Magiczny dotyk Miłoszewskiego. Jaskinia lwa znów zamilkła

PAP / Tytus Żmijewski  / Na zdjęciu: James Bell i Sherron Dorsey-Walker
PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: James Bell i Sherron Dorsey-Walker

King Szczecin znów zachwycił. Tym razem zgasił gorącą jak ogień Halę Mistrzów. Arkadiusz Miłoszewski nadal jest bez porażki, a jego ekipa tym razem w pokonanym polu zostawiła Anwil Włocławek 89:80.

Sezon rozpoczęli genialnie, bo od sześciu kolejnych zwycięstw. Zachwycali grą i energią. Teraz przegrali dwa mecze z rzędu we własnej hali. Były nerwy, była pogoń, ale King dał radę.

Jeszcze cztery minuty przed końcem goście prowadzili pewnie 78:65, ale pod presją defensywy "Rottweilerów" zaczęli popełniać błędy i w Hali Mistrzów uwierzyli, że nie wszystko jest stracone.

Niesamowicie grał Kyndall Dykes, który nie tylko robił wiatr, ale zaliczył też rekordowe 29 punktów. Wystarczyło to jednak tylko na zmniejszenie strat do czterech "oczek".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wygląda jak modelka. "Polska" krew!

King wygrał zasłużenie, a Arkadiusz Miłoszewski czyni cuda z drużyną - odkąd ją objął drużyna jest niepokonana, a niesamowitą metamorfozę przeszli Djoko Salić i Sherron Dorsey-Walker. We Włocławku pierwszy miał 18 punktów i 9 zbiórek, a drugi 19 "oczek", 7 zbiórek i 6 przechwytów.

Szczecinianie od początku spotkania wyglądali znakomicie wiedząc, po co przyjechali do Włocławka. Ich jedynym problemem był Dyks, który już przed przerwą uzbierał 16 punktów. To jednak King prowadził 41:33.

Kluczowe rzeczy działy się w trzeciej kwarcie. Anwil odrobił straty, doprowadził do stanu 47:49, ale wtedy podopieczni Miłoszewskiego zaliczyli serię 13:0, którą dopiero na finiszu tej części przełamał "trójką" i wsadem Jonah Mathews.

King długo miał bezpieczną przewagę, ale w końcówce jakby uwierzył, że wygrana dowiezie się sama. Dodatkowo parkiet musieli opuścić Jakub Schenk, Salić i Kacper Borowski. Wszystko na finiszu spoczęło na barkach Filipa Matczaka i Dorsey-Walkera.

19 strat i 26 procent w rzutach z dystansu pogrążyło włocławian. Na finiszu mieli jeszcze otwarte rzuty zza łuku, ale tym razem nie znajdowały one drogi do kosza.

Anwil Włocławek - King Szczecin 80:89 (15:18, 18:23, 19:21, 28:27)

Anwil: Kyndal Dykes 29, James Bell 14, Luke Petrasek 13, Jonah Matthews 9, Kavell Bigby-Williams 8 (10 zb), Kamil Łączyński 3, Szymon Szewczyk 2, Sebastian Kowalczyk 2, Maciej Bojanowski 0, Marcin Woroniecki 0.

King: Sherron Dorsey-Walker 19, Djoko Salić 18, Filip Matczak 17, Jakub Schenk 12, Paweł Kikowski 12, Stacy Davis 9, Kacper Borowski 2, Michał Kroczak 0, Mateusz Bartosz 0.

#DrużynaMZP+-Pkt
1 Icon Sea Czarni Słupsk 30 23 7 2513 2362 53
2 Anwil Włocławek 30 22 8 2554 2359 52
3 Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 30 22 8 2793 2433 52
4 Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 30 21 9 2642 2387 51
5 WKS Śląsk Wrocław 30 19 11 2553 2383 49
6 Legia Warszawa 30 17 13 2505 2446 47
7 Arriva Polski Cukier Toruń 30 17 13 2508 2500 47
8 King Szczecin 30 15 15 2504 2502 45
9 Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 30 15 15 2497 2474 45
10 Trefl Sopot 30 15 15 2443 2461 45
11 PGE Spójnia Stargard 30 11 19 2379 2560 41
12 Polski Cukier Start Lublin 30 11 19 2293 2455 41
13 Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 30 11 19 2300 2499 41
14 MKS Dąbrowa Górnicza 30 10 20 2482 2636 40
15 Tauron GTK Gliwice 30 6 24 2271 2587 36
16 HydroTruck Radom 30 5 25 2348 2541 35

Zobacz także:
Jak to się stało? Wielka walka i dogrywka w Sopocie
Wielkiego powrotu nie będzie? "On czeka na lepszą ofertę"

Źródło artykułu: