Rosnąca liczba nowych przypadków zakażenia koronawirusem w Japonii może mieć poważne konsekwencje. Władze kraju rozważają wprowadzenie stanu wyjątkowego. Nadal jest zatem mnóstwo obaw przed nadchodzącymi igrzyskami olimpijskimi w Tokio.
Strach wśród Japończyków napędziły ostatnie informacje z "Kraju Kwitnącej Wiśni". W sobotę odbywała się sztafeta z ogniem olimpijskim w miejscowości Naoshima w prefekturze Kagawa. Następnego dnia okazało się, że koronawirusa wykryto u jednego z uczestników wydarzenia.
Co ciekawe, nie chodzi o żadną z osób, które biegły z ogniem olimpijskim. Koronawirusem zaraził się policjant, który kierował ruchem. Nie wiadomo jednak, kiedy i gdzie doszło do zakażenia.
Reuters informuje, że funkcjonariusz miał maseczkę i nie miał kontaktu z biegaczami. Dzień po wydarzeniu miał gorączkę, a następnie otrzymał pozytywny wynik testu na obecność COVID-19.
Japończycy coraz bardziej boją się czwartej fali pandemii. Czy to sprawi, że igrzyska olimpijskie znowu zostaną odwołane? Międzynarodowy Komitet Olimpijski zapewnia, że nie ma takiego zagrożenia, ale właśnie odwołano wielką imprezę, która była zaplanowana na jesień. Chodzi o Tokyo Motor Show.
Rosną obawy przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio. Kibice wciąż nie mogą kupować biletów >>
Zamieszanie wokół igrzysk w Tokio. Ważna deklaracja szefowej komitetu organizacyjnego >>
ZOBACZ WIDEO: Martyna Łukasik, czyli zmęczona, ale szczęśliwa mistrzyni Polski. "Postawiłyśmy na swoim"