Błachowicz rzucił wyzwanie wielkiemu rywalowi

Getty Images / Cooper Neill/Zuffa LLC / Na zdjęciu: Jan Błachowicz
Getty Images / Cooper Neill/Zuffa LLC / Na zdjęciu: Jan Błachowicz

"Jeśli chcesz spróbować, wiesz gdzie mnie znajdziesz" - napisał Jan Błachowicz w mediach społecznościowych. Do kogo skierował te słowa? Do Israela Adesanyi, który właśnie wrócił na tron.

W tym artykule dowiesz się o:

Minionej nocy w Miami odbyła się gala UFC 287. W walce wieczoru Israel Adesanya znokautował Alexa Pereirę, biorąc udany rewanż na Brazylijczyku.

Wydawało się co prawda, że to właśnie Pereira był bliżej wygranej, ale Adesanya zdołał wyprowadzić dwa solidne sierpy, które zwaliły rywala z nóg i "odcięły go".

Walkę uważnie obserwował Jan Błachowicz. "Gratuluję udanego rewanżu" - napisał po wszystkim w mediach społecznościowych "Cieszyński Książę".

ZOBACZ WIDEO: Michał Materla rozmawia z KSW. Do takiej walki może dojść na PGE Narodowym

Na tym jednak nie poprzestał i... rzucił wyzwanie. "Jeśli chcesz spróbować kolejnego (rewanżu - przyp. red.), wiesz gdzie mnie znajdziesz" - dodał.

Polak pokonał Nigeryjczyka w marcu 2021 roku na punkty podczas UFC 259. Polak obronił wtedy pas wagi półciężkiej, ucierając nosa niedowiarkom, którzy nie dawali mu w tamtym pojedynku szans.

Więcej o tej walce pisaliśmy tutaj -->> CIESZYŃSKI KRÓL! Jan Błachowicz obronił pas wagi półciężkiej!

Teraz Błachowicz jest otwarty na kolejną walkę z Adesanyą, ale fani zwrócili uwagę na pewien szczegół we wpisie naszego fightera. O co chodzi? O kategorię, w jakiej miałoby dojść do pojedynku. "Tym razem w wadze średniej o pas" - rzucił Polak.

"Bracie nie sądzę, żebyś zrobił wagę", "Czy Ty w ogóle możesz zejść tak nisko", "Potrafiłbyś to zrobić?", "Jesteś wielki Jan, ale nie ma szans" - pisali fani w komentarzach o tym pomyśle.

Błachowicz (MMA 29-9-1) swoją ostatnią walkę - podczas UFC 282 w grudniu 2022 roku - zremisował. Wtedy jego rywalem był Magomied Ankalajew.

Zobacz także:
Powrót na tron w UFC! Ciężki nokaut
Gwiazdor UFC naprawdę to założył. I jeszcze te słowa!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty