30 stycznia. Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski przegrywa trzeci mecz z rzędu na parkietach PLK, ulegając na wyjeździe Śląskowi Wrocław. Wokół mistrza Polski jest bardzo gorąco, pojawia się sporo krytycznych opinii. Wydaje się, że tylko trzęsienie ziemi uratuje zespół Igora Milicicia, by być konkurencyjnym w walce o kolejne mistrzostwo Polski. 45-letni szkoleniowiec intensywnie rozgląda się na rynku, a w tle słychać pogłoski o możliwym odejściu z drużyny Treya Drechsela i Kobi Simmonsa.
W Ostrowie wytrzymują jednak ciśnienie, decydują się - po licznych rozmowach (czasami ostrzejszych) - dać temu zestawowi jeszcze jedną szansę. To też poniekąd wynik tego, że na rynku transferowym nie ma ciekawych opcji.
Na przełamanie przychodzi mecz z MKS-em, gdzie widać delikatną poprawę, jeszcze więcej lepszych fragmentów oglądamy w starciu z Twardymi Piernikami. Trener Milicić przekonuje, że zespół robi postępy, a zawodnicy chcą powrotu na właściwe tory. Mówi też wprost, że spotkanie z Legią będzie prawdziwym testem dla tej drużyny.
ZOBACZ WIDEO: Jego zjazd robi ogromne wrażenie. Zareagował znany aktor
13 lutego. Dwa tygodnie po porażce ze Śląskiem. Do Warszawy Milicić i spółka jadą z pewną dozą niepewnością, nie wiedzą, jak zespół zagra z rywalem, który ostatnio mocno się wzmocnił i jasno deklaruje chęć walki o medale. Szkoleniowiec mistrza Polski mówi "sprawdzam".
W trakcie meczu spokojnie przechadza się wzdłuż linii końcowej, obserwuje poczynania zawodników, udziela im wskazówek. Ostrowianie zaczynają mocno, bo już po 10 minutach prowadzą 29:20, a kapitan James Florence ma 13 pkt na koncie, trafiając 3/3 za trzy. Rozkręcają się inni: Jakub Garbacz dobrze nastawił celownik i bombarduje z dystansu (łącznie 23 pkt, 6/9 za 3), Trey Drechsel gra z wielkim sercem (9 pkt, 8 zb), James Palmer Jr imponuje wszechstronnością (14 pkt, 5 asyst, 3 zb), a Damian Kulig boiskowym sprytem i doświadczeniem.
Minuty lecą, Stal powiększa przewagę, a Milicić głęboko oddycha z ulgą. "Kryzys mamy chyba za sobą" - myśli 45-latek. Ostrowianie grają z dużą lekkością i finezją. Co prawda na 5 minut przed końcem Legia zbliżyła się na 13 punktów, ale od tego momentu goście zdobywają aż 24 oczka, tracąc zaledwie siedem! Seria trzech trójek z rzędu zabiła gospodarzy, którzy mają nad czym myśleć. A w Stali w końcu uśmiechy, choć... nikt nie popada w hurraoptymizm, bo nadal jest nad czym pracować.
Pierwsza kwestia: zbiórki w obronie. Ostrowianie znów pozwolili rywalom na sporo ponowień (8 zbiórek). Milicić wspomniał o tym na konferencji prasowej. Jest duże pole do poprawy, choć z meczu na mecz sytuacja stabilizuje się.
- Końcowy rezultat na pewno nie odzwierciedla tego, co działo się w trakcie spotkania - zaczął Milicić nieco dyplomatycznie.
- Bardzo obawialiśmy się tego spotkania, bo Legia to dobra drużyna. Zawodnicy stanęli na wysokości zadania i kontrolowali wydarzenia na parkiecie od pierwszej do ostatniej minuty. To jest duży powód do zadowolenia, że zagraliśmy dobrze w obronie przez większą część meczu, choć pozwoliliśmy rywalom na zbyt dużą liczbę zbiórek. To jest coś, co musimy poprawić w kolejnych spotkaniach - zaznaczył.
- Dobrze dzielimy się piłką, zawodnicy chcą grać ze sobą, potrafią wykorzystać mocne strony zespołu. W końcu wpadło nam kilkanaście rzutów (19) z dystansu. To jest coś, co otworzy nam grę i mentalność koszykarzy. Nie da się ukryć, że byliśmy w dużym dołku, ale powoli odbudowujemy się mentalnie. Zawodnicy dobrze zareagowali - zdradził.
Zapytaliśmy właśnie 45-letniego szkoleniowca o wychodzenie z dołka jego zespołu. "Co było takim momentem zwrotnym, że drużyna znów gra na miarę potencjału?" - usłyszał Milicić, który zaczął mówić o zespołowości i agresywnym podejściu.
- Zawodnicy uświadomili sobie, że bez tego pazura nie da się rywalizować z przeciwnikami na poziomie PLK. Zdali sobie też sprawę, że ich indywidualne umiejętności nie są nic warte bez zespołowego grania. Najważniejsze jest to, żeby zrozumieć, że jeśli wchodzisz na boisku to po, by dać coś drużynie, a nie po to, by dbać o swoje statystyki - odpowiedział.
"Pustka emocjonalna"
Milicicia zapytaliśmy także o moment, gdy jego zespół odpadł z Basketball Champions League. Ostrowianie wygrali tylko 1 z 6 spotkań, co okazało się za mało na drugą rundę. Po po porażce z Pinarem u siebie (69:86) można było usłyszeć, że niektórzy gracze amerykańscy zwiesili głowy i mają problem z koncentracją na mecze w PLK. Sęk w tym, że na krajowym podwórku nikt nie położy się przed Palmerem, Simmonsem czy Youngiem tylko ze względu na nazwisko czy większe umiejętności.
"Czy obcokrajowcy czuli pustkę emocjonalną i faktycznie potrzebowali kolejnego bodźca do pracy?" - zapytaliśmy. Tutaj Milicić nie wskazał żadnych nazwisk, powiedział wręcz, że taką pustkę odczuł cały zespół.
- Wszyscy mieliśmy pustkę emocjonalną, bo wydaje mi się, że graliśmy dobrą koszykówkę w Lidze Mistrzów, a nie udało się awansować do kolejnej rundy. Pustka była nie tylko emocjonalna, ale też fizyczna, bo mieliśmy sporo kontuzji, włożyliśmy sporo wysiłku - skomentował.
Na koniec oczywiście musiało paść pytanie o możliwe zmiany w składzie. Czy w tym zestawie Stal jest gotowa do walki o mistrzostwo Polski? Tutaj trener ostrowian i kadry Polski uciekł... w dyplomację. Przyznał, że w tym momencie w ogóle nie myśli o walce o kolejne złoto (jako trener ma już trzy takie krążki).
- Dla mnie liczy się każdy kolejny mecz, idziemy spotkanie po spotkaniu. Teraz mamy Puchar Polski, na którym chcemy pokazać się z jak najlepszej strony. Później kolejne wyzwania. W tym momencie nie chcę myśleć o mistrzostwie Polski - zadeklarował 45-letni Igor Milicić.
Ostrowianie w ćwierćfinale Pucharu Polski zagrają z Twardymi Piernikami. W zeszłym roku odpadli na poziomie półfinału, przegrywając z późniejszym triumfatorem Enea Zastalem BC Zielona Góra.
CZYTAJ TAKŻE:
Gigant kusił gwiazdę polskiej ligi. Jonah Mathews: trener mówił: "tylko mln dolarów"
Amerykanin czeka na kasę z polskiego klubu. Padły gorzkie słowa
Aleksander Dziewa: Bałem się Urlepa. Jego magia nadal działa! [WYWIAD]
Travis Trice: Chcemy złota! Wraca do sytuacji z Mathewsem