To był prawdziwy popis w wykonaniu koszykarzy Arged BM Stali Ostrów Wielkopolski. Mistrzowie Polski nie mieli większych problemów w starciu z Treflem. Choć sopocianie walczą o udział w fazie play-off, to w czwartkowy wieczór byli jedynie tłem dla świetnie grających podopiecznych Igora Milicicia.
Kluczowy moment meczu miał miejsce w III kwarcie. Co prawda gospodarze - po celnym rzucie Holendra Yannicka Franke - tracili tylko trzy punkty, ale to było wszystko na co było ich stać tego dnia.
Później rozpoczął się prawdziwy festiwal strzelecki w wykonaniu "Stalówki". Goście momentalnie zbudowali wielką przewagę (+15 na koniec III kwarty), którą nie tylko utrzymali, ale też stopniowo powiększali.
Ostrowianie wykorzystywali każdy, nawet najmniejszy, błąd w obronie sopocian, którzy nie stanęli na wysokości zadania. Gospodarze w pewnym momencie nawet zdecydowali się na obronę strefową, ale to był bardzo ryzykowny pomysł, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że Stal to najlepiej rzucająca drużyna z dystansu.
ZOBACZ WIDEO: Była gwiazda sportu próbuje sił w tanecznym show. Tak sobie radzi
Tym bardziej, że w tym meczu Denzel Andersson był - pod nieobecność Jakuba Wojciechowskiego - ustawiany w roli środkowego. To oznacza, że gdy był na parkiecie, to cała piątka była w stanie rzucać z dystansu. Sam Szwed trafił 6 z 9 rzutów z dystansu!
Warto zaznaczyć, że zespół Arged BM Stali trafił aż 21 z 42 rzutów za trzy (dziewięciu zawodników zanotowało celny rzut). To nowy rekord tego sezonu w Energa Basket Lidze. Wcześniejszy - 20 trafień - również należał do ostrowian.
- Wreszcie trafialiśmy rzuty z dystansu, 21 "trójek" to świetny wynik. Dobrze dzieliliśmy się piłką, to jest dobry przykład, jak należy to robić w kolejnych meczach - cieszył się po meczu Igor Milicić.
- Gratulacje dla rywali, którzy grali świetnie 1vs.1, do tego byli rewelacyjnie dysponowani w rzutach z dystansu. Trafili 21 "trójek", co dla nas nie jest niczym miłym. To nie jest powód do dumy. Część rzutów my wykreowaliśmy poprzez złą obronę, ale też trzeba powiedzieć, że niektóre rzuty były oddane z trudnych pozycji - zaznaczył Marcin Stefański, trener gospodarzy.
"Stalówka" pokazała się ze znacznie lepszej strony niż to miało miejsce kilka dni temu, gdy ostrowianie męczyli się na własnym boisku z GTK Gliwice. Goście mieli nawet rzut na zwycięstwo, ale Filip Put przestrzelił z rogu. Teraz mistrzowie Polski takich problemów nie mieli, a Igor Milicić zaznaczył, że zawodnicy zaczynają łapać świeżość.
- W ostatnim czasie bardzo mocno trenowaliśmy, dlatego było to widoczne w starciu z GTK Gliwice, zawodnicy odczuwali zmęczenie w nogach. Teraz nieco zmniejszyliśmy obciążenia i zawodnicy zaczynają łapać świeżość - skomentował.
I miejsce realne?
- Cieszę, że wygraliśmy, ale ten mecz nic nie znaczy w kontekście play-off. Te zaczynają się za miesiąc. A do tego czasu może wydarzyć się jeszcze wiele rzeczy. Mamy jeszcze sześć meczów do końca rundy zasadniczej i każdy ma dla nas bardzo duże znaczenie - przyznał Igor Milicić.
W Ostrowie liczą po cichu, że uda się dogonić Grupa Sierleccy Czarnych Słupsk, lidera Energa Basket Ligi. Podopieczni Mantasa Cesnauskisa mają w tym momencie bilans 20:5, z kolei ostrowianie: 17:7.
Jeśli słupszczanie wygrają 3 z 5 ostatnich meczów (przy założeniu, że Stal wygra 6 spotkań), to zapewnią sobie pierwsze miejsce przed fazą play-off. To bardzo realny scenariusz, jeśli weźmiemy pod uwagę terminarz obecnego lidera PLK.
Czarni zagrają z Treflem (w), Legią (d), Twardymi Piernikami (w), GTK (w) i PGE Spójnią (w). Ostrowianie z kolei mają trudniejszy terminarz, bo zagrają jeszcze m.in. na wyjeździe z Kingiem i Zastalem.
Należy odnotować, że w grze o I miejsce są jeszcze Anwil Włocławek (17:8), Twarde Pierniki Toruń (15:8), WKS Śląsk Wrocław (16:9) i Enea Zastal BC Zielona Góra (18:9).
CZYTAJ TAKŻE:
Kamil Łączyński: I miejsce odjechało, ale... [WYWIAD]
Ma dość czekania na spłatę zaległości. Idzie do sądu
Gwiazdor odstrzelony. Źle wydane pieniądze [KOMENTARZ]
Trener Anwilu Włocławek: Niektórzy mnie oszukali [WYWIAD]