Wielki mecz Phoenix Suns. Tak celnie w play-offach jeszcze nie rzucali

Getty Images / Christian Petersen / Deandre Ayton #22
Getty Images / Christian Petersen / Deandre Ayton #22

O tym występie Phoenix Suns będzie się mówić. Drużyna z Arizony takiej skuteczności w rzutach z gry nie osiągnęła w play-offach nigdy wcześniej.

Kapitalny występ Suns. Drużyna, która w sezonie zasadniczym osiągnęła najlepszy bilans (64-18) w całej lidze NBA, po pokonaniu 4-2 New Orleans Pelicans w pierwszej rundzie fazy play-off, jest teraz na najlepszej drodze, aby wyeliminować także Dallas Mavericks i awansować do finału Konferencji Zachodniej.

Suns trafili w środę aż 49 na 76 oddanych rzutów z pola, osiągnęli skuteczność na poziomie 64,5-proc., najwyższą w historii klubu w play-offach i pokonali Mavericks 129:109. Podopieczni Monty'ego Williamsa w serii do czterech zwycięstw, prowadzą już 2-0.

- Byliśmy bardziej agresywni, a nasze rzuty zaczęły wpadać do kosza - mówił po meczu o czwartej kwarcie w rozmowie z reporterką TNT Chris Paul, którą Suns wygrali 40:26, dopełniając dzieła.

ZOBACZ WIDEO: Myślisz, że masz zły dzień? To spróbuj przebić tego kolarza

Paul w decydującej odsłonie był nie do zatrzymania. Gracz, który 6 maja będzie obchodził 37. urodziny, rzucił wtedy 14 ze swoich 28 punktów. - Lubię rywalizować i czytać to, co dzieje się na parkiecie. Staram się jak najlepiej dostosować do aktualnej sytuacji - komentował.

Gospodarze w finałowych 12 minutach meczu uzyskali aż... 84,2-proc. celności w rzutach z gry. Tylko Spurs na przestrzeni ostatnich 25 lat mieli w play-offach czwartą kwartę, w której rzucali na wyższej skuteczności (było to w pierwszym meczu Finałów w 2014 roku - w ostatniej odsłonie trafili 87,5-proc. rzutów).

- Straciliśmy koncentrację. Musimy być lepsi - zaznaczał na konferencji prasowej trener Mavericks, Jason Kidd. Luka Doncić, lider Teksańczyków, wywalczył 35 punktów, ale popełnił też siedem na 14 strat zespołu.

Barierę dziesięciu zdobytych punktów w środę w drużynie Mavericks przekroczyli ponadto tylko Reggie Bullock (16 punktów) i Spencer Dinwiddie (11 punktów). Dla Suns 30 punktów rzucił Devin Booker, który trafił 11 na 19 oddanych rzutów z pola, w tym 5 na 8 za trzy.

Drużyna z Filadelfii nie radzi sobie bez Joela Embiida. 76ers w środę znów nie dotrzymali kroku Heat i po dwóch meczach w Miami, ziścił się dla nich czarny scenariusz - przegrywają w półfinale Konferencji Wschodniej 0-2.

Gospodarze ponownie wykorzystali brak kontuzjowanego Embiida, wygrywając zbiórkę w stosunku 44-34. Środkowy Heat, Edrice Adebayo zdobył 23 punkty i zebrał dziewięć piłek, Jimmy Butler miał 22 "oczka" oraz 12 asyst, a wchodzący z ławki rezerwowych Victor Oladipo, dodał do dorobku zespołu z Florydy 19 "oczek".

- Zawsze świetnie jest odnieść zwycięstwo. Zrobiliśmy po prostu to, co powinniśmy zrobić u siebie w domu - powiedział w rozmowie z mediami Butler.

Dla 76ers 34 punkty zdobył Tyrese Maxey, a 21 "oczek" rzucił Tobias Harris. James Harden, który pod nieobecność Kameruńczyka miał napędzać ofensywę Sixers, w 41 minut zapisał przy swoim nazwisku 20 punktów i dziewięć asyst, trafiając tylko 6 na 15 oddanych rzutów z pola.

Dwa następne mecze odbędą się w Filadelfii. Nie wiadomo czy Embiid weźmie w nich udział.

Wyniki:

Miami Heat - Philadelphia 76ers 119:103 (31:24, 29:28, 31:28, 28:23)
(Adebayo 23, Butler 22, Oladipo 19 - Maxey 34, Harris 21, Harden 20)

Stan serii: 2-0 dla Heat

Phoenix Suns - Dallas Mavericks 129:109 (32:28, 26:32, 31:23, 40:26)
(Booker 30, Paul 28, Crowder 15 - Doncić 35, Bullock 16, Dinwiddie 11)

Stan serii: 2-0 dla Suns

Czytaj także: Niesamowita Legia! Johnson zgasił Halę Mistrzów

Komentarze (0)