Zrezygnowali z treningu, pojechali do obozu. Te słowa dają do myślenia

Materiały prasowe / Hapoel Eilat
Materiały prasowe / Hapoel Eilat

- Wewnętrznie czuliśmy, że musimy tam być i oddać hołd ofiarom. Koszykówka zeszła na dalszy plan - mówi nam Ariel Beit-Halahmy, trener Hapoelu Eilat. Zespół z Izraela był w Muzeum Stutthof w Sztutowie.

Hapoel Eilat, który jest grupowym rywalem Trefla Sopot w rozgrywkach FIBA Europe Cup, do Polski na środowy mecz w Ergo Arenie (zwycięstwo 88:85) przyleciał już w poniedziałek.

We wtorek rano zespół miał trenować, ale zrezygnował z zajęć, a wszystko z racji chęci wizyty w Muzeum Stutthof w Sztutowie. Zawodnicy i trenerzy pojechali do obozu koncentracyjnego, by oddać hołd ofiarom.

- Gdy usłyszeliśmy, że zagramy mecz w Sopocie, od razu pomyśleliśmy, że skorzystamy z szansy i odwiedzimy Muzeum Stutthof w Sztutowie. Mimo napiętego harmonogramu, długiej podróży i zmęczenia nie zrezygnowaliśmy ze zwiedzania obozu koncentracyjnego Stutthof i spędzania czasu z ofiarami. Na zawsze będą w naszej pamięci - tłumaczy nam 55-letni Ariel Beit-Halahmy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego widoku zupełnie się nie spodziewała. "Co one robią?"

- Są chwile, gdy koszykówka schodzi na dalszy plan. Wtedy o niej kompletnie nie myślisz. Nie oszukujmy się, ale w życiu są też sprawy ważniejsze, o których trzeba pamiętać i podchodzić do nich z należytym szacunkiem. Tak było podczas wizyty w Sztutowie - wyjaśnia trener Hapoelu Eilat.

Klub opublikował post w mediach społecznościowych. Zamieszczano zdjęcie całej drużyny w Muzeum Stutthof. "Nie mogliśmy tego nie zrobić" - czytamy. 55-letni trener nie ukrywa, że w Sztutowie była dla nich bardzo emocjonalna. - To był moment, gdy możesz się na chwilę zatrzymać i pomyśleć o tym, co działo się w przeszłości i jakie ma to teraz konsekwencje - zaznacza.

- Nie ukrywam, że chcieliśmy uświadomić wszystkich zawodników, co stało się w tym miejscu przed laty. Obcokrajowcy podeszli do tego z dużym szacunkiem, zadawali pytania, chcieli poszerzyć swoją wiedzę, co o nich dobrze świadczy - kontynuuje 55-letni Ariel Beit-Halahmy.

Zginęło tam mnóstwo osób

- Znamy historię tego miejsca, wiemy, co tam się dokładnie stało - podkreśla szkoleniowiec Hapoelu Eilat.

Serwis "izrael.badacz.org" informuje, że w 1942 roku zmieniono status obozu Stutthof na obóz koncentracyjny. Od tego momentu najliczniejszą grupą więźniów zostali Żydzi. We wrześniu w obozie wybudowano krematorium, a wiosną 1943 roku powstała komora gazowa. Od 1944 roku przeprowadzano regularne mordy więźniów gazem, w szczególności Żydów.

Szacuje się, że przez obóz koncentracyjny Stutthof i jego podobozy przeszło około 110 tys. - 127 tys. więźniów, z czego 49 tys. to kobiety. Wśród więźniów najliczniejsi byli Żydzi - około 50 tys.

Ważne zwycięstwo

W środowy wieczór zespół z Izraela po emocjonującym spotkaniu wygrał z Treflem 88:85. Goście z Izraela prowadzili już 81:62, a byli o włos od tego, by z Sopotu wyjechać z pustymi rękoma. Trefl zerwał się do ataku, doprowadził do remisu po 85, ale najważniejszą akcję wykonał Bryon Allen, który dał Hapoelowi drugie zwycięstwo w rozgrywkach.

- Zwycięstwo w Sopocie cieszy z tego faktu, że mamy trudny i napięty terminarz. Wiele podróżujemy po Europie, są to długie i męczące podróże. Przez 35 minut graliśmy dobrą, agresywną koszykówkę. W ostatnich pięciu minutach wyszło nasze zmęczenie. Trefl nas nacisnął, zagrał agresywnie w obronie i mocno się do nas zbliżył. Pokazali charakter. To jest dobry zespół - komentuje Ariel Beit-Halahmy.

Szkoleniowiec Hapoelu w rozmowie kilka razy podkreślił także, że w trakcie wizyty w Polsce mogli liczyć na pomoc przedstawicieli Trefla Sopot. To dla jego zawodników było bardzo istotne, bo droga do Polski była bardzo męcząca. Hapoel do samego lotniska w Izraelu jedzie prawie 5h, później jeszcze długi lot.

- Chciałbym podziękować Treflowi Sopot za gościnę. Stanęli na wysokości zadania, wszystko był znakomicie zorganizowane. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Czekamy na nich w Izraelu - zaznacza.

CZYTAJ TAKŻE:
Andrej Urlep - sprawiedliwy furiat. Ile zostało z jego magii?
Kluby dzwoniły do Zamojskiego. Wiemy, co im powiedział [WYWIAD]
Wygrywają, a ja pytam o transfery. Może niepotrzebnie?
Cesnauskis: Kluby dzwonią po naszych graczy! Mówi, jak zareagował na słowa Mitrovicia

Komentarze (0)