Sędziowie skrzywdzili polski klub! Jest oficjalne potwierdzenie

Materiały prasowe / Partizan Belgrad / Na zdjęciu: Łukasz Kolenda
Materiały prasowe / Partizan Belgrad / Na zdjęciu: Łukasz Kolenda

Sporo emocji i kontrowersji dostarczyła końcówka meczu Partizana Belgrad ze Śląskiem Wrocław (75:73). W niej główną rolę odegrali sędziowie, którzy - zdaniem władz rozgrywek - popełnili duży błąd!

- Uważam, że w ostatniej akcji sędziowie powinni byli odgwizdać przewinienie - mówił po meczu zdenerwowany Andrej Urlep, który bardzo żałował niewykorzystanej szansy na sprawienie sensacji w Belgradzie.

WKS Śląsk Wrocław po dramatycznym spotkaniu przegrał z faworyzowanym Partizanem 73:75, choć na dwie minuty przed końcem meczu prowadził różnicą pięciu punktów!

Najpierw Partizan zdobywał dwa punkty, wykorzystał dwa wolne, a później Jakub Karolak podał wprost do rąk rywali, choć przy tej sytuacji też było sporo kontrowersji. Eksperci zastanawiali się bowiem, czy zawodnik gospodarzy nie popełnił błędu powrotu piłki na własną połowę. Sędziowie orzekli, że gracz Partizana nie wszedł w jej posiadanie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zaręczyny w przerwie meczu? To się nigdy nie znudzi

Po tej akcji zespół z Belgradu wyszedł na prowadzenie (74:73). Do końca meczu pozostawało pięć sekund. O czas poprosił trener Andrej Urlep, który przekazał zawodnikom konkretne wskazówki. W ostatniej akcji odważnie strefę podkoszową zaatakował Łukasz Kolenda. Polak wyskoczył, w powietrzu doszło do kontaktu z obrońcą Zachem LeDayem.

Arbitrzy nie użyli gwizdka, mimo że zderzenie było bardzo wyraźne i miało wpływ na losy tej akcji i meczu. Powinni zająć konkretne stanowisko: faul w obronie lub w ataku. Po krótkiej naradzie i analizie wideo przyznali piłkę gospodarzom.

- Myślę, że w ostatniej akcji meczu byłem faulowany. Tak czy siak nie powinniśmy jednak pozwolić wygrać przeciwnikom, bo mieliśmy kilka punktów przewagi przed ostatnimi dwiema minutami. Czułem się naprawdę dobrze na tak dużej arenie i w tak ważnym meczu. Bardzo chciałem oddać ostatni rzut i wygrać dla nas mecz. Nie udało się, ale ten mecz to było doświadczenie, które na pewno zaprocentuje w przyszłości - mówi Łukasz Kolenda, którego cytuje strona wks-slask.eu.

Sędziowie stanowiska nie zajęli. Zrobili to za to szefowie rozgrywek (EuroCup), którzy w oficjalnym komunikacie potwierdzili, że arbitrzy popełnili błąd w ocenie ostatniej akcji. Łukasz Kolenda był faulowany, a Śląskowi należały się dwa rzuty wolne.

"Ekipa sędziowska oceniła, że ​​piłka wyszła poza boisko, a posiadanie piłki przyznała Partizanowi. Kontakt z Zachem LeDayem nastąpił, gdy ten znajdował się w defensywnym półkolu, a Łukasz Kolenda ze Śląska Wrocław był w powietrzu i był w akcji rzutowej. Dlatego powinien być odgwizdany faul defensywny i zawodnik Śląska Wrocław powinien egzekwować dwa rzuty wolne" - czytamy w uzasadnieniu.

Śląsk w EuroCupie legitymuje się po tym spotkaniu bilansem jednego zwycięstwa w siedmiu meczach. Nadal jednak jest w grze o awans do fazy play-off - zagra w niej po osiem ekip z dwóch 10-zespołowych grup. W następnej kolejce wrocławianie zagrają u siebie z Joventutem Badalona. Mecz zostanie rozegrany w Hali Stulecia.



CZYTAJ TAKŻE:
Te słowa wywowały burzę. Ile zarabia Słoweniec w Anwilu?
Mistrz Europy zdradza, jak trafił do Anwilu. Nam mówi też o grze z Luką Donciciem
Kibice krzyczą na niego "włocławski harpagan". Nam mówi, dlaczego wybrał Anwil
Miłoszewski: Wiem, że zrobiłem problem Jasińskiemu. Kulisy zatrudnienia w Kingu

Źródło artykułu: