Śląsk zepsuł święto w Radomiu
Był debiut nowej hali, komplet blisko pięciu tysięcy kibiców na trybunach, ale Śląsk zepsuł sportowe święto w Radomiu, pokonując HydroTruck 67:64. Dla wrocławian to szósta wygrana z rzędu. - Karolak trafił ważne rzuty - nie ukrywał Andrej Urlep.
- Spodziewaliśmy się takiego meczu i wiedziałem, że rywal zagra w taki sposób, w jaki zagrał. Niestety, zawodnicy nie byli do tego przygotowani, nie odpowiedzieli w taki sposób, w jaki powinni - przyznał trener na konferencji prasowej. - Trochę za bardzo wyrzuciła ich poza grę agresja przeciwników i gra na granicy faulu, a czasem też z faulem - podkreślił Słoweniec.
Na niespełna dwie minuty przed końcową syreną Danilo Ostojić trafił z dystansu na 62:62. Publiczność poderwała się ze swoich miejsc i głośno dopingowała gospodarzy. - Po "trójce" Ostojicia był to ich mecz, ale później pokazaliśmy charakter. Karolak trafił bardzo ważne rzuty - zwrócił uwagę Urlep. Półtorej minuty wcześniej obwodowy Śląska rzucił z dystansu na 58:59. W kluczowych momentach zdobył osiem punktów, a w całej czwartej kwarcie uzbierał ich 11.
- Spodziewaliśmy się mocnego fizycznie, twardego meczu, i taki też on był. Niestety, nie odpowiedzieliśmy na to w odpowiedni sposób - zaznaczył Kodi Justice. - Zrobiliśmy jednak kilka wielkich akcji pod koniec meczu. Przede wszystkim kluczowe rzuty trafił Karolak, podjął bardzo mądre decyzje w najważniejszych fragmentach - komplementował kolegę Amerykanin.
Wrocławianie przedłużyli więc świetną passę, triumfując po raz szósty z kolei. - To było bardzo ważne spotkanie dla nas, ponieważ przedłużyliśmy naszą serię zwycięstw, dzięki czemu coraz większą pewność zyskują młodzi zawodnicy. Nie zawsze będziemy grać ładnie, zdarzą się słabsze występy, ale sztuką jest właśnie wtedy wygrywać - zakończył 26-latek.
Czytaj także:
>> NBA przekłada mecz przez COVID-19! Chicago Bulls są w rozsypce
>> Polacy w Europie. Snajper Gielo, dominator Balcerowski. Kto jeszcze błysnął?