:17, 29:40, 33:28)
(Jackson 22, Horford 20, Dort 19 - Antetokounmpo 24, Middleton 23, Portis 21)

Phoenix Suns - Orlando Magic 109:90 (28:16, 24:19, 32:25, 25:30)
(Booker 27, Bridges 21, Paul 12, Crowder 12 - Ross 23, Bacon 19, Vucevic 14, Carter-Williams 14)

Denver Nuggets - Los Angeles Lakers 122:105 (33:33, 40:28, 30:24, 19:20)

(Murray 25, Jokić 23, Nnaji 16 - James 22, Kuzma 19, Davis 15)

Sacramento Kings - Memphis Grizzlies 110:124 (22:30, 24:32, 33:37, 31:25)
(Fox 23, Haliburton 22, Joseph 16 - Valanciunas 25, Brooks 22, Anderson 17)

Los Angeles Clippers - Cleveland Cavaliers 128:111 (32:24, 38:34, 36:30, 22:23)
(Williams 30, Morris 23, Ibaka 21 - Sexton 22, Gerland 20, Osman 20)

Czytaj także: Snajper odpalił w kluczowym momencie, PGE Spójnia w finale
Mocne słowa Żana Tabaka. Mówi o rozbiciu zespołu!

Źródło artykułu: