- To jest wielki moment naszego klubu - mówi właściciel Kazimierz Wierzbicki, który jest mecenasem trójmiejskiego sportu. To on wykłada ogromne pieniądze na rozwój drużyn spod znaku Trefla: Sopot (koszykarzy) i Gdańsk (siatkarzy). Gdy drużyna koszykarzy zajęła dopiero 10. miejsce w ostatnim sezonie, postanowił dosypać sporo pieniędzy do budżetu, by znów liczyć się w walce o coś wielkiego w Energa Basket Lidze.
Pierwszym i najważniejszym celem było zatrudnienie doświadczonego trenera, który zna receptę na zbudowanie mocnego zespołu. Nie jest tajemnicą, że numerem jeden na liście był Żan Tabak, Chorwat, który... dziesięć lat temu - właśnie w Sopocie - zaczynał swoją trenerską przygodę w Polsce. Wtedy krótką, bo zaledwie kilkumiesięczną. Odszedł do Hiszpanii, ale po sobie pozostawił świetne wrażenie. Do kraju nad Wisłą wrócił w 2019 roku, gdy objął stery w Enea Zastalu BC.
"Żałuje, że go nie wzięli do Madrytu"
- Pan prezydent Karnowski oddelegował mnie do Madrytu i mamy tego skutek. Trener ma świetne wspomnienia z tego miejsca i to była główna przyczyna, że tutaj się ponownie znalazł. Ma ogromną sympatię do miasta i do klubu - podkreśla Kazimierz Wierzbicki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gol jak z... gry komputerowej! Nie było czego zbierać
Przedstawiciele Trefla kilka tygodni temu wybrali się do Madrytu, by spotkać się i odbyć merytoryczną rozmowę z Żanem Tabakiem o przyszłości sopockiego klubu. Wiemy, że Trefla - na tym spotkaniu - reprezentowali prezes Marek Wierzbicki, właściciel Kazimierz Wierzbicki i Tomasz Kwiatkowski, który odpowiada w klubie za sprawy sportowe.
- Jestem bardzo zadowolony, że taki trener znów będzie pracował w Sopocie. To wielkie nazwisko i świetny fachowiec. Do pana Kazimierza mam pretensje o to, że mnie nie zabrał do Madrytu, chciałbym tam być - uśmiecha się Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, który też jest mocno zaangażowany w rozwój koszykarskiego Trefla.
- Tak naprawdę pomysł ściągnięcia Żana Tabaka zrodził się w naszych głowach w momencie, gdy... trener od nas odszedł 10 lat temu. Po ostatnim nieudanym sezonie zastanawialiśmy się, co musimy zrobić, by pójść do góry w ligowej hierarchii. Stwierdziliśmy, że najważniejszym elementem jest zatrudnienie trenera z wysokiej półki - przyznaje Marek Wierzbicki, syn Kazimierza, na co dzień prezes Trefla.
- Numerem jeden był właśnie Żan Tabak. Uważam, że jego zatrudnienie jest dużym sukcesem, choć negocjacje wcale nie były łatwe. Trwały łącznie ponad cztery tygodnie. Wiem, że Żan Tabak miał wiele ofert z Europy, dlatego satysfakcja jest podwójna. To tutaj Chorwat coś rozpoczął w 2012 roku i teraz wraca, by ten projekt kontynuować - dodaje prezes.
W ramach uzupełnia warto dodać, że wysoko na liście był także inny Chorwat, Ivica Skelin, który ostatnio pracował w Twardych Piernikach Toruń. Ostatecznie ten trafił do belgijskiego Telenet Giants Antwerpia.
Duże pieniądze
Chorwatowi - podczas spotkania w Madrycie - przedstawiono długofalowy plan rozwoju Trefla, który zakłada powrót do walki o czołowe lokaty w polskiej lidze i grę w europejskich pucharach (klub stara się o angaż w Europie już w kolejnym sezonie, trwają rozmowy na temat występów m.in. w EuroCupie).
- Przedstawiliśmy trenerowi ambitny i ciekawy projekt z dużymi możliwościami. Jako klub mamy dobrą reputację, co niesie się po Europie. Chcemy grać w pucharach, ale o to może być trudno, bo pierwsze miejsca są proponowane zespołom, które są wyżej w tabeli. Na ten moment jest za wcześnie na deklaracje - zaznacza prezes Trefla.
- Niestety w 90 procentach w sporcie nie jest regułą, że płaci się na bieżąco. Klub z Sopotu jest przykładem pozytywnym i plasuje się w tych 10 procentach. Trener o podpisaniu umowy podjął decyzję w maju, więc ma czas na zbudowanie drużyny. To świetna informacja - uzupełnia prezydent Karnowski.
Prawdą jest, że klub w następnym sezonie będzie dysponował dużym - jak na realia polskie - budżetem. Nieoficjalnie słyszymy, że trener Tabak, który w pełni odpowiada za budowę składu, będzie miał do swojej dyspozycji około 5 mln zł na samych zawodników. To sporo, jeśli weźmiemy pod uwagę możliwości innych klubów z Polski. Z taką kwotą zespół może realnie myśleć o walce o czołowe miejsca w PLK.
Warto dodać, że ważne kontrakty - z różnymi opcjami - z sopockim klubem mają Polacy: Paweł Leończyk, Michał Kolenda i Mateusz Szlachetka. Z każdym z nich Chorwat, który już pracuje nad konstrukcją składu, przeprowadzi indywidualną rozmowę.
- Nie ukrywam, że liczę na to, iż magia nazwiska "Tabak" przyciągnie wielu ciekawych zawodników do Sopotu - zaznacza Marek Wierzbicki.
Tabak zaskoczony
Czwartkowa konferencja prasowa z udziałem Żana Tabaka cieszyła się ogromnym zainteresowaniem wśród dziennikarzy. Sala konferencyjna w Ergo Arenie była niemal w całości wypełniona. To nawet zaskoczyło samego Chorwata, który liczy na to, że w trakcie sezonu frekwencja będzie bardzo podobna.
- Jestem szczęśliwy, że przybyliście do Ergo Areny w tak dużej liczbie. Mam nadzieję, że frekwencja utrzyma się także za kilka miesięcy. Cieszę się, że znów jestem w Polsce i będę członkiem tak ambitnego projektu. Chciałbym, aby wszyscy zaangażowali się w budowę drużyny. Mam tutaj na myśli nie tylko zawodników i sztab trenerski, ale też szefów klubu, sponsorów i naszych kibiców. W 2012 roku czułem, że pracowaliśmy bardzo dobrze. Mam nadzieję, że teraz będzie podobnie - podkreśla Tabak.
Chorwat związał się z Treflem trzyletnią umową, ale - jak sam podkreśla - prosi o cierpliwość. Nie jest człowiekiem, który za pomocą czarodziejskiej różdżki sprawi, że zespół od razu wróci na szczyt. Do tego trzeba ciężkiej pracy, cierpliwości i... trochę szczęścia przy budowaniu składu.
Nazwisko Tabaka wzbudza w polskim środowisku ogromne poruszenie. To właśnie w Polsce osiągnął największe sukcesy w karierze. Z Zastalem zdobył dwa medale (złoty i srebrny) i Puchar Polski, a kilku zawodników wskoczyło na wyższy poziom (najlepszy przykład to Iffe Lundberg, który teraz gra... w NBA!).
Teraz ma odbudować potęgę Trefla, który największe sukcesy święcił w sezonie 2011/2012. Wtedy drużyna dotarła do wielkiego finału (porażka z Asseco Prokomem Gdynia 3:4). Kilka miesięcy później drużyna - już z Tabakiem na pokładzie - zdobyła Superpuchar Polski.
- Podpisaliśmy umowę trzyletnią. Posiada klauzule umożliwiające zwolnienie trenera w pewnych sytuacjach. Ale jesteśmy zabezpieczeni i gdyby się już tak stało, to klub będzie miał to zrekompensowane - informuje Marek Wierzbicki.
CZYTAJ TAKŻE:
Tyle ma być drużyn w lidze! Będzie "dzika karta"? Mamy nowe informacje
Zaskoczył Polskę, zrobił wynik ponad stan. Teraz... musi szukać pracy
Zagrali "va banque" i co dalej? Znamy plany klubu!
Zrobił wielką furorę w polskiej lidze! Mówi o taktycznej bitwie i swojej przyszłość