Ryzykuje, ale wierzy w sukces. "Nie skreślajcie nas"

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Filip Matczak
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Filip Matczak

Choć nie trenował przez dwa tygodnie, to gdy pojawiła się możliwość gry w fazie play-off, nie zastanawiał się ani przez moment. Zacisnął zęby i mimo dużego bólu, stara się pomóc drużynie w najważniejszej części sezonu.

- Na pewno nie jestem wyleczony w 100 procentach - mówi nam Filip Matczak, jeden z liderów Kinga, który do samego końca fazy zasadniczej musiał drżeć o udział w fazie play-off.

Szczecinianie - mimo dużej wpadki w Gliwicach - awansowali do pierwszej "ósemki", wszystko za sprawą porażki Astorii w Zielonej Górze. Na rozwój wydarzeń czekał wspomniany Matczak, który nie grał w ostatnich meczach regularnego sezonu.

W połowie marca nabawił się kontuzji, wystąpił na własne życzenie w meczach z MKS-em, Stalą i Treflem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewana scena na treningu Nadala. Co za gest!

Ale po tym ostatnim spotkaniu - po uzgodnieniach z lekarzem - doszedł do wniosku, że musi odpocząć i dojść do zdrowia, bo w obecnej formie nie był w stanie za wiele zdziałać na parkiecie. Bardziej walczył ze sobą niż z rywalami. Matczak oglądał kolegów z ławki i trzymał kciuki za awans do play-off, by jeszcze zagrać w tym sezonie.

I tak też się stało. Po dwóch tygodniach przerwy w treningach wrócił do gry. Gdy pojawiła się możliwość walki w fazie play-off, nie zastanawiał ani przez moment. Zacisnął zęby i mimo dużego bólu stara się pomóc drużynie w najważniejszej części sezonu.

28-latek wyszedł nawet w I piątce Kinga Szczecin w ćwierćfinałowym spotkaniu z Czarnymi Słupsk. Zagrał 25 minut, notując w tym czasie cztery punkty (2/9 z gry), cztery zbiórki i dwie asysty. Jak ocenia swój występ po trzech tygodniach przerwy?

- Ból jest, dyskomfort też, ale staram się o tym nie myśleć. Dążyłem do tego, by w fazie play-off pomóc drużynie, choć przez dwa tygodnie byłem wyłączony z treningów. Robię wszystko, by dać drużynie jak najwięcej - komentuje.

King przegrał w I meczu fazy play-off z Grupa Sierleccy Czarnym 69:93. To był fatalny występ drużyny, która zajęła 8. miejsce po rundzie zasadniczej. Szczecinianie w ogóle nie postawili się faworyzowanej ekipie ze Słupska, poddali się bez walki.
 
- To nie byliśmy my - uważa Matczak.

Trener Miłoszewski mówi wprost, że jego zespół walczy z wielkimi problemami, dodaje też, że niektórzy zawodnicy - mimo I meczu fazy play-off! - poobrażali się i nie byli gotowi do gry i walki. Warto dodać, że szczecinianie od kilku tygodni prezentują się słabo. Wygrali zaledwie 3 z 9 meczów.

- Ostatnie mecze pokazują, że nasza gra uciekła nie w tę stronę, gdzie byśmy sobie życzyli. Na pewno musimy coś pozmieniać. To jest seria, wciąż dużo może się wydarzyć. Nie można nas przedwcześnie skreślać. Wierzę, że można to jeszcze odwrócić - przyznaje koszykarz Kinga Szczecin.

Drugie spotkanie tej serii, która toczy się do trzech zwycięstw, odbędzie się w czwartek 21 kwietnia (godz. 20:00). Gospodarzem ponownie będą Czarni Słupsk.

Terminarz:

Mecz 2: czwartek, 21 kwietnia, godz. 20:00 transmisja w Polsat Sport Extra
Mecz 3: poniedziałek, 25 kwietnia, godz. 17:00 - transmisja w Emocje.TV
Ew. mecz 4: środa, 27 kwietnia
Ew. mecz 5: sobota, 30 kwietnia

CZYTAJ TAKŻE:
Trener kadry Polski: Pokora jest w mojej kieszeni [WYWIAD]
"To zmienia sposób myślenia". Odwiedził Auschwitz, teraz chce zdobyć złoto
Michał Nowakowski: Anwil? Powtórzyć sukcesy z przeszłości [WYWIAD]
Prezydent Włocławka: Klub wychodzi na prostą, padła ważna deklaracja! [WYWIAD

Komentarze (0)