Trener beniaminka PLK odkrywa karty. Cesnauskis mówi o budowie składu i wkurzonej żonie [WYWIAD]

Facebook / True Photo Agnieszka Żukowska / Na zdjęciu: Mantas Cesnauskis, trener Grupa Sierleccy Czarni Słupsk
Facebook / True Photo Agnieszka Żukowska / Na zdjęciu: Mantas Cesnauskis, trener Grupa Sierleccy Czarni Słupsk

- Mam na razie dość rozmów z agentami. Całe lato wisiałem na telefonie, poświęciłem ten czas na budowę składu. Nie było łatwo, bo nie szastamy pieniędzmi, na dodatek jesteśmy beniaminkiem - mówi nam Mantas Cesnauskis.

Trener Mantas Cesnauskis odważnie poczynał sobie na rynku transferowym. Mimo że wcześniej nie miał kontaktu z rynkiem zagranicznym, to trzeba przyznać, że jego wybory są bardzo interesujące i dają nadzieję na to, że każdy z tych zawodników będzie ważnym punktem w zespole Grupa Sierleccy Czarni Słupsk. Jako pierwszego do Słupska ściągnięto Kanadyjczyka Marka Klassena (rozgrywającego), później przyszedł czas na podkoszowego Beau Beecha, trzecim transferem był Billy Garrett, a ostatnim elementem w układance jest Kalif Karl Young.

Do tego dwóch Polaków na dorobku: Maciej Kucharek i Mikołaj Witliński. Czy to koniec transferów? Wszystko wskazuje na to, że tak, ewentualnych ruchów można spodziewać się po sparingach. Te będą cennym doświadczeniem dla słupskiego sztabu szkoleniowego.

- U mnie na pewno nie będzie tak, że Polacy będą po jednej stronie, a obcokrajowcy po drugiej. Polacy też muszą ciągnąć ten zespół - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Mantas Cesnauskis.

ZOBACZ WIDEO: "Przegraliśmy z mistrzami olimpijskimi". Wygrana Francuzów osładza polską porażkę

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czy skład Czarnych Słupsk jest już zamknięty?

Mantas Cesnauskis, trener Grupy Sierleccy Czarni Słupsk: W poniedziałek dołącza do nas Kalif Karl Young, którego zakontraktowaliśmy jako ostatniego obcokrajowca. Na ten moment nasz skład jest zamknięty, ale być może sytuacja zmieni się po rozegraniu kolejnych sparingów. Wtedy też ocenimy, gdzie mamy braki i na których pozycjach są potrzebne korekty. Oczywiście wszystkie ewentualne ruchy podejmiemy w ramach naszego budżetu. Też zobaczymy, jak potoczą się rozmowy ze sponsorami. Wszystko jest w trakcie. Mam nadzieję, że coś ciekawego się wydarzy.

Po raz pierwszy w pana trenerskiej karierze mógł pan pozyskać do zespołu zawodników zagranicznych. Czym się pan kierował podczas budowy składu na ekstraklasę?

Zacznę od tego, że budżet STK Czarnych nie pozwalał nam na pozyskanie zawodników z samego topu finansowego. Nie mogliśmy szastać pieniędzmi. Od samego początku nie ukrywałem, że chciałem mieć w zespole koszykarzy, którzy mają coś do udowodnienia. Gracze z I ligi chcą pokazać, że mogą rywalizować w PLK, inni grali w ekstraklasie, ale nie odgrywali kluczowych ról, a obcokrajowcy też mają coś do udowodnienia. To nie są gwiazdy, którym da się piłkę i są w stanie w pojedynkę wygrywać mecze. Chcemy im dać szansę, duże role. Cieszę się, że udało się skompletować taki zestaw.

To był trudny proces?

Tak, miałem bardzo dużo pracy. Całe lato poświęciłem na budowę składu. Nie było łatwo przekonać tych zawodników do przyjścia do Słupska. Klassen był wyróżniającą się postacią w Szwecji, Beech grał w Grecji, Garrett przyjechał jako mistrz G-League (zaplecze NBA). Takich graczy nie jest łatwo zakontraktować drużynie, która... nie ma wysokiego budżetu, jest beniaminkiem i nie ma zagwarantowanej gry w europejskich pucharach.

Czym w takim razie trener ich przekonał?

Przeprowadziłem dużo rozmów z samymi zawodnikami, także ich agentami. Szukałem różnych argumentów, by przekonać ich do gry w Słupsku. Mówiłem o dużych rolach, szansie pokazania się na nowym rynku. Nie było łatwo, ale finalnie pozyskaliśmy takich graczy, których chcieliśmy.

Nie ma pan już dość tych rozmów z agentami? Domyślam się, że telefon w wakacje był rozgrzany do czerwoności.

Oj tak! Żona była na mnie mocno wkurzona. Całe lato wisiałem na telefonie, ale musiałem to zrobić. Gdybym to odpuścił, to nasz skład wyglądałby znacznie gorzej. Tych zawodników jakościowych nie było dużo w naszym zasięgu.

To prawda, że podczas szukania zawodników posiłkował się pan wiedzą innych trenerów pracujących w PLK?

Oczywiście. Nigdy nie mówiłem, że jestem najlepszy, mam wiedzę na każdy temat i znam się na wszystkim. Jestem nowym trenerem w ekstraklasie, mam świadomość, że przychodząc z I ligi, muszę się wiele nauczyć. Dlatego chętnie dzwoniłem o porady do innych trenerów, którzy mają większe doświadczenie, są na tym rynku już od kilku lat. A wielu z nich znam jeszcze z parkietów ekstraklasowych.

Coś pana zaskoczyło w trakcie budowy składu i rozmów z zawodnikami zagranicznymi?

Myślałem, że sam proces pójdzie znacznie łatwiej. Uważałem, że jeśli dany zawodnik chce kwotę "X" i taką przybliżoną ofertę się przedstawi, to wszystko pójdzie z górki. W ogóle tak nie było. To nie jest tak, że kładzie się na stół pieniądze i od razu ma się zawodnika. Trzeba odbyć szereg trudnych rozmów. Nie spodziewałem się tego. Później, z każdym kolejnym przypadkiem było łatwiej, nabierałem tego doświadczenia.

Warto dodać, że to są zawodnicy, którzy są znani w niższych ligach w Europie. To nie jest tak, że tylko Czarni chcieli tych graczy. Mieli sporo propozycji, ale poprzez ciężką pracę i liczne rozmowy, udało się ich namówić.

Jak ma grać zespół STK Czarnych Słupsk?

Na razie trudno o tym mówić, bo na treningach nie mieliśmy do dyspozycji odpowiednio wystarczającej liczby zawodników do gry 5x5. To jest pewien problem, ale już na dniach powinno się to zmienić. Garrett przyleciał w piątek od razu na dwa sparingi, a Young, który ma nam dodać siły i fizyczności pod koszem, wyląduje w poniedziałek. Jak będę miał wszystkich do dyspozycji, to wtedy będę mógł w stanie ocenić nasze mocne i słabe strony. Trudno jest wszystko ocenić przez nagrania na komputerze.

Liderem ma być Marek Klassen?

Nie lubię mówić w ten sposób. Każdy zawodnik ma swoją rolę i z niej musi się jak najlepiej wywiązywać. Jeśli ktoś ma rolę obrońcy, to musi dążyć do tego, by być najlepszy w tej roli w PLK. Tak samo jest z punktowaniem. U mnie na pewno nie będzie tak, że Polacy będą po jednej stronie, a obcokrajowcy po drugiej. Polacy też muszą ciągnąć ten zespół.

Mimo że niektórzy nie mają za dużego doświadczenia na parkietach PLK.

To prawda, ale są głodni, ambitni i waleczni. Zależy im na tym, by pokazać, że są w stanie rywalizować z innymi na parkietach PLK. Trenują bardzo dobrze, mam nadzieję, że szybko doskoczą do tego poziomu.

Była próba pozyskania bardziej doświadczonych Polaków?

Była, ale nie jest łatwo pozyskać Polaków do beniaminka PLK. Inna kwestia to finanse. Polacy, którzy robią różnicę w tej lidze, są bardzo drodzy. To nie jest żadna tajemnica. Naszego klubu nie stać na takich zawodników

Czy był telefon do Przemysława Zamojskiego?

Nie.

Zobacz także:
Najgłośniejszy transfer tego lata? Zyskowski mówi nam, dlaczego wybrał Zastal [WYWIAD]
Szokujący powrót do Polski. Amerykanin zdradza nam kulisy zaskakującej decyzji
Miał ponad 20 kg nadwagi! Szokujące kulisy przyjazdu gwiazdy do PLK
Znany duet wraca do Polski! Jeden na duży plus, drugi niewiadomą?

Komentarze (0)