Sporo spekulacji po odejściu króla I ligi. "Brak chemii? Bzdura!"

Materiały prasowe / Czarni to Wy / Na zdjęciu: Adrian Kordalski
Materiały prasowe / Czarni to Wy / Na zdjęciu: Adrian Kordalski

- Nie mogę mu zaoferować minut. To całkowita bzdura o braku chemii między mną a Adrianem. Rozstajemy się w bardzo dobrych relacjach - mówi Mantas Cesnauskis, trener Czarnych Słupsk. To koniec pewnej epoki.

W 1. lidze był prawdziwym królem, jedną z największych gwiazd rozgrywek. To jeden z architektów awansu słupskiej drużyny do Energa Basket Ligi. Na parkiecie był przedłużeniem myśli szkoleniowej Mantasa Cesnauskisa.

Organizował grę, regulował tempo, kreował pozycje dla kolegów i siebie. Prawdziwy generał. Adrian Kordalski w minionym sezonie miał świetne statystyki na poziomie 12 punktów, 7,2 asyst (lider klasyfikacji) i 5,3 zbiórek na mecz.

Po kilku latach gry w I lidze, w końcu spełnił swoje marzenia. Chciał sprawdzić swoje umiejętności w rywalizacji z najlepszymi w kraju i obcokrajowców, których nie miał na zapleczu ekstraklasy (to może zmienić się od przyszłego sezonu). Gdy otrzymał propozycję kontraktu, długo się na wahał.

PLK mocną weryfikacją

Czwarty sezon w Słupsku nie poszedł jednak po jego myśli. Rola w zespole - po dojściu graczy zagranicznych - była marginalna, praktycznie przestał pojawiać się na parkiecie. Jak wychodził, to tylko na epizody. Tylko w jednym spotkaniu zagrał znacznie dłużej. To było w Gdyni - 20 minut, w tym czasie 7 punktów i 4 asysty. Trener Mantas Cesnauskis na niego nie stawiał. Tylko się denerwował, gdy kolejni dziennikarze pytali o brak Kordalskiego na parkiecie. - Przestańcie o to pytać, ile można? Patrzcie na wyniki drużyny - mówił.

Gdy Marcus Lewis (piąty obcokrajowiec) podpisał kontrakt z Czarnymi Słupsk, dla Adriana Kordalskiego był to jasny sygnał: "czas poszukać nowego pracodawcy". Jeden z głównych architektów awansu do Energa Basket Ligi przyszedł do klubu i powiedział, że chce odejść i trafić do miejsca, w którym zacznie grać regularne minuty. - Odchodzę, bo chcę wygrywać, ale mieć w tym większy udział, a nie tylko siedzieć na ławce. Do Słupska wrócę, obiecuję to kibicom - mówił w rozmowie z Radiem Gdańsk.

Prezes Michał Jankowski nie robił mu problemów i strony uzgodniły warunki rozwiązania kontraktu. Dogadano się, że mecz z Twardymi Piernikami (77:94) będzie jego pożegnalnym spotkaniem w barwach słupskiej drużyny. W nim 26-latek pojawił się w samej końcówce, gdy Czarni wysoko przegrywali. Otrzymał ogromny aplauz od miejscowej publiczności, która docenia jego olbrzymi wkład w wywalczenie awansu na ekstraklasowe parkiety. Kilkunastu kibiców zaczęło go nawet podrzucać.

"Chciałbym serdecznie podziękować kibicom za pożegnanie, jakie zgotowaliście Adrianowi Kordalskiemu. On z pewnością jeszcze pokaże na co go stać i niejednokrotnie usłyszymy o nim, a być może jeszcze zawita kiedyś do Słupska" - napisał w oświadczeniu prezes Michał Jankowski.

Czarni Słupsk już bez Kordalskiego
Czarni Słupsk już bez Kordalskiego

Mnóstwo komentarzy, mamy głos trenera

Informacja o jego odejściu wywołała lawinę komentarzy i spekulacji. Głos zabrali kibice, dziennikarze i koszykarscy eksperci.

"Za szybko, mimo wszystko" - przyznał na Twitterze Adam Romański. Krzysztof Nałęcz, dziennikarz Radia Gdańsk napisał z kolei, że odejście Kordalskiego to efekt słabych relacji z trenerem Cesnauskisem.

"Za późno. Tam zupełnie nie było chemii między HC - AK. Mantasowi nie pasował zupełnie. A jestem zdania że Adrian Kordalski spokojnie jest na ekstraklasę" - zaznaczył.

Nam udało się skontaktować z trenerem Cesnauskisem, który w mocny sposób odniósł się do tych spekulacji. Zaprzeczył, że był skonfliktowany z 26-letnim koszykarzem, który teraz najprawdopodobniej wróci na I-ligowe parkiety.

- To całkowita bzdura o braku chemii między mną a Adrianem, zawsze jego szanowałem i szanuję jako zawodnika i jako człowieka, nawet teraz, kiedy musimy się rozstać, robimy to w bardzo dobrych relacjach. Adrian to bardzo ambitny zawodnik, który chce grać i decydować o wyniku, a tego nie mogłem mu zaoferować - przyznał trener Czarnych Słupsk, który w rozmowie kilka razy dziękował Kordalskiemu za wielki wkład w awans do PLK i ciężką pracę na treningach.

Mecz z Twardymi Piernikami był nie tylko pożegnaniem Kordalskiego, ale też debiutem 29-letniego Marcusa Lewisa, który do Słupska trafił z ligi greckiej. W 16 minut zdobył 2 punkty, zaliczył efektowny wsad. W szeregach Czarnych zdają sobie sprawę, że zawodnik potrzebuje czasu, by pokazać pełnię swoich umiejętności.

- To bardzo atletyczny gracz, który może wykreować pozycję dla siebie i innych zawodników. Przekonał mnie do siebie przede wszystkim dużą energię na boisku i potencjałem, jedynym minusem jest to, że miał on przerwę od grania i potrzebuje czasu, żeby dojść do swojej optymalnej formy - skomentował Cesnauskis.

Czarni z bilansem 9:4 są w czołówce Energa Basket Ligi. W najbliższą niedzielę słupszczanie na własnym parkiecie zagrają z GTK Gliwice.



CZYTAJ TAKŻE:
Debiutant w kadrze mówi o ogniu i chaosie. Jest też wątek FAME MMA [WYWIAD]
Trener Trefla: Liga polska jest specyficzna. Nam mówi o słowach Tabaka [WYWIAD]
Kibice krzyczą na niego "włocławski harpagan". Nam mówi, dlaczego wybrał Anwil
Najmłodszy trener w lidze mówi wprost: Nie ma głupich pytań

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: czerwona kartka po zdobyciu bramki? To możliwe

Źródło artykułu: