Właściciel Stali odpowiada Hiszpanom. Są mocne słowa! Mówi nam o Almeidzie i Groselle’u [WYWIAD]

Materiały prasowe / FIBA / Na zdjęciu: Paweł Matuszewski
Materiały prasowe / FIBA / Na zdjęciu: Paweł Matuszewski

- Żadnych nadużyć z naszej strony nie było, zarzuty są wyssane z palca. Mam pretensje do Hiszpanów z innego powodu. Zmiany w składzie? Almeida? Groselle? Wszystko jest możliwe... - mówi nam Paweł Matuszewski.

Arged Stal Ostrów Wielkopolski debiutuje w Basketball Champions League. Mistrzowie Polski zagrali dwa dobre mecze z Manresą i Pinarem, ale to nie wystarczyło do tego, by cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w renomowanych rozgrywkach. W obozie Stali wszyscy wierzą, że stanie się to 27 października podczas spotkania z Hapoelem w Arenie Ostrów.

Z Pawłem Matuszewskim rozmawiamy nie tylko o kwestiach sportowych, zmianach kadrowych, ale też o tym, co działo się w trakcie spotkania w Manresie. Szefowie klubu z Katalonii twierdzą, że przedstawiciele Arged BM Stal (na meczu byli obecni właściciel klubu, jego brat i wiceprezes) mieli być niegrzeczni wobec sympatyków lokalnego klubu i przeszkadzać im w oglądaniu spotkania (stojąc, zasłaniali widok siedzącym z tyłu kibicom) ---> więcej TUTAJ. Mamy odpowiedź właściciela Stali. Zapytaliśmy też o Igora Milicicia, który będzie łączył stanowisko trenera ostrowskiego zespołu i reprezentacji Polski.

- Jak tylko pojawił się temat ewentualnej zmiany na stanowisku trenera, byłem zwolennikiem tego, by to właśnie Igor Milicić został nowym selekcjonerem. Nie miałem chwili zawahania, gdy doszło do konkretnych rozmów pomiędzy nami. Jestem przekonany, że przed nami mnóstwo pięknych koszykarskich chwil pod jego wodzą - podkreśla Paweł Matuszewski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: spariodowała grę w tenisa. Padniesz ze śmiechu!

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak pan ocenia pierwsze mecze w wykonaniu Stali w Lidze Mistrzów? Jest złość, niedosyt, a może jednak pewnego rodzaju duma, że zespół mocno walczy z drużynami o większych budżetach?

Paweł Matuszewski, właściciel Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski: Trzeba zacząć od tego, że występ w BCL dla mnie i klubu, a przed wszystkim dla miasta z naszymi kibicami na czele jest mega wyróżnieniem. Dlatego w pierwszej kolejności rozpiera mnie duma. Dobrze pan to określił. Tak, jestem dumny z chłopaków, bo oddają serca, by pokazać się całej Europie. Pokazują, że jednak można walczyć jak równy z równym, mimo dużych różnic budżetowych. Z początku skazywano nas na pożarcie, określając nasza grupę mianem grupy śmierci. Wszyscy toczą ze sobą wyrównane boje, mecze kończą się minimalnymi różnicami punktowymi.

Czego według pana zabrakło w tych dwóch pierwszych meczach?

To są detale. Zabrakło naprawdę niewiele w tych meczach, jedno, może dwa posiadania więcej dla nas i mogło być fantastycznie. Troszkę szczęścia też trzeba jednak mieć w tym sporcie. My póki co go w BCL nie mamy. Jednak piękne jest to, że walczymy jak lwy, a te minimalne przegrane pozwalają zawodnikom wierzyć w to, że nie są na straconej pozycji. Czują krew i jestem przekonany, że w końcu dopadniemy swoją ofiarę w tych prestiżowych rozgrywkach.

Kolejny mecz w BCL rozegracie we własnej hali. W środę, 27 października zmierzycie się z Hapoelem Jerozolima, który będąc w roli faworyta przegrał pierwsze dwa mecze. Co was czeka w tym spotkaniu?

Przede wszystkim ten mecz będzie bardzo dużym wydarzeniem. To nasz debiut w BCL przed wspaniałą ostrowską publicznością. Wiem doskonale, że nasi kibice nie mogą się już doczekać meczów Ligi Mistrzów w Arenie Ostrów. To będzie święto koszykówki, tym bardziej, że przyjdzie do nas świetna drużyna z wieloma znakomitymi zawodnikami. Wiem też, że nasi kibice stworzą doskonałą atmosferę na trybunach. Będzie komplet publiczności. Dla obu zespołów to będzie bardzo ważny mecz. My zrobimy wszystko, żeby zanotować pierwsze, historyczne zwycięstwo w tych rozgrywkach.

Głośno o Stali - pod względem pozasportowym - zrobiło się po meczu w Manresie. Przedstawiciele hiszpańskiego klubu twierdzą, że "przedstawiciele mistrza Polski mieli być niegrzeczni wobec sympatyków lokalnego klubu i przeszkadzać im w oglądaniu spotkania (stojąc, zasłaniali widok siedzącym z tyłu kibicom)". Czy faktycznie doszło do nadużyć z waszej strony?

Bzdura totalna. Żadnych nadużyć z naszej strony nie było, a pojawiające się zarzuty są wyssane z palca.

Czyli co się wydarzyło? Jaka jest pana wersja wydarzeń?

Podczas meczu zasiedliśmy na miejscach przy koszu, które zostały przydzielone nam przez delegatów BCL. W trakcie spotkania żywiołowo dopingowaliśmy naszą drużynę - jak zawsze zresztą - wstając i bijąc brawa po udanych akcjach. To nie spodobało się tutejszym kibicom, którzy zasiedli kilka rzędów nad nami. Być może faktycznie zasłanialiśmy im widok na pewną część parkietu. Oczywiście zrozumieliśmy roszczenia kibiców i w uzgodnieniu z delegatem BCL zmieniliśmy miejsca przy naszej drużynie. Za nami kilka rzędów zasiadali fani z Ostrowa Wielkopolskiego, z którymi wspólnie prowadziliśmy doping. Jednak w czasie meczu pomiędzy nami, a naszymi kibicami zasiadło dwóch hiszpańskich fanów, którym nie podobał się nasz doping.

I co wtedy się stało?

Kibice ci próbowali nas i naszych fanów ponownie korygować, uciszać i przestawiać, na co nie było zgody z naszej strony. A przecież połowa hali była pusta i wystarczyło tylko przesiąść się dwa metry dalej w inny sektor i nie byłoby tematu. Jednak po kilku minutach rozmów z ochroną dwóch kibiców Manresy opuściło nasz sektor i tyle było nadużyć z naszej strony. Mam też z tego powodu pewne pretensje do hiszpańskiego klubu.

Jakie?

Uważam, że zezwolenie przez klub z Manresy na to by pomiędzy nami a młynem ostrowskich kibiców zasiadło dwóch hiszpańskich fanów było pewnego rodzaju prowokacją. Klub powinien kontrolować i panować nad takimi rzeczami. Ale już o tym zapominamy. Pozostaje mieć nadzieję, że wspaniali kibice z Hiszpanii dotrą na rewanż do Ostrowa i wtedy to wspólnie zgotujemy świetne koszykarskie widowisko w Lidze Mistrzów.

Porozmawiajmy o sprawach kadrowych. Arged BM Stal dąży do tego, by mieć siedmiu obcokrajowców w składzie?

Sytuacja pod tym względem jest bardzo dynamiczna. Rozmawiamy, przyglądamy się, analizujemy rynek. Różne kandydatury spływają do klubu. Powiem tak: czas pokaż, wszystko jest możliwe...

Czy w Stali był temat Ivana Almeidy? Czy ten transfer jest jeszcze możliwy?

Biznes nauczył mnie jednego: nigdy nie mów nigdy.

A to prawda, że klub z Ostrowa Wielkopolskiego pytał o status Geoffrey'a Groselle'a, który w tym momencie jest graczem włoskiej Bolonii? Podobno coś jest na rzeczy...

Dużo chciałby pan ode mnie wyciągnąć! Wychodzę z takiego założenia, że duże rzeczy lubią ciszą. Chcemy działać w ten sposób. A pytać w życiu warto, zwłaszcza w tym biznesie, by być gotowym na różne sytuacje.

Czy miał pan chwilę zawahania, gdy trener Igor Milicić pytał o zgodę w sprawie łączenia pracy selekcjonera i trenera Stali?

Zacznę od tego, że sukcesy kadry narodowej są dla mnie równie ważne jak sukcesy mojego klubu, dlatego od samego początku - jak tylko pojawił się temat ewentualnej zmiany na stanowisku trenera - byłem zwolennikiem tego, by to właśnie Igor Milicić został nowym selekcjonerem. Nie miałem chwili zawahania, gdy doszło do konkretnych rozmów pomiędzy nami. Cieszę się, że Igor Milicić został selekcjonerem kadry narodowej.

Igor Milicić to dobry wybór?

To najbardziej utytułowany trener w polskiej lidze. Zna naszą ligę, polskich zawodników jak mało kto. Decyzja PZKosz o tym, by to właśnie Igor został trenerem jest według mnie bardzo dobrym posunięciem. Coś się kończy, coś się zaczyna. Mike Taylor miał swój czas i wykorzystał go wspaniałe. Teraz czas na nową siłę. Jestem przekonany, że przed nami mnóstwo pięknych koszykarskich chwil pod jego wodzą.




Zobacz także:
Andrej Urlep - sprawiedliwy furiat. Ile zostało z jego magii?
Rozgrywa życiowy sezon! Schenk: Kadra u Milicicia? Nie podpalam się [WYWIAD]
Amerykanin wychwala polskiego trenera. Mówi, że Anwil to zespół wojowników!
Janusz Jasiński: Tabak myślał o reprezentacji Polski. Milicić? Przemilczę... [WYWIAD]

Źródło artykułu: