Zespół Arged BMSlam Stal po raz pierwszy w historii zdobył mistrzostwo Polski. W pełni zasłużenie. Ostrowianie byli znacznie lepszą drużyną od Enea Zastalu BC. Nie pozostawili żadnych złudzeń, kto zasłużył na złoty medal.
Zielonogórzanie starali się, walczyli, lecz nie mieli odpowiedzi na ciekawe pomysły ostrowian i świetnie dysponowanych zawodników "Stalówki": Jakuba Garbacza czy Jamesa Florence'a. Koszykarz Zastalu Rolands Freimanis przyznał nawet po ostatnim meczu, że rzuty Garbacza za trzy przypominały rzuty z ligi NBA, które na co dzień wykonuje m.in. Stephen Curry.
Igor Milicić w prestiżowym pojedynku trenerów zdystansował Żana Tabaka, 44-latek lepiej i znacznie skuteczniej przesuwał figury na "koszykarskiej szachownicy". Pokazał, że umie dopasować się do realiów gry w fazie play-off, w której kluczową umiejętnością jest reagowanie na boiskowe wydarzenia. Udowodnił, że jest szkoleniowcem z wysokiej półki, który zasługuje na pracę w wielkim europejskim klubie, choć na razie ma wielkie plany i ambicje w Ostrowie Wielkopolskim. "Stalówka" w kolejnym sezonie - ze znacznie większym budżetem - ma wystąpić w renomowanych rozgrywkach europejskich - mówi się o EuroCupie lub Basketball Champions League.
ZOBACZ WIDEO: Martyna Łukasik, czyli zmęczona, ale szczęśliwa mistrzyni Polski. "Postawiłyśmy na swoim"
Po finale zapytałem Milicicia, czy zdobyte mistrzostwo Polski w ostrowskiej "bańce" smakuje w 100 procentach. 44-latek odpowiedział błyskawicznie, nawet się nie zawahał. - To jest złoto na 100 procent. My to mistrzostwo wygraliśmy na boisku. I to w sześciu meczach, a nie tak jak rok temu bez grania, zmieniając układ tabeli - przyznał.
Co do poprzedniego sezonu, w pełni zgadzam się z Miliciciem, bo władze PLK nie popisały się - mówiąc bardzo delikatnie - ustalając końcową klasyfikację - z powodu pandemii koronawirusa - na podstawie punktacji uzyskanej w meczach rozegranych do dnia 12 marca. Liczba punktów premiowała zespoły, które... rozegrały większą liczbę spotkań, a nie te, które osiągnęły lepsze rezultaty. Decyzja nie miała nic wspólnego ze sportem, zwłaszcza że w koszykówce o wszystkim decydują play-off. Należało zakończyć sezon (dobra decyzja), ale bez sztucznej klasyfikacji.
W tym sezonie władze PLK znów się nie popisały. O ile pomysł organizacji "bańki" można jeszcze zaakceptować (troska o zdrowie i bezpieczeństwo zespołów w czasach covidowych - duża liczba przypadków i napięty terminarz Stali i Zastalu w Europie), to rozegranie jej w Ostrowie wywołuje duży niesmak, by nie powiedzieć skandal. Granie we własnej hali miało ogromne znaczenie w kontekście końcowego wyniku. To było bardzo nie fair rozwiązanie wobec Legii i Zastalu, czyli drużyn, które były wyżej w tabeli od Stali na koniec rundy zasadniczej i tym samym wypracowały sobie przewagę własnego parkietu play-off.
- Wiem, że wszyscy mówią, że to nie jest atut, ale proszę mi wierzyć: to jest bardzo duży atut - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty Wojciech Kamiński, trener Legii Warszawa. - Ktoś, kto trochę grał w koszykówkę, wie, że w serii do czterech zwycięstw zawsze będzie ten jeden-dwa mecze, w których wyjdzie to, że częściej trenuje się w tej sali, ma się lepszą perspektywę poprzez większą liczbę oddanych rzutów. Stal czuje się jak w domu - tłumaczył.
Dlatego nie zgadzam się z trenerem Miliciciem, że to jest mistrzostwo na 100 procent. Po tym finale odczuwam ogromny niesmak, niedosyt, nawet poczucie wstydu, że w ten sposób zachowały się władze PLK, które organizację "bańki" powierzyły Ostrowowi Wielkopolskiemu za 300-350 tysięcy złotych. Nie dziwią mnie głosy w środowisku, że ostrowianie po prostu "kupili sobie mistrzostwo" i tym samym bardzo zrazili do siebie kibiców. Nawet ci, którzy hejtowali Zastal za fatalne zarządzanie, w finale stali się ich kibicami i trzymali za nich kciuki.
- Tę bańkę mogli wszyscy zorganizować, ale niestety nikt się nie kwapił do zrobienia - stwierdził też na konferencji Igor Milicić.
Sęk w tym, że - co słyszę z kilku źródeł - strony tak naprawdę zostały postawione przed faktem dokonanym i tym, że na mecze w strefie medalowej przyjadą do Ostrowa Wielkopolskiego. PLK - jako pomysłodawca - powinna zrobić wszystko, by zachować sportowe warunki i dać wszystkim drużynom równe szanse. I tutaj mam największe pretensje do władz ligi. Skoro miały w planach grę w "bańce", to już w styczniu-lutym powinny poszukać sponsorów do sfinansowania tego projektu na neutralnym terenie. A pięknych hal przecież w Polsce nie brakuje: Gliwice (tam stacjonuje kadra), Toruń, Włocławek czy Gdynia.
- To jest teren neutralny. Ostrów Wielkopolski, jako miasto, będzie gospodarzem. Trzeba pamiętać, że nigdzie w halach w Polsce nie ma najważniejszego, czyli kibiców. Tego nam brakuje wszystkim - tak wybór Ostrowa jako organizatora "bańki" tłumaczył Radosław Piesiewicz.
Mocno tą wypowiedzią prezes PLK przestrzelił. "Bańka" w Ostrowie okazała się wielką farsą, od pierwszego meczu - z udziałem zespołu Stali - nie miało to nic wspólnego z neutralnością. To na Twitterze pokazał dziennikarz Jacek Białogłowy z Radia Zielona Góra. Do filmu dodał opis: "Jeśli to jest neutralna bańka z dopingiem miejscowych z trybun, to chyba ktoś nie rozumie słowa neutralna". Ten wpis odbił się szerokim echem.
Sęk w tym, że w kolejnych meczach było coraz więcej osób, a istne apogeum było w piątym spotkaniu finałowym. Wtedy w hali było ponad 100 osób. Ryczący tłum, okrzyki do Łukasza Koszarka "jeszcze jeden" po nietrafionym rzucie wolnym. To było niesmaczne. Nic dziwnego, że sprawą zainteresowała się policja i sanepid (więcej --> TUTAJ). Służby zaprowadziły porządek, bo w czwartek na trybunach było mało osób, panował spokój, choć dalej dziwi mnie fakt, że władze zielonogórskiego klubu przekazały 5 zaproszeń kibicom. Uważam, że to też było mało rozsądne.
Sezon 2020/2021 dobiegł końca. Stali gratuluję mistrzostwa, choć jest duży niedosyt i niesmak. Wszyscy - ja też - żyją z nadzieją, że kolejny sezon zostanie rozegrany już w normalnych warunkach, z przewagą parkietu danej drużyny w play-off, i z kibicami na trybunach. Oby!
Zobacz także:
Zwrot na linii miasto-Zastal: będą pieniądze! Wiemy też, ile klub może dostać z VTB
Był ważną częścią rewelacji ligi. Teraz może przebierać w ofertach
Igor Milicić: Odciąłem się od mediów. To było świadome. Nam mówi też o Anwilu [WYWIAD]
Jakub Garbacz mówi o finale z Zastalem, szalonym właścicielu i ofertach z zagranicy [WYWIAD]