Wielki pech Anny Kiełbasińskiej. "Modlę się, żeby zdążyć"

- Swoje już wypłakałam. Teraz czuję w sobie determinację - mówi nam Anna Kiełbasińska. Czołowa polska sprinterka musiała przejść operację nogi. Czy zdąży zbudować formę na igrzyska olimpijskie w Tokio?

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Anna Kiełbasińska Getty Images / Na zdjęciu: Anna Kiełbasińska
Jeszcze kilkanaście dni temu wydawało się, że wszystko idzie znakomicie. 30 stycznia w Toruniu Anna Kiełbasińska świetnie rozpoczęła sezon halowy, pobiła rekord życiowy na 60 m w hali (7,21 s). To był znak, że ostatnie zmiany w jej życiu przyniosły spodziewany efekt.

Przypomnijmy, że niedawno medalistka mistrzostw świata i mistrzostw Europy rozstała się z dotychczasowym trenerem Michałem Modelskim i rozpoczęła treningi z nowym sztabem trenerskim. Pierwszy start halowy pokazał, że było warto.

- Formę miałam naprawdę rewelacyjną, nie mogłam się doczekać startów. Wszystkie badania wychodziły super. Każda komórka mojego ciała chciała biegać - mówi WP SportoweFakty utytułowana lekkoatletka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Włodarczyk zaczepiła Kloppa. Co za umiejętności mistrzyni olimpijskiej

Niestety, członkinię polskiej sztafety 4x400 metrów dopadł ogromny pech. Z powodu problemów ze stawem skokowym i pęknięcia kości Kiełbasińska musiała w środę poddać się operacji. Tym samym zakończyła zimowe starty, zanim na dobre je rozpoczęła.

Gorzej, że w sezonie letnim odbędą się igrzyska olimpijskie w Tokio. Jest jednak nadzieja, że uda się jej wrócić i zbudować wysoką formę. - Teraz modlę się, żeby zdążyć - mówi nam czołowa polska sprinterka, która przekonuje, że operacja to konsekwencja wcześniejszych problemów ze zdrowiem.

- Rok temu podczas zgrupowania w RPA skręciłam staw skokowy. Po pewnym czasie wróciłam do treningów, jednak przy coraz większych obciążeniach kość zaczęła po prostu obumierać. Doszło do martwicy, zrobił się stan zapalny i w końcu kość pękła - tłumaczy.

Kiełbasińska wspomina, że już w ubiegłym roku próbowała diagnozować, skąd bierze się ból. Zabrakło jednak trafnej diagnozy.

- Już poprzedni sezon zakończyłam przedwcześnie, właśnie z powodu tego bólu. Szukałam przyczyn, rozwiązań, ale wychodziło, że to zwyrodnienia po skręceniach. Nikt nie wpadł na to, by przeprowadzić rezonans. Gdyby do niego doszło, to wcześniej zaczęłabym leczenie i teraz pewnie rozpoczynałabym treningi.

Mimo kontuzji naszej lekkoatletce nie brakuje optymizmu. Przekonuje, że głęboko wierzy w sukces. Nie oznacza to jednak, że zabrakło łez.

- Stało się, jak się stało, nie ma co już płakać nad rozlanym mlekiem. Już swoje wypłakałam, wszystkie negatywne emocje ze mnie zeszły. Teraz jest we mnie przede wszystkim determinacja. Stawiam sobie małe cele, powoli chcę iść do przodu. A ja zawsze miałam wrażenie, że na mnie wszystko szybko się goi - śmieje się.

Co teraz? Jak długo będzie trwać pierwszy etap rehabilitacji?

- Trafiłam w odpowiednie ręce i już usłyszałam, że zrobimy wszystko, co możliwe, żeby doprowadzić mnie do zdrowia na czas. Gips będę mogła zdjąć po dwóch tygodniach, potem od razu rozpocznę ćwiczenia. Najważniejsze, żeby wszystko się zagoiło. Wierzę, że mi się uda - podsumowuje z optymizmem 30-latka.

Anna Kiełbasińska to srebrna medalistka mistrzostw świata w sztafecie 4x400 metrów i złota medalistka w tej samej konkurencji halowych mistrzostw Europy. Przez lata specjalizowała się w krótszych dystansach - 100 i 200 metrów, zdobywając złote medale mistrzostw Polski.

Marcin Lewandowski pobił rekord Polski!--->>>

Wielkie wyniki na Copernicus Cup! ZOBACZ--->>>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×