Nowy trener kadry Igor Milicić zdecydował się na odświeżanie kadry. Co prawda środowisko domagało się tego już od dłuższego czasu, ale nikt nie spodziewał się tego, że 45-latek dokona tak wielkiej rewolucji! Zrezygnował z doświadczonych zawodników i postawił na młodość, najstarszy gracz ma... 29 lat.
Są nowe postacie, w tym gronie znalazł się m.in. Dominik Wilczek, syn Tomasza, czterokrotnego mistrza Polski. Zawodnik Asseco Arki Gdynia nie ukrywa, że był... mocno zaskoczony, gdy usłyszał o powołaniu do szerokiego składu kadry. Przedstawia swój konkretny plan na przyszłość.
"Za 4-5 lat chcę być w kadrze"
- Szczerze? Byłem mocno zaskoczony, gdy rano otrzymałem mnóstwo sms-ów z gratulacjami. Nie ukrywam, że kompletnie się tego nie spodziewałem. To jest gigantyczne wyróżnienie, motywacja do ciężkiej pracy, ale też znak, że idą w dobrą stronę, bo ktoś mnie dostrzegł i docenił - mówi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego widoku zupełnie się nie spodziewała. "Co one robią?"
Czy Igor Milicić już dzwonił? - pytamy 22-latka. - Jeszcze nie miałem okazji rozmawiać z trenerem kadry - odpowiada. - Nie osiadam na laurach, chcę jeszcze ciężej pracować. Za 4-5 lat chcę być w wąskim składzie reprezentacji Polski i grać na wysokim poziomie - deklaruje Dominik Wilczek.
Koszykarz był jednym z architektów sensacyjnego zwycięstwa w piątkowy wieczór. W Arenie Gdynia jego Asseco Arka, skazywana na pożarcie, pokonała rewelację ostatnich tygodni Kinga Szczecin 89:65. Wilczek dał show na przełomie trzeciej i czwartej kwarty. To był "teatr jednego aktora".
22-latek w krótkim odstępie czasu zaaplikował rywalom 14 punktów, trafiając cztery rzuty z dystansu z rzędu. To robiło wrażenie nie tylko na gdyńskich kibicach, ale też... szczecińskich, którzy zjawili się w hali. Po meczu przekazali koszykarzowi drobny upominek. Nadal jest tam pamiętany i... wychwalany. W Gdyni też wszyscy mówią o nim w samych superlatywach. "Pracowity, inteligentny, dąży do perfekcji" - słyszymy.
Były gracz Kinga nie miał litości dla swojego byłego pracodawcy. "Wilczek zjadł Wilka" - mówili fani gdyńskiego zespołu po meczu. 22-latek zakończył spotkanie z dorobkiem 20 punktów. Miał 8/12 z gry, w tym 4/7 z dystansu. Korzystał ze świetnych podań Novaka Musicia.
- Graliśmy szybko i konsekwentnie. Mieliśmy sporo otwartych pozycji, ja to wykorzystałem. Miałem swój moment pod koniec trzeciej kwarty. I to wtedy ruszyło! Jesteśmy taką drużyną, że jeśli złapie swój rytm, to trudno nas zatrzymać. W tym kierunku musimy podążać - przyznaje Wilczek.
Już nie są na dnie PLK
Gdynianie wygrali trzeci mecz w tym sezonie i tym samym opuścili ostatnie miejsce w ligowej tabeli Energa Basket Ligi. Na samym dnie są teraz ekipy z Dąbrowy Górniczej i Lublina (z dwoma zwycięstwami). W obozie Arki Gdynia jest zadowolenie, ale nikt nie popada w hurraoptymizm.
- Nasza obrona poszła do przodu, rozwijamy się w tym elemencie. W tym meczu byliśmy na 80 procent naszych możliwości pod względem energii, taktycznym i agresywności. Nie ukrywam, że ostatnie transfery Durkhama i Boykinsa dały nam też jakości w ataku - podkreśla trener Milos Mitrović.
Niewykluczone, że drużyna w najbliższym czasie zostanie jeszcze wzmocniona. Serb rozgląda się na rynku. Jest aktywny. - Jaka pozycja? Tego Karol nie mogę ci zdradzić - mówi z uśmiechem na twarzy.
CZYTAJ TAKŻE:
Andrej Urlep - sprawiedliwy furiat. Ile zostało z jego magii?
Kluby dzwoniły do Zamojskiego. Wiemy, co im powiedział [WYWIAD]
Wygrywają, a ja pytam o transfery. Może niepotrzebnie?
Cesnauskis: Kluby dzwonią po naszych graczy! Mówi, jak zareagował na słowa Mitrovicia