- Mieliśmy duży problem w ataku pozycyjnym, nie kreowaliśmy pozycji, poruszaliśmy się względem piłki o metr za daleko lub metr za blisko. Nie byliśmy w stanie przedostać się tam, gdzie robiliśmy to wcześniej. Na ten moment nie jest to tak, jak być powinno. Jest jeden duży powód, ale nie będę teraz o tym głośno mówił - po tej wypowiedzi trenera Przemysława Frasunkiewicza rozgorzały gorące dyskusje. Kibice zaczęli snuć różne teorie!
Część z nich postanowiliśmy sprawdzić. Nie jest prawdą, że Anwil Włocławek nie płaci zawodnikom. Wg. naszych informacji - wynagrodzenia są wypłacane, tak ma być przez cały sezon (klub mocno o to dba). Inna plotka: odejście Jonaha Mathewsa. Na pewno Amerykanin swoją dobrą grą wzbudza zainteresowanie innych, mocniejszych klubów zagranicznych, ale nie słyszeliśmy, by coś w tej sprawie miało się dziać konkretnego. Zawodnik ma ważną umowę z Anwilem, poza tym jest zadowolony z pobytu we Włocławku (duża rola, zwycięstwa, dobre statystyki).
Tematem, który mógł poruszyć Frasunkiewicz, to dyspozycja Polaków. Ci nie dostarczają Anwilowi zbyt dużo punktów. W spotkaniu z Kingiem zdobyli zaledwie... 7 pkt z 80 całego zespołu! Grę w ataku ciągnęli obcokrajowcy. Zawodnicy krajowi muszą poprawić się w tym elemencie, jeśli Anwil zamierza coś osiągnąć w fazie play-off. Nie jest też tajemnicą, że włocławianie nadal mają "dziurę" na pozycji numer cztery. Tam szkoleniowiec Anwilu najchętniej widziałby gracza właśnie z polskim paszportem. Czy do tego dojdzie? To rozstrzygną najbliższe dni. Niedawno kontrakt z Anwilem podpisał Łukasz Frąckiewicz. Środkowy do gry będzie dostępny na przełomie grudnia i stycznia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wygląda jak modelka. "Polska" krew!
Inną kwestią jest też gra Kavella Bigby-Williamsa. Forma Brytyjczyka faluje. Zawodnik nie gwarantuje odpowiedniej jakości w każdym spotkaniu. Przeplata dobre występy z kiepskimi, a to odbija się na postawie całego zespołu. Brakuje wtedy gry dwójkowej między rozgrywającym a środkowym, przez co zamknięte są inne opcje. Na tym najbardziej cierpi Kamil Łączyński, który świetnie potrafi "obsłużyć" kolegę podaniem po postawieniu dobrej i mocnej zasłony w tempie.
- Gracze mają problem z tym, że nie zawsze potrafią dopasować się do rodzaju obrony preferowanego przez danego rywala. Pokazujemy, instruujemy zawodników, ale niektórzy mają z tym problem i próbują w tym samym stylu grać w każdym meczu. To jest problem. Choć powtórzę, że my nie będziemy raczej zespołem ofensywnym. Mnie martwi to, że nie wykonujemy dobrze podstawowych rzeczy - dodał Przemysław Frasunkiewicz.
Co prawda Anwil poniósł drugą porażkę z rzędu na parkietach PLK, ale nadal ma świetny bilans, który zawodnicy, trenerze i management włocławskiego klubu wzięliby z pewnością w ciemno przed rozpoczęciem sezonu. Zwłaszcza patrząc na to, z kim podopieczni Frasunkiewicza mierzyli się w pierwszych kolejkach Energa Basket Ligi (Stal, Zastal, Śląsk).
- Mamy bilans 6:2. Mało kto stawiał na to, że będziemy mieli takie wyniki. A może nawet nikt na to nie stawiał! Warto o tym pamiętać - skomentował trener Anwilu Włocławek, wicelidera Energa Basket Ligi.
Należy dodać, że dla Anwilu był to czwarty mecz w ciągu dziesięciu dni. W ostatnim tygodniu włocławianie rywalizowali na Łotwie w ramach rozgrywek ENBL, czyli European North Basketball League (dwa zwycięstwa). - Zmęczenie miało znaczenie, ale nie dlatego przegraliśmy - krótko podsumował Frasunkiewicz.
Anwil w następnej kolejce znów zagra u siebie. Tym razem włocławianie zmierzą się z rozbitym MKS-em Dąbrowa Górnicza i będą zdecydowanym faworytem tego spotkania.
CZYTAJ TAKŻE:
Andrej Urlep - sprawiedliwy furiat. Ile zostało z jego magii?
Rozgrywa życiowy sezon! Schenk: Kadra u Milicicia? Nie podpalam się [WYWIAD]
Amerykanin wychwala polskiego trenera. Mówi, że Anwil to zespół wojowników!
Gorąca dyskusja w Zastalu! Jasiński mówi, co dalej z trenerem i zawodnikami