Anwil w wersji play-off. "Jesteśmy groźni dla każdego"

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: koszykarze Anwilu Włocławek
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: koszykarze Anwilu Włocławek

- Kiedy jesteśmy skoncentrowani, to jesteśmy groźni dla każdego - mówi Przemysław Frasunkiewicz, który po dołożeniu do składu Michała Nowakowskiego ma sporo nowych opcji. Różnicę robi także potężny center Żiga Dimec.

Koszykarze Anwilu Włocławek - po serii pięciu porażek z rzędu (PLK i Puchar Polski) - wracają na dobre tory. Podopieczni Przemysława Frasunkiewicza wygrali trzy mecze z rzędu i dalej liczą się w walce o drugie miejsce w tabeli przed rozpoczęciem fazy play-off, choć trzeba dodać, że szkoleniowiec Anwilu unika odpowiedzi na pytania o "miejsce w ligowej hierarchii na koniec rundy zasadniczej". Podkreśla, że dla niego najważniejszy jest każdy kolejny mecz, nie wybiega zbyt daleko w przyszłość.

Na razie ma duże powody do optymizmu, bo jego zawodnicy w ostatnim tygodniu w bardzo dobrym stylu rozprawili się z Legią Warszawa (94:81), z którą... być może spotkają się w pierwszej rundzie play-off. Włocławianie przez znaczną część meczu mieli wyraźną przewagę, w pewnym momencie prowadzili nawet różnicą 22 pkt (79:57).

Frasunkiewicz nie ukrywa, że jego zespół chciał wykorzystać fakt, że Legia kilka dni wcześniej rozgrywała spotkanie we Włoszech w ramach FIBA Europe Cup. Warszawianie walczyli aż przez 45 minut z Unahotels Reggio Emilia (ostatecznie odpadli z rozgrywek). Trudny mecz plus podróż dały się we znaki w Hali Mistrzów.

ZOBACZ WIDEO: Tego się nie spodziewała. Problemy Igi Świątek

- Na pewno rywale byli zmęczeni graniem w pucharach i chcieliśmy to wykorzystać. Chcieliśmy bardzo przyspieszyć grę. Celowo wstrzymywałem się z time-outami, nawet kiedy Legia miała serię punktową, bo wiem jak jest z wytrzymałością - jeśli przekroczy się pewien poziom, to później trudno wrócić - przekonuje trener Anwilu.

Jednym z kluczowych założeń Anwilu na ten mecz było powstrzymanie ofensywnych popisów Raymonda Cowelsa. To udało się zrobić niemal niemal w 100 procentach, bo Amerykanin oddał tylko 7 rzutów (łącznie 11 punktów).

- Graliśmy właściwie w obronie 4x4 i indywidualnie kryliśmy Ray Cowelsa. Wiadomo, że taki strzelec musi mieć rytm. W pierwszym meczu z Legią, przysnęliśmy dosłownie dwa razy i z tego padły cztery trójki. Teraz trochę zaryzykowaliśmy, bardzo mocno kryliśmy Cowelsa, w ogóle od niego nie odchodziliśmy. To jest gracz, który nie potrzebuje dużo miejsca do rzutu. Myślę, że zrealizowaliśmy ten plan - komentuje.

Gospodarze grali agresywnie w obronie, wymuszając aż 15 strat rywali, świetnie dzielili się piłką (29 asyst) i byli bardzo skuteczni z gry (35/65 - 54-procentowa skuteczność). Znów najskuteczniejszym zawodnikiem Anwilu był Jonah Mathews, autor 23 punktów (9/14 z gry, 4 zbiórki i 3 asysty).

- Mieliśmy 29 asyst, z czego jestem bardzo zadowolony. Do tego żaden z zawodników nie zagrał powyżej 30 minut. To są dla nas play-offy i mamy zwiększoną rotację. Każdy z zawodników coś wniósł na boisku. Kiedy jesteśmy skoncentrowani, to jesteśmy bardzo groźni - zaznacza Frasunkiewicz.

- Anwil w tym sezonie to drużyna, która wychodzi i ma gryźć parkiet, walczyć o każdą piłkę. Jeśli do tego dojdzie skuteczność, ambicja, wsparcie ze strony kibiców, to szczególnie na własnym parkiecie będziemy piekielnie trudnym rywalem dla każdego. Chciałbym, żeby występ z Legią to jeszcze nie było nasze 100 procent, abyśmy mogli grać jeszcze lepiej i na lepszej skuteczności - przyznaje Kamil Łączyński, kapitan włocławskiego zespołu.

33 punkty w tym meczu uzyskali rezerwowi, ale szkoleniowiec Anwilu podkreśla, że w jego układance nie ma większego znaczenia, kto wychodzi w pierwszej piątce, a kto nie. Ważniejszy jest wkład w grę i w sukcesy drużyny. A przykładem tego jest... Kyndall Dykes.

- Na początku sezonu wychodził w pierwszej piątce, teraz jest dżokerem z ławki i dostarcza nam punktów, gra bardzo dobrze w obronie. Bardzo ułatwia nam zdobywanie punktów i kreowanie pozycji - wyjaśnia.

Ten gość robi różnicę

Nie ma co ukrywać, że duży wpływ na wyniki Anwilu Włocławek ma Słoweniec Ziga Dimec, którego forma zwyżkuje. To świetna wiadomość dla trenera Frasunkiewicza przed zbliżającą się fazą play-off. Mistrz Europy z 2017 roku w trzech ostatnich meczach siał spustoszenie pod koszami rywalami, za każdym razem przekraczał granicę 10 punktów (z Legią miał 18 oczek - 6/8 z gry). Dimec nie tylko pomaga w ataku, ale jest też przydatny w obronie, co podkreśla szkoleniowiec Anwilu.

- Ziga dobrze przesuwa się na nogach, mimo że jest ciężkim centrem. Potrafi umiejętnie pomóc w obronie. Mamy z niego dużo pożytku - komentuje.

- Na pewno Dimec otwiera naszą grę, ale należy pamiętać, że on sam piłki nie weźmie. Musimy go kreować i korzystać z jego atutów. Jeśli ma przewagę pod koszem, to trzeba z tego czerpać garściami - zauważa Łączyński, który szybko złapać nić porozumienia ze słoweńskim środkowym.

Warto przy okazji dodać, że Anwil - po dołożeniu do składu Michała Nowakowskiego (transfer z MKS-u Dąbrowa Górnicza) - ma sporo nowych opcji. Frasunkiewicz często decyduje się na grę niskim składem, w jednym momencie na parkiecie są: James Bell - Luke Petrasek i wspomniany Nowakowski. Wszyscy grożą rzutem za trzy, a też otwierają możliwości do gry 1vs1. graczom obwodowym (Kyndall Dykes i Jonah Mathews).

- Dodanie Michała Nowakowskiego dużo zmieniło, mamy okazję grać small-ballem, jeżeli jest taka potrzeba. Konkretne ustawienia będą zależne od przeciwnika. Trzeba się dopasowywać - analizuje Frasunkiewicz.

Anwil Włocławek z bilansem 18:8 walczy o drugie miejsce (minimalne szanse na zajęcie I pozycji) przed fazą play-off. Konkurencja nie śpi, bo taki sam cel mają także inne ekipy - m.in. Enea Zastal BC Zielona Góra (18:9), WKS Śląsk Wrocław (17:9). O pierwszą pozycję walczą z kolei Grupa Sierleccy Czarni Słupsk (20:6) i Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski (18:7).



CZYTAJ TAKŻE:
Trener kadry Polski: Pokora jest w mojej kieszeni [WYWIAD]
Tak właśnie wygląda "polskie piekiełko". Wrze w środowisku
Michał Nowakowski: Anwil? Powtórzyć sukcesy z przeszłości [WYWIAD]
Trener Anwilu Włocławek: Niektórzy mnie oszukali [WYWIAD]

Źródło artykułu: