O tym transferze jest głośno! Rozbrajająca szczerość trenera

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Bartosz Jankowski
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Bartosz Jankowski

- W Czarnych - obok Klassena i Garretta - to ja nawet mógłbym trochę pograć w ekstraklasie - taką wypowiedzią trener Milos Mitrović mocno zaskoczył. Odejście Jankowskiego z Arki wzbudza wiele emocji.

25-letniego Bartosza Jankowskiego można uznać za koszykarski wyrzut sumienia Asseco Arki Gdynia. Koszykarz miał być jednym z ważniejszych elementów gdyńskiej układanki u trenera Milosa Mitrovicia, który obserwował jego poczynania w I-ligowym zespole z Opola. Miał być dostarczycielem punktów z obwodu, pomagać także w kreacji gry, a po kilku meczach okazało się, że... brakuje dla niego miejsca w składzie. W Arce zagrał tylko... jeden mecz na inaugurację przeciwko Legii.

Zbiegło się w to czasie, gdy Asseco Arce zdjęto ban na robienie transferów i w Gdyni pojawiło się trzech nowych obcokrajowców (w tym dwóch na obwód: Lamonte Turner i David Czerapowicz). Uznano, że Jankowski już nie będzie potrzebny.

Do niego pomocną dłoń wyciągnęli przedstawiciele beniaminka PLK Czarnych Słupsk, którzy szukali zastępstwa za poważnie kontuzjowanego Macieja Kucharka. Wydawało się, że 25-latek będzie powoli wprowadzany w tryby słupskiej maszyny, która wtedy miała bilans 4:0. Trener Mantas Cesnauskis nie chciał jednak czekać i już w debiucie dał mu... 20 minut gry!

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał najpiękniejszej golfistki na świecie!

W Bydgoszczy zdobył pięć punktów, później było tylko lepiej. W meczu ze Śląskiem spędził na parkiecie aż 33 minuty, w tym czasie uzyskał 14 pkt (5/9 z gry), 5 asyst i 5 zbiórek. A w hitowym starciu przeciwko Anwilowi trafił trzy ważne "trójki", dając drużynie tlen w kluczowych momentach. Czarni wygrali w Hali Mistrzów 80:75.

Po tym meczu - niczym jak bumerang - wróciło pytanie: dlaczego Asseco Arka tak łatwo oddała Jankowskiego do innego klubu? Postanowiliśmy zapytać o tę kwestię trenera Milosa Mitrovicia, który od kilkunastu dni - jak mantrę - podkreśla, że jego zespół potrzebuje strzelców, zawodników dostarczających punktów z obwodu.

Jankowski - co pokazuje w Słupsku - jest w stanie to robić. A gracze, którzy przyjechali w jego miejsce, nic gdyńskiej drużynie nie dali. Turner już wyjechał, był obiektem żartów w PLK, a Czerapowicz jest w trakcie szczegółowych badań (komplikacje po koronawirusie).

Mitrović, który słynie ze szczerych i otwartych wypowiedzi, dokładnie wyjaśnił powody odejścia Jankowskiego. Ale jednocześnie nas mocno zaskoczył. Powiedział, że w gronie takich graczy jak Klassen i Garrett (liderzy Czarnych) nawet... on byłby w stanie zagrać kilka minut na poziomie PLK.

- Bartosz Jankowski był do nas brany jako zawodnik, który będzie potrzebny do kreacji punktów i gry w ataku. Nigdy nie grał w takiej roli, poza jednym sezonem w Opolu w I lidze. Tam solidnie sobie radził na takiej pozycji. My - w trakcie wakacji - musieliśmy ryzykować z transferami młodych zawodników, bo mieliśmy ban na ściąganie obcokrajowców. Dominik Wilczek też na początku był rezerwowym, później go przesunęliśmy do pierwszej piątki. Tam w otoczeniu starszych graczy prezentuje się coraz lepiej z każdym kolejnym tygodniem. Podobna jest historia z Bartkiem. Gdybyśmy mieli zagranicznych zawodników, tak jak Słupsk ma, to byłby dobrym dodatkiem do zespołu. W Czarnych - obok Klassena i Garretta - to ja nawet mógłbym trochę pograć w ekstraklasie - powiedział Mitrović.

Gdynianie mają spory problem. Raz, że wygrali tylko 1 z 6 meczów, dwa, nadal poszukują zawodników, którzy mogliby realnie wspomóc drużynę w walce o utrzymanie w Energa Basket Lidze. Wiemy, że ostatnio na treningach pojawił się 27-letni Anthony Durham (przyjechał pociągiem, jego partnerka gra w polskiej ekstraklasie), który ma za sobą grę w lidze czeskiej. Podobno pokazał się z niezłej strony. Na dniach ma zostać podjęta decyzja. Jest także temat pozyskania Jacobiego Boykinsa z PGE Spójni Stargard (tam jest odsunięty od zespołu).

- Poszukiwania nowych graczy są ekstremalnie trudne. Myślę, że to nowy odcinek w serialu "Misson Impossible". Nie spodziewałem się, że będzie aż tak trudno. Niestety kręcimy się w mocno ograniczonych realiach budżetowych, na dodatek w innych krajach dopiero zaczęły się sezony. My chcemy gracza, który będzie miał już swoje doświadczenie w Europie, nie chcemy "rookiego" - zaznaczył Mitrović.

- Nie ma co ukrywać, że dużo łatwiej byłoby zakontraktować kogoś w okresie przygotowawczym. Teraz mamy na głowie znacznie więcej rzeczy: prowadzenie treningów, przygotowywanie drużyny do kolejnych meczów. Znalezienie czasu na długie rozmowy z agentami to duże wyzwanie. Nie ukrywam, że na tę chwilę najbardziej potrzebny jest nam obwodowy, który umie seryjnie zdobywać punkty. Nie mamy też zawodnika, który mógłby odciążyć Novaka Musicia i dać mu chwilę odpoczynku na ławce - wyjaśnił trener Asseco Arki.



CZYTAJ TAKŻE:
Andrej Urlep - sprawiedliwy furiat. Ile zostało z jego magii?
Rozgrywa życiowy sezon! Schenk: Kadra u Milicicia? Nie podpalam się [WYWIAD]
Amerykanin wychwala polskiego trenera. Mówi, że Anwil to zespół wojowników!
Janusz Jasiński: Tabak myślał o reprezentacji Polski. Milicić? Przemilczę... [WYWIAD]

Źródło artykułu: