Na Joannę Jóźwik spadła fala hejtu. "Nie zasługujesz na to, żeby żyć"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Na zdjęciu Joanna Jóźwik w programie Życie po życiu
WP SportoweFakty / Na zdjęciu Joanna Jóźwik w programie Życie po życiu
zdjęcie autora artykułu

Po świetnym występie na igrzyskach w Rio de Janeiro usłyszała: "Ty głupia rasistowska zdziro". Wszystko dlatego, że skrytykowała rywalki za poziom testosteronu w organizmie. Hejtu nie rozumie nadal, ale na swoją karierę potrafi spojrzeć z dystansem.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwszy duży hejt spadł na Joannę Jóźwik po tym, jak skrytykowała sesję zdjęciową Agnieszki Radwańskiej. Kilka lat temu tenisistka zapozowała do odważnych zdjęć, na których widać ją siedzącą nago przy basenie pełnym piłek tenisowych. - W dalszym ciągu ta sesja mi się nie podoba i nie wzięłabym w takiej udziału - mówi dziś brązowa medalistka mistrzostw Europy. - Nie uważam, żebym miała za co przepraszać. Ja nie opisywałam osoby, lecz samą sesję. Agnieszka jest fantastycznym człowiekiem, osiągnęła tak dużo, że ja mogę tylko o tym pomarzyć. Uważam, że ocena jakichś działań nie jest oceną samego człowieka - podkreśla Jóźwik w programie "Życie po życiu". Mimo tego, po fali hejtu, żałowała, że nie trzymała języka za zębami.

ZOBACZ CAŁY WYWIAD Z JOANNĄ JÓŹWIK W MAGAZYNIE "ŻYCIE PO ŻYCIU"

- Dostałam mocno po głowie w okresie, kiedy powinnam odczuwać spokój psychiczny i należało odciąć się od mediów. Tymczasem one bardzo na mnie parły. Wypowiedź odbiła się głośnym echem, zaczęto mnie hejtować, oceniać przez tę jedną głupią wypowiedź - tłumaczy była wybitna biegaczka. Hejterzy ruszyli do ataku w bardzo niefortunnym momencie. - To był okres przygotowań do halowych mistrzostw Europy w Pradze. Jechałam tam z pierwszym czasem, jako faworytka. Wróciłam natomiast ze znacznie słabszym rezultatem. Presja startu i to, że nie miałam w sobie spokoju zrobiły swoje. Dużo wtedy płakałam - tak reaguję na stres. Wiadomo, że teraz to wygląda, jakbym opowiadała o jakimś wielkim dramacie - cała sytuacja trwała może trzy-cztery dni. Natomiast moment, kiedy to we mnie uderzyło był newralgiczny. Zamiast relaksować się, skupić na starcie, myślałam o tym, czy naprawdę kogoś uraziłam i że może nie warto mówić, co się myśli. Trzeba wiedzieć, jaką się jest osobą. Nie mam twardej skorupy, od której odbijają się negatywne opinie. Jestem wrażliwa i biorę do siebie dużo rzeczy. Nadal uczę się właściwych reakcji na hejt - zaznacza Jóźwik. "Powinnaś umrzeć" W biegaczkę mocno uderzyła także burza po słowach, jakie wypowiedziała w 2016 roku. Skrytykowała wtedy swoje rywalki podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Wiadomości, jakie dostawała Polka, przerażają do dziś. Jóźwik była wściekła między innymi na fakt, że światowa federacja nic nie robi z zawodniczkami o wyraźnie podwyższonym poziomie testosteronu. Złoto zdobyła wtedy reprezentantka RPA Caster Semenya, srebro - Francine Niyonsaba, a brąz - Margaret Nyairera Wambui. Polka była piąta. Po finale głośno stwierdziła, że czuje się jak srebrna medalistka. I wtedy się zaczęło... - Dostawałam wiadomości typu: "Ty głupia rasistowska zdziro", "Powinnaś umrzeć", "Twoi wnukowie będą się wstydzić, że mają taką babcię", "Nie zasługujesz na to, żeby żyć". One były adresowane z RPA, Wielkiej Brytanii... Z Polski mniej, ale "Rasistowska zdziro" to akurat wypowiedź wysoko postawionej osoby w jednej ze spółek skarbu państwa. Bardzo mocno mnie zdenerwowała. Chciałam nawet pozwać tę osobę za wypowiedzenie takich słów, ale w końcu oficjalnie przeprosiła - wspomina Jóźwik. "Łzy, przygnębienie i niechęć" Mimo ogromu zebranego doświadczenia to po zakończeniu kariery płakała częściej. Swój koniec w wyczynowym sporcie ogłosiła w marcu 2023 r., jednak dopiero niedawno przestała tęsknić za życiem sportsmenki. Choć atmosfera na stadionie śni się jej do dzisiaj. - Jeszcze przed samym końcem kariery nie dopuszczałam do siebie myśli, że to koniec. Na początku podziwiałam koleżanki i kolegów w telewizji podczas mistrzostw Europy czy świata, na które ja nie pojechałam, bo np. leczyłam kontuzję. Uśmiechałam się, bardzo mocno kibicowałam. Ale wieczorem, przytulając się do poduszki, było mi strasznie przykro. Na szczęście teraz jest już OK - przyznaje specjalistka w biegach na 800 metrów. Wtedy jednak często siadała na kanapie i zastanawiała się, dlaczego cały czas jest jej smutno. Nie widziała sensu w nowych zadaniach, wdrażaniu planów po zakończeniu kariery. W niczym nie potrafiła zakochać się tak jak w bieganiu. - Potrzebowałam dużo czasu, żeby przestać tęsknić za poprzednim życiem. Mój ówczesny chłopak przeżył ze mną trudne momenty, bo starał się pomóc, a ja siedziałam na kanapie, było mi smutno, pojawiały się łzy, przygnębienie i niechęć - nie ukrywa Jóźwik. I przyznaje, że mimo mnóstwa znakomitych osiągnąć na koncie, nadal czuje wyraźny niedosyt po zakończeniu kariery. - Lubię analizować. Idąc spać, zamiast się regenerować i nie myśleć o niczym, ja bardzo często wpadam w stan analizy. Zadaję sobie pytanie, czy coś mogłam zrobić lepiej? Kiedyś myślałam w ten sposób o swojej karierze. Mój organizm jest urodzony do tego, żeby biegać. Wyniki naprawdę mogły być lepsze. Mogłam bardziej skupić się choćby na regeneracji i odżywianiu. Niestety byłam zawodniczką, która trudno przyswajała takie informacje i kierowała się raczej swoim samopoczuciem, tym, co jest tu i teraz, a nie planem długofalowym - przyznaje 33-latka. Dawid Góra, WP SportoweFakty

Adam Małysz oszukany. "Padał deszcz, ona klęczała przede mną w błocie" >> Marcin Gortat po raz pierwszy opowiada o pożegnaniu z tatą. "Kiedy ścisnął moją dłoń, prawie zgniótł mi kości" >> Reprezentantka Polski zachorowała na "raka umysłu". "Jakby ktoś gwoździem przybił mnie do kanapy" >>

Źródło artykułu: WP SportoweFakty