Sofia Ennaoui: Kupowałam używane buty. Wiem, co to skromne życie

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Co robi Sofia Ennaoui, kiedy nie biega?

Spotykam się ze znajomymi, odpoczywam. Dużo podróżuję. Ostatnio zdarzyło się, że jednego dnia odwiedziłam trzy miasta. Ponadto namiętnie pijam kawę i czytam książki. Niestety, mojego księgozbioru z Barlinka jeszcze nie przywiozłam do Wrocławia i bardzo mnie to denerwuje. Brakuje mi też moich pucharów, statuetek i medali, na które tak ciężko pracowałam. Może przez to czuję się w tym domu trochę samotna.

Jakie pytanie podczas wywiadów, rozmów, chatów słyszy pani najczęściej?

Czy mam chłopaka.

To tajemnica?

Tak.

Ile wiadomości od anonimowych wielbicieli dostaje pani w ciągu dnia?

Kilka. Kiedy startujemy, jest ich trochę więcej.

Są wśród nich propozycje matrymonialne?

Tak. Ludzie zapraszają na randki, na kawę... Niektórzy są cwani. Pytają po prostu, co lubię, żeby mnie tam potem zabrać.

Pomyślała pani kiedyś: "tak, z tym to bym się chętnie umówiła"?

Bardzo lubię kontakt "na żywo". Nie umówiłam się nigdy z kimś, z kim rozmawiałam przez internet. Na wiadomości matrymonialne, czy też te związane z moją prywatnością, raczej nie odpowiadam. Tylko pozdrawiam albo życzę miłego dnia. Staram się nie reagować na zaczepki.

Jak okiełznać ego, nie wpaść w samozachwyt?

To wszystko jest bardzo miłe. Każdy lubi, żeby jego ego było czasem połechtane. Jesteśmy ludźmi. Szybko przechodzę jednak nad tymi wiadomościami do porządku dziennego. Do życia zwykłego sportowca, szaraka.

Powiedział pani kiedyś ktoś bliski: "Zośka! Odleciałaś, zejdź na ziemię"?

Rodzice ostatnio trochę się denerwują, że jest mnie dużo w telewizji. Miałam jednak parę tygodni wolnego od lekkiej atletyki. Chciałam się więc skupić na życiu medialnym, na promocji. To też jest ważne. Jeżeli ludzie nie będą nas kojarzyli, to nigdzie mocniej nie zaistniejemy.

Teraz zaczynam już jednak treningi. Wyłączam się i wracam do świata sportu.

Pochodzi pani z Maroka, ma trochę ciemniejszą skórę. Dotknął panią kiedyś hejt?

W życiu codziennym - nie, nigdy. Wydaje mi się, że Polska mnie zaakceptowała. Wychowywałam się tu przez całe życie, jestem patriotką. Mama od małego wpajała mi odpowiednie podejście.

A w dzieciństwie? Dzieci bywają okrutne.

Nie. Raczej śmiali się, że wyglądam jak cyganka, bo w zachodniopomorskim jest dużo Romów. Zaakceptowałam to. Zawsze w domu uczyli mnie, że nie powinnam się takimi sprawami przejmować. Poza tym ja jestem otwarta, lubię rozmawiać z ludźmi. Nie tworzę sztucznych barier, staram się być naturalna.

Lille, Drużynowe Mistrzostwa Europy. Dziewczyny wychodzą na miasto. Wszystkie jedzą hamburgery, tylko Sofia zamawia sałatkę. Zdarza się pani w ogóle czasem sobie pofolgować?

Tak, na przykład uwielbiam "Nutellę". Ale wówczas trwał sezon! A ja jestem wobec siebie bardzo krytyczna. Przygotowanie sportowe i dookoła-sportowe są dla mnie najważniejsze. Udany występ postanowiłam więc świętować sałatką.

Dostaje pani jeszcze anonimowe przelewy?

Już nie. A to akurat przepiękna historia.

Kilka lat temu, podczas mistrzostw świata w biegach przełajowych, odezwał się do mnie pewien kibic. Nawiązaliśmy kontakt. I pewnego dnia dostałam od niego przelew, chyba 300 złotych. Nalegał, żebym go przyjęła. Zapewniał, że będzie mu bardzo miło. I było mi trochę wstyd odmówić. Dziś to chyba jedyny kibic, który ma mój numer telefonu.

Doceniam takie rzeczy. Nawet po latach bardzo mnie wzruszają. Faktycznie, mam chyba szczęście do ludzi. Na mojej drodze znalazło się wielu takich, którzy chcieli mi pomóc.

Autor na Twitterze:

Czy Sofia Ennaoui zdobędzie w przyszłym roku medal Halowych MŚ?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×