Gwiazdor odstawiony. Trener nie wytrzymał

WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Boykins i Brembley
WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Boykins i Brembley

Tylko 15 minut spędził na boisku gwiazdor Asseco Arki w meczu z Enea Zastalem BC (61:75). I to nie było spowodowane kontuzją, a fatalnym zachowaniem, które wpłynęło na morale zespołu. Teraz musi liczyć się z konsekwencjami.

Tylko w pierwszej połowie meczu z Enea Zastalem BC mogliśmy oglądać Jacobiego Boykinsa, gwiazdora Asseco Arki Gdynia. Amerykanin zagrał 15 minut, nie prezentując się w tym czasie - mówiąc delikatnie - najlepiej.

Był wyraźnie sfrustrowany, rywale twardo grali przeciwko niemu, pewnie mając w pamięci to, co wydarzyło się w pierwszym spotkaniu w Gdyni. Wtedy Boykins zachował się mocno nie fair, rozgrywając ostatnią akcję, gdy już wszyscy dziękowali sobie za mecz (zobacz całą sytuację --> TUTAJ).

W trakcie środowego spotkania koszykarz machał rękoma z niezadowolenia, dyskutował z sędziami, za co po raz kolejny w tym sezonie został ukarany przewinieniem technicznym (kara 1000 zł). Trener Milos Mitrović nie wytrzymał i pod koniec drugiej kwarty odesłał go na ławkę. Miarka się przebrała. Amerykanin już się z niej nie podniósł. Do ostatniego gwizdka siedział na ławce, z założonym ręcznikiem na głowie.

Serbski szkoleniowiec nie ukrywał swojego poirytowania postępowaniem Boykinsa. Ten swoim infantylnym zachowaniem osłabił drużynę, która - co warto dodać - do Zielonej Góry przyjechała w niepełnym składzie (bez Anthony'ego Durhama). - Jacobi nie zachował się na poziomie, który jest odpowiedni dla drużyny i klubu, dlatego zdecydowałem się zostawić go na ławce do końca spotkania - skomentował.

- Rozkład minut w danym meczu to moja decyzja. Każdy, kto będzie się obrażał na sędziów i nie robił tego, co jest potrzebne drużynie, będzie siedział na ławce - dodał po chwili Mitrović.

- Ma pan na myśli Boykinsa? - dopytał dziennikarz Jacek Białogłowy z Radia Zielona Góra.

- Oczywiście - odpowiedział Serb, który w tym meczu mocno eksploatował doświadczonych zawodników: Bartłomiej Wołoszyn zagrał 37 minut, Adam Hrycaniuk 29, a rozgrywający 700. mecz na parkietach ekstraklasy Filip Dylewicz 28. Ten tercet łącznie uzbierał 30 punktów, co stanowi prawie połowę punktów całej drużyny. Boykins - dla porównania - w tym meczu zdobył tylko cztery punkty, to jego najgorszy występ w barwach Asseco Arki w tym sezonie.

Boykins to jak rollercoaster emocjonalny
Boykins to jak rollercoaster emocjonalny

Trudny do prowadzenia

Gdy pytamy o Boykinsa w gdyńskim obozie, słyszymy, że to facet o dwóch twarzach. Świetny strzelec, dla którego nie jest problemem zdobyć 20 punktów (średnio 14,3 pkt) w meczu, nawet z najsilniejszymi rywalami w lidze, ale też zawodnik, który sprawia spore problemy wychowawcze. Taki rollercoaster emocjonalny. Jeden tydzień dobrze, drugi źle. I tak cały czas.

Jeden z doświadczonych graczy mówi nam, że często trzeba z nim rozmawiać, instruować, jak ma się zachować w danych sytuacjach. A często po tych rozmowach i tak potrafi zrobić po swojemu i przyjść na trening nieprzygotowanym - np. w rozwiązanych sznurówkach, czym nie pokazuje szacunku dla innych.

To też we wcześniejszych rozmowach potwierdzał sam trener Milos Mitrović, który mówił o trudnej komunikacji z Amerykaninem. Ten musi jednak z tym żyć, bo nie może go odsunąć na stałe, bo zostanie bez pierwszej strzelby i też bez możliwości zmiany na jego pozycji (klubu nie stać na zmiany). Serb podkreślał, że doświadczeni koszykarze - Bartłomiej Wołoszyn (kapitan), Adam Hrycaniuk czy Filip Dylewicz są pomocni w wielu sprawach (także w tej). Ma w nich oparcie na co dzień.

- To jest człowiek bardzo specyficzny w komunikacji. Nie jest z nim łatwo na co dzień. Na szczęście w drużynie mam oparcie w postaci doświadczonych zawodników. Jakbym nie miał takich graczy za swoimi plecami, to miałbym trudno w tej sytuacji. Ale też trzeba pamiętać o tym, że Jacobi jest bardzo zmotywowany, ale trzeba do niego umiejętnie trafić. Trzeba znaleźć sposób - tłumaczył Mitrović.

Teraz miarka jednak się przebrała. Boykins został odstrzelony na ławkę już w I połowie, co się wcześniej nie zdarzało. Amerykanin musi się liczyć z konsekwencjami swojego zachowania podczas meczu z Enea Zastalem BC. Zostanie na pewno wezwany na dywanik. Na tym może się jednak to nie skończyć.



CZYTAJ TAKŻE:
Gigant kusił gwiazdę polskiej ligi. Jonah Mathews: trener mówił: "tylko mln dolarów"
Kolejny Amerykanin w polskiej kadrze! To duże nazwisko w Europie
To on uciszył kibiców mistrza! Sąsiad Mike'a Taylora robi furorę w polskiej lidze
Łukasz Wiśniewski: Czarni mogą wyprzeć Zastal. Mówi, co mu nie pasuje w Stali

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo na lotnisku. "Zaniemówiłem"

Źródło artykułu: