Wydawało się, że po zwycięstwie nad Asseco Arką (84:80) koszykarze Anwilu Włocławek pójdą za ciosem i pokonają też najsłabszą drużynę w rozgrywkach Polpharmę Starogard Gdański. Niemal wszystkie argumenty przemawiały za podopiecznymi Przemysława Frasunkiewicza. Zespół z Kociewia do tego meczu przystąpił mocno zdziesiątkowany: zabrakło Stevena Haneya (wyjechał na Litwę), Trevona Allena, Sebastiana Kowalczyka i Jacka Jareckiego (kontuzje).
To jednak nie przeszkodziło Polpharmie w rozegraniu świetnego spotkania. Zawodnicy Roberta Skibniewskiego nieudany dla siebie sezon zakończyli wygraną, przekroczyli też granicę 100 punktów. Królem parkietu był Isaiah Williams - filigranowy amerykański zawodnik zdobył aż 37 punktów, trafiając 7 z 11 rzutów z dystansu.
- Wygrana nad Anwilem zawsze smakuje podwójnie, bez względu na okoliczności. Cieszy się mnie fakt, że zawodnicy podeszli do tego meczu na 100 procent swoich możliwości i koncentracji. Zrealizowali wszystkie założenia, o których mówiliśmy przed meczem - mówił na konferencji prasowej Robert Skibniewski, szkoleniowiec Polpharmy.
ZOBACZ WIDEO: Marcin Gortat nie próżnuje po zakończeniu kariery. "Jesteśmy w trakcie pisania scenariusza do filmu"
Nie ma co ukrywać, że to był kompromitujący występ koszykarzy z Włocławka. Nie było u nich zaangażowania, determinacji i woli walki. Swojego wielkiego rozczarowania nie ukrywał po meczu Przemysław Frasunkiewicz.
- Zagraliśmy tak... - tutaj Frasunkiewicz zrobił pauzę i po chwili dodał: jakbyśmy czasami nie chcieli grać w koszykówkę.
- Wiem, że to nic nie zmieni, ale chciałbym bardzo przeprosić kibiców za naszą postawę w tym meczu, jak i w całym sezonie. Jest mi wstyd i bardzo przepraszam - przyznał po chwili.
Anwil - mimo obecności wielu drogich i uznanych koszykarzy w składzie (Jerrells, Jones, Radić, Zamojski) - nie potrafił pokonać słabej Polpharmy, która żegna się z rozgrywkami Energa Basket Ligi. Grający za niewielkie pieniądze koszykarze z Kociewia pokazali charakter i wielkie serce do gry i walki. Ich postawa jest godna podziwu, w przeciwieństwie do zawodników Anwilu. Ci byli wolni, apatyczni. Grali bez pasji.
- Polpharma miała znakomity dzień. Rywale trafiali z każdej pozycji, wykorzystali swoje przewagi w ataku - m.in. na pozycji silnego skrzydłowego. Ale też nie jest tajemnicą, że popełniliśmy mnóstwo prostych błędów. Co tutaj więcej mówić... - mówił z kolei środkowy Ivica Radić.
- Chcieliśmy w pozytywny sposób zakończyć ten trudny dla nas sezon. Mimo że trener nie miał za bardzo pola manewru, pokazaliśmy wielki charakter, dobrze dzieliliśmy się piłką w ataku. Każdy wskoczył na wyższy poziom - skomentował Grzegorz Surmacz, zawodnik Polpharmy.
- Mam nadzieję, że Polpharma dalej będzie grała w PLK - dorzucił na sam koniec Robert Skibniewski.
Anwil w fatalnym stylu zakończył sezon 2020/2021 w Energa Basket Lidze. Włocławianie przegrali 20 z 30 meczów, mieli trzech trenerów, dokonali mnóstwo zmian w składzie, wydając na to ogromne pieniądze. Co będzie w przyszłym sezonie? Trudno powiedzieć, na razie nie jest znany budżet. Kontrakty mają Przemysław Frasunkiewicz, Przemysław Zamojski, Kyndall Dykes i Ivan Almeida.
Zobacz także:
Walerij Lichodiej: W Legii czuję się dziesięć razy lepiej
Grek, który mógł być idolem. Feralny upadek zniweczył marzenia
Rafał Juć, skaut NBA: W PLK potrzeba dyrektorów sportowych [WYWIAD]
Krzysztof Sulima mówi o odejściu z Anwilu. "Transfer do Zastalu to wyzwanie i nowa energia" [WYWIAD]