"Nie poddałem walki". Jóźwiak wydał oświadczenie po walce na Fame MMA

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Paweł Jóźwiak
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Paweł Jóźwiak

"Nadszedł czas na kilka słów, już tak na spokojnie" - napisał Paweł Jóźwiak. Szef FEN wydał specjalne oświadczenie odnoszące się do tego, co wydarzyło się w jego walce podczas gali Fame MMA 17.

Walka Pawła Jóźwiaka z Michałem "Boxdelem" Baronem niespodziewanie zakończyła się po dwóch rundach, bowiem szef FEN nie przystąpił do ostatniej.

- Jestem bardzo niezadowolony ze skandalicznej decyzji sędziego, bo to są k***a jakieś jaja - mówił potem dla kanału "MMA - bądź na bieżąco".

Więcej o samej walce przeczytasz tutaj -->> Z dużej chmury mały deszcz. Paweł Jóźwiak miał już dość

ZOBACZ WIDEO: Był w szoku. Trener Realu spełnił abstrakcyjną prośbę kibica

Jóźwiak był niemiłosiernie obijany, ale - jak sam twierdzi - to nie on zadecydował, że nie wyjdzie na trzecią rundę.

- Nigdy sam bym się nie poddał. Bym się tam zrzygał, zemdlał, ale bym się nie poddał, bo jestem wojownikiem i tak zostałem nauczony. A sędzia mnie poddaje? O co tu chodzi? - dodał we wspomnianej rozmowie.

Teraz - gdy emocje już opadły - zdecydował się wydać oświadczenie. "Nadszedł czas na kilka słów, już tak na spokojnie" - rozpoczął.

Na początku były gratulacje dla teamu, potem - dla rywala. "Boxdelowi gratuluję wygranej, pokazał serducho i dobry game plan, no właśnie, walka nie przebiegała i nie skończyła się tak jak sobie wymarzyłem, niestety w dużej mierze przegrałem walkę z samym sobą" - oznajmił.

Odniósł się też do kluczowej dla całej walki sytuacji. "Nie poddałem walki, mój charakter by mi na to nie pozwolił, doszło do nieporozumienia między mną, a sędzią" - można przeczytać.

Już teraz dodał, że czeka na rewanż, który będzie jego. Czy nastąpi? Czas pokaże. "To dopiero pierwsza połowa" - można przeczytać na zakończenie oświadczenia.

Jego pełną treść prezentujemy poniżej:

"Nadszedł czas na kilka słów, już tak na spokojnie.

Drodzy kibice bardzo Wam dziękuję, że byliście, a tym którzy mi kibicowali dziękuję szczególnie, jesteście moją siłą.

Dziękuję moim trenerom, fizjo i sponsorom Brandfreed, Makpol Recykling, FCT 24, Pyszna Fabryka, Pittbull West Coast i Agis Managment Group.

Dziękuję Fame za możliwość walki na tak wspaniałym obiekcie przy tak niesamowitej publiczności.

Boxdelowi gratuluję wygranej, pokazał serducho i dobry game plan, no właśnie, walka nie przebiegała i nie skończyła się tak jak sobie wymarzyłem, niestety w dużej mierze przegrałem walkę z samym sobą, a konkretnie ze swoim tlenem, za krótki miałem okres przygotowawczy i choć z moim sztabem trenerskim wykonaliśmy mnóstwo ciężkiej pracy to nie wszystko udało mi się zaprezentować.

Nie obyło się też bez błędów sędziowskich, ale wiadomo na spokojnie oglądając powtórki łatwo wszystko się ocenia, ale kto wie jakby się walka potoczyła gdyby nie przerwa związana z uderzeniem na krocze, którego nie było, to nie czas na szukanie usprawiedliwień, mogłem załatwić sprawy tak, żeby sędziowskie decyzje nie były kluczowe, jednak tutaj jestem winny kibicom kilka słów wyjaśnień.

Nie poddałem walki, mój charakter by mi na to nie pozwolił, doszło do nieporozumienia między mną, a sędzią, czemu dałem wyraz zaraz po decyzji, sędzia zadał mi pytanie sformułowane w sposób negatywny "czy nie chce już walczyć" odpowiedziałem, że nie, chcąc wyrazić chęć jej kontynuowania, negatywne sformułowanie pytania i moje zmęczenie zrobiły swoje. Kto oglądał walkę ten wie, że obu zawodnikom nie brakowało serca i woli walki, dałem z siebie wszystko na co pozwoliła mi dyspozycja tego dnia.

Zebrałem ogromne doświadczenie, wiem co muszę poprawić, mam teraz dużo więcej czasu na przygotowania i wiem, że rewanż będzie należał do mnie.

Boxdel szykuj się na jeszcze cięższą przeprawę, zapewnienia, co Ci zrobię zrealizuję w drugiej odsłonie tego meczu, to dopiero pierwsza połowa, wszystko jest nadal aktualne.

Pozdrawiam wszystkich,
Paweł Jóźwiak"

Zobacz także:
Padła deklaracja. Chalidow pojawił się w biurze i zaskoczył właścicieli KSW
Zadecydowali sędziowie. Trudna przeprawa Marcina Tybury w UFC

Komentarze (0)