Katastrofa! - tak najkrócej można opisać początek sezonu 2021/2022 w wykonaniu koszykarzy WKS-u Śląska Wrocław. 17-krotni mistrzowie Polski, którzy byli wymieniani jako jeden z kandydatów do mistrzostwa Polski, przegrali trzy spotkania z rzędu i znaleźli się pod ścianą.
Fatalne wyniki to jedno, ale martwić może styl wrocławskiego zespołu. Podopieczni Petara Mijovicia mają duże problemy z organizacją ataku. Nie najlepiej wrocławianie spisują się także w obronie. Gra mocno się nie klei. Śląsk średnio zdobywa tylko 71 punktów na mecz, notuje ponad 14 strat.
Lekkim usprawiedliwieniem może być terminarz, bo wrocławianie zaczęli od dwóch trudnych wyjazdów z Enea Zastalem BC i Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolski. Przełamanie miało nastąpić w starciu z osłabionymi Twardymi Piernikami, ale 17-krotni mistrzowie Polski pogrążyli się w marazmie. Zagrali koszmarne zawody, zdobywając we własnej hali tylko 68 punktów! To fatalny wynik, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w drużynie Mijovicia są m.in. Kodi Justice, Jakub Karolak, Kerem Kanter czy Aleksander Dziewa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bijatyka na ostro. To miał być spokojny mecz
- Trudno mi cokolwiek mądrego powiedzieć w tym momencie - tak wystąpienie na konferencji prasowej rozpoczął Petar Mijović, szkoleniowiec, który przejął drużynę po Oliverze Vidinie. Ten przeniósł się do Enea Zastalu BC.
- To dla nas bardzo trudna porażka. Na pewno nie jest to ta sama drużyna, którą widzę na co dzień na treningach. Jestem przekonany, że nasz problem może tkwić w sferze mentalnej, a nie koszykarskiej. Oczywiście odpowiedzialność za nasz bilans po trzech spotkaniach spoczywa na moich barkach - dodał.
Przed rozpoczęciem sezonu nikt nie przypuszczał, że Śląsk będzie miał tak duże problemy z wygrywaniem meczów. Wydawało się, że skład został ciekawie skomponowany i drużyna od samego początku będzie na zwycięskiej ścieżce. Tymczasem duże problemy pojawiły się już po 2-3 kolejkach. Trener Mijović ma twardy orzech do zgryzienia.
- Oczekiwaliśmy od spotkania z Toruniem zdecydowanie dużo więcej. Mieliśmy już ponad 10 punktów przewagi, ale w tym momencie popełniliśmy podstawowe błędy i pozwoliliśmy rywalom wrócić do gry. W takich sytuacjach łatwo stracić pewność siebie i niestety nam się to przydarzyło - podkreślił trener z Czarnogóry.
Nasuwa się pytanie: czy Śląsk Wrocław już teraz powinien dokonać zmian w składzie? Czy to jest ten moment? A może władze Trójkolorowych wykażą się cierpliwością i dadzą szansę tym zawodnikom? Na to właśnie liczy trener Mijović, który jest zwolennikiem cierpliwej pracy i budowania graczy. Nie chce zbyt wcześnie dokonywać zmian w zespole.
- Grupa pracuje bardzo ciężko i sumiennie od momentu, kiedy trafiłem do klubu. Jest bardzo duża różnica pomiędzy tym, jak wyglądamy na treningach, a na meczach. Mamy trudny moment. Nie da się ukryć. Ale nie chcemy dokonywać zmian. Przed nami dużo pracy nad kwestią mentalną zawodników i ich pewnością siebie, bo na pewno stać ich na dużo lepszą grę. Wierzę, że pracuję z grupą naprawdę świetnych i pracowitych koszykarzy - zaznaczył Petar Mijović.
Wrocławianie o pierwsze zwycięstwo w PLK powalczą już w poniedziałek. Na własnym parkiecie zmierzą się z Enea Abramczyk Astorią. Bydgoszczanie mają bilans 1:1. Warto dodać, że w II połowie października rozpoczną się rozgrywki EuroCup. Śląsk rozegra tam aż 18 spotkań. Rywale będą bardzo wymagający - m.in. Lokomotiv Kubań, Partizan, Dolomiti Energia Trento czy Turk Telekom.
Zobacz także:
Kamil Chanas: koszykarz-dziennikarz. Marzy o rozmowie z Griszczukiem [WYWIAD]
Arkadiusz Lewandowski, prezes Anwilu: Kryzys z całą pewnością jest już za nami
Trenował kiedyś Milicicia. Mówi nam, że kilka lat czekał na PLK! [WYWIAD]
Polska znów pionierem... Nie zazdroszczę trenerom. Będzie dużo zmian! [KOMENTARZ]