Mocne starcie trenerów w polskiej lidze. "Jesteśmy inni, każdy idzie swoją drogą"

WP SportoweFakty / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Frasunkiewicz i Milicić
WP SportoweFakty / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Frasunkiewicz i Milicić

To czołowi trenerzy w lidze polskiej, obaj mają mocne charaktery, są ambitni i kochają wygrywać. Choć rywalizują nie tylko na parkiecie, ale też na rynku o zawodników, to jeden o drugim wypowiada się z dużym szacunkiem.

Najpierw z trybun gromkie "Przemek Frasunkiewicz", a później "Igor Milicić" - tak rozpoczęło się spotkanie na szczycie w Energa Basket Lidze, w którym Anwil Włocławek pokonał Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski (107:88). To był ten jeden z nielicznych meczów, w którym miejscowi kibice skandowali nazwiska obu trenerów.

Przypomnijmy, że Igor Milicić, który przez lata budował potęgę Anwilu, stanął po raz pierwszy po drugiej stronie barykady. Teraz we Włocławku rządzi Przemysław Frasunkiewicz, zespół pod jego wodzą jest na samym szczycie PLK (bilans 14:4).

Był Milicić, jest Frasunkiewicz

Milicić po meczu otrzymał oczywiście pytanie o emocje związane z powrotem do Hali Mistrzów. Z Anwilem pracował przez pięć sezonów. W tym czasie na naszym podwórku zdobył z zespołem wszystko, co było do zdobycia (mistrzostwo Polski - 2018, 2019), (Superpuchar Polski - 2017, 2019), (Puchar Polski 2020).

Odszedł z klubu w czerwcu 2020 roku, choć wydawało się, że strony będą kontynuować współpracę. Ostatecznie nie udało się wypracować porozumienia, a Milicić po kilku miesiącach wylądował w Ostrowie Wielkopolskim (nie było rozmów z Anwilem w trakcie poprzedniego sezonu).

- Przez pięć sezonów uważam, że dużo dobrego zrobiliśmy z moim sztabem, kibicami, pracownikami klubu. Ciarki były bardzo duże, od dawna nie było takiej wewnętrznej adrenaliny. Są duże emocje związane z tym klubem i miastem. To był piękny kawałek historii. Jednak jak się mecz zaczął, to te emocje zeszły na dalszy plan. Byłem skupiony na wydarzeniach na boisku - mówił Milicić, który - oprócz pracy w Stali - jest także trenerem reprezentacji Polski.

Igor Milicić jest teraz trenerem "Stalówki"
Igor Milicić jest teraz trenerem "Stalówki"

- Atmosfera podczas meczu była rewelacyjna. Życzę innym ośrodkom, by zagościł u nich taki klimat jak we Włocławku i w Ostrowie Wielkopolskim - dorzucił 45-latek.

We Włocławku Milicić będzie zawsze szanowany przez kibiców, którzy są mu wdzięczni, że za jego czasów zespół wrócił na sam szczyt Polskiej Ligi Koszykówki. Nic dziwnego, że podczas sobotniego spotkania z trybun skandowano jego nazwisko. Teraz na Kujawach jest jednak nowy trener, którzy prowadzi drużynę w zupełnie inny sposób. To o dwa lata młodszy Przemysław Frasunkiewicz, który - notabene - w ostatnią sobotę obchodził urodziny. Nie ukrywa, że zwycięstwo w takim meczu jest najlepszym prezentem.

Bez przekazywania "pałeczki"

"Franc" podkreśla, że on i Milicić są jak woda i ogień. To czołowi trenerzy w lidze polskiej, obaj mają mocne charaktery, są szalenie ambitni, wyraziści i kochają wygrywać, ale... pracują w kompletnie odmienny sposób. Idą swoją wytyczoną drogą. Stawiają na inne schematy i rozwiązania taktyczne, mają też inne podejście do zawodników. - Trener Frasunkiewicz jest bardziej takim "players coach", któremu zależy na relacjach z graczami. Pyta ich o różne kwestie, także prywatne - mówił Kamil Łączyński w programie "plkTalk" na Twitterze.

- Ja idę swoją drogą, od nikogo pałeczki nie biorę, tak samo zapewne uważa Igor. Niech każdy idzie swoim torem. Ja i Igor jesteśmy zupełnie inni, pracujemy w kompletnie odmienny sposób. Myślę, że asystent Grzegorz Kożan mógłby się najlepiej na ten temat wypowiedzieć, bo był długo w systemie trenera Milicicia, teraz ma całkiem odmienne schematy. Ale to dobrze dla niego, bo kiedyś przez to będzie bardzo dobrym pierwszym trenerem - skomentował Frasunkiewicz.

Warto też przypomnieć sytuację, gdy 43-latek przejmował zespół Anwilu po Marcinie Woźniaku w trakcie minionych rozgrywek. System był wtedy oparty w większości na wizji tego, co kreślił przez lata Milicić (Woźniak i Kożan byli jego asystentami). Frasunkiewicz jeszcze w pierwszym meczu (poprowadził drużynę bez żadnego treningu w Sopocie) używał tych schematów, ale później stopniowo je wyrzucał i starał się wprowadzać swoje pomysły.

Końcówka sezonu 2020/2021 nie była w jego wykonaniu - mówiąc delikatnie - najlepsza, rozbita drużyna, w której było mnóstwo problemów, wygrała tylko 3 z 13 meczów i nie awansowała do fazy play-off. To była cenna lekcja, z której wyciągnął wnioski. Podjął się niełatwego zadania: zbudowania drużyny za mniejsze pieniądze, która nie tylko odzyska zaufanie u kibiców, ale też powalczy o udział w półfinale.

- Dlatego tak bardzo zależało mi na pracy w Anwilu, bo wiedziałem, że tutaj jest ogromna presja, która popycha mnie i zawodników do jeszcze cięższej pracy. To bardzo dobra rzecz, tak to powinno wyglądać w sporcie zawodowym - powiedział Frasunkiewicz.

Udało mu się skomponować na tyle ambitną i dobrą drużynę, którą już w tym roku stać na walkę o coś wielkiego w Energa Basket Lidze. To mogliśmy zobaczyć w sobotnim hicie 18. kolejki, w którym włocławianie rozbili na własnym parkiecie mistrzów Polski. Frasunkiewicz wie jednak, że to tylko jedna bitwa w ciągu długiego sezonu. Kluczowe bitwy odbędą się w fazie play-off.

- Ten mecz - oprócz dwóch punktów - tak naprawdę nic nie znaczy. Pewnie jeszcze coś się zmieni, a granie bliżej play-off będzie tak samo intensywne jak w tym spotkaniu. To nie jest skończona robota. W każdej kolejce trzeba udowodniać swoją wartość, a mecze na wyjeździe są w tej lidze bardzo trudne. Staram się być umiarkowanym optymistą - tonował nastroje.

W tym momencie włocławianie z bilansem 14:4 są wspólliderem polskiej ligi. A trzeba mieć na uwadze fakt, że zespół z Kujaw może się jeszcze wzmocnić. - Jeżeli będzie taka okazja, to kogoś pozyskamy. Przydałby się ktoś, ale musi być to zawodnik, który będzie pasował do naszej drużyny - zaznaczył trener Anwilu.

CZYTAJ TAKŻE:
Łukasz Koszarek apeluje: Młodzi, myślcie strategicznie [WYWIAD]
Tak dowiedzieli się o ultimatum. Drużyna stanęła za trenerem
Porównania do legendy PLK nie dziwią! Nowa gwiazda polskiej ligi: Nie myślę o NBA
Gwiazdor ligi odmówił grania! Klub żąda dużego odszkodowania

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego wejścia na stadion jeszcze nie widzieliście!

Komentarze (0)