Galą Punchdown 5 polski internet żyje od kilku dni. Wszystko przez to, że ciężko znokautowany został Artur Walczak, który trafił do szpitala w stanie krytycznym. Wciąż nie wiadomo, czy "Waluś" przeżyje. Nie brakuje głosów, że w całej sprawie pewne rzeczy można było zrobić lepiej.
Tak twierdzi Piotr Witczak, który w portalach społecznościowych zrzuca winę na organizatora. Najpierw twierdził, że na zawodach nie było karetki, co Punchdown zdementował. Teraz głos zabrał Jakub Henke, który kieruje organizacją i atakuje "Bonusa BGC".
"Sprawa jest zbyt poważna, nie będę wdawał się w dyskusję z człowiekiem, który na tej krzywdzie chce zrobić sobie fame. Jesteśmy w stałym kontakcie z bliskimi. Niedługo dowiecie się jakim człowiekiem jest "Bonus". Najważniejszy jest teraz Artur, jego życie i zdrowie. Pan Witczak odpowie za wszystkie kłamstwa, które powiedział" - pisał właściciel Punchdown na Instagramie.
ZOBACZ WIDEO: Zwycięstwo "Pudziana" nie przyszło łatwo? Mówi o kontuzji
Henke dodał, że Witczaka nie było na miejscu, więc nie może wiedzieć, jak wyglądało zabezpieczenie imprezy. Twierdzi, że "Bonus BGC" wcale nie chce pomóc bliskim, a jego celem jest wypromowanie się na tragedii.
"Bonusa bliscy Artura nie chcą widzieć i znać po tym, co zrobił. Jak będę w stanie, nagram pewnie film i opowiem wam, jaki to jest wspaniały "przyjaciel", że nawet rodzina Artura nie chce mieć z nim nic wspólnego" - dodaje.
Wpis na ten temat ostatecznie zniknęły z Instagrama. Zachowały się jednak zdjęcia, które zrobił portal mma.pl.
Organizatorzy Punchdown 5 odpierają zarzuty. Wyjaśnili kwestię karetki >>
Artur Walczak w stanie krytycznym. Prokuratura bada sprawę >>