LeBron James! Gwiazdor Lakers zaliczył niesamowity występ

PAP/EPA / CAROLINE BREHMAN / Na zdjęciu: LeBron James
PAP/EPA / CAROLINE BREHMAN / Na zdjęciu: LeBron James

LeBron James jest zawodnikiem, który potrafi wznieść się na wyżyny, żeby zapewnić swojej drużynie zwycięstwo. Właśnie to zrobił w sobotnim meczu przeciwko Golden State Warriors.

Gwiazdor Los Angeles Lakers zaliczył niesamowity występ. LeBron James w 39 minut, które spędził na parkiecie, zdobył 56 punktów oraz 10 zbiórek. Trafił 19 na 31 oddanych rzutów z pola, w tym 6 na 11 za trzy i 12 na 13 wolnych.

Skalę tego, jak świetny był w sobotę James obrazuje fakt, iż po ukończeniu 35 lat w lidze NBA więcej punktów rzucił tylko Kobe Bryant (60). Lider "Jeziorowców" ma 37 lat. Wciąż potrafi decydować o wyniku meczu.

Lakers pokonali Golden State Warriors 124:116 i odnieśli niezwykle cenne, 28. zwycięstwo w sezonie zasadniczym. Przerwali pasmo czterech porażek. To także ich dopiero drugi triumf w dziewiątym ostatnim występie.

Russell Westbrook dodał do dorobku zespołu z Kalifornii 20 "oczek", a Carmelo Anthony po podaniu Jamesa trafił bardzo ważny rzut za trzy na 34,3 sekundy przed końcem. Skrzydłowy doprowadził od wyniku 122:116.

- Nie martwiłbym się o naszą pozycję w tabeli. Chodzi bardziej o dobrą grę w koszykówkę - powiedział w rozmowie z mediami Stephen Curry, którego Warriors doznali czwartej porażki z rzędu i spadli na trzecie miejsce w Konferencji Zachodniej. - Jeśli play-offy ruszyłyby jutro, mamy pewien problem - dodawał zdobywca 30 punktów.

Warriors mimo wszystko mogli w końcówce odwrócić losy spotkania. - To szaleństwo, że LeBron rzucił 56 punktów, zaliczył heroiczny występ, a my wciąż mieliśmy szanse, żeby odnieść zwycięstwo - zaznaczał Curry.

Dallas Mavericks odnieśli w sobotę spektakularny triumf, pokonując Sacramento Kings 114:113. Dorian Finney-Smith trafił z rogu boiska na 3,3 sekundy przed końcem, a Spencer Dinwiddie rzucił 36 punktów (osobisty rekord sezonu) i zaliczył siedem asyst. Mavericks musieli radzić sobie bez kontuzjowanego lidera, Luka Doncić ma problemy z palcem u nogi.

Kings na nic zdał się nawet kapitalny De'Aaron Fox. Lider drużyny z Kalifornii zaaplikował rywalom aż 40 punktów. Fox wykorzystał 18 na 31 oddanych rzutów z pola. Był to czwarty bezpośredni mecz tych drużyn w tym sezonie. Bilans? 3-1 na korzyść Mavericks.

Miami Heat zatrzymali drużynę Philadelphia 76ers. Gracze z Florydy momentami nawet potrajali gwiazdę rywali, Joela Embiida. Ten plan działał, Kameruńczyk miał dodatkowo słabszy dzień. Środkowy trafił tylko 4 na 15 oddanych rzutów (0/6 za trzy), w sumie uzbierał 22 punkty i 15 zbiórek. Sixers bez Jamesa Hardena, który pauzował, nie dali rady Heat. Liderzy Wschodu zwyciężyli u siebie 99:82.

Wyniki:

Dallas Mavericks - Sacramento Kings 114:113 (26:36, 25:29, 34:27, 29:21)
(Dinwiddie 36, Brunson 23, Finney-Smith 17 - Fox 44, Sabonis 15, Lyles 11)

Charlotte Hornets - San Antonio Spurs 123:117 (31:30, 31:30, 37:37, 24:20)
(Rozier 31, Ball 24, Washington 15, Harrell 15 - Johnson 33, Murray 25, Vassell 14)

Miami Heat - Philadelphia 76ers 99:82 (22:14, 32:26, 19:28, 26:14)
(Butler 21, Herro 21, Vincent 16 - Embiid 22, Maxey 17, Harris 16)

Memphis Grizzlies - Orlando Magic 124:96 (31:29, 37:16, 29:29, 27:22)
(Morant 25, Bane 24, Jones 14 - Anthony 19, M. Wagner 17, F. Wagner 15)

Minnesota Timberwolves - Portland Trail Blazers 135:121 (32:34, 31:30, 46:37, 26:20)
(Towns 36, Nowell 22, McDaniels 16, Beasley 16 - Simons 38, Williams 21, Johnson 15)

Los Angeles Lakers - Golden State Warriors 124:116 (32:25, 30:42, 27:27, 35:22)
(James 56, Westbrook 20, Anthony 14 - Curry 30, Poole 23, Kuminga 18)

Czytaj także: "Zabrakło nam siły, nie mieliśmy energii". Artur Pacek: To puste frazy [WYWIAD]
Koszykarze wystąpili w wyjątkowych strojach. Klub wspiera w ten sposób Ukrainę

Źródło artykułu: