Tomasz Lorek: Ostatni tacy artyści - rzecz o freestyle motocrossie

Tomasz Lorek
Tomasz Lorek
Podczas śniadania trójka przyjaciół: Adams, Jones i Stenberg wspomina zawody rozegrane na plaży w Dubaju. Chłopcy wykonywali triki u stóp słynnego 7 – gwiazdkowego hotelu Burj Al Arab. - Pamiętacie jak nasz zwariowany koleżka Ronnie Renner chciał dowiedzieć się jaki repertuar zaprezentuje Japończyk Eigo Sato? - uśmiecha się Adams. Jones ze Stenbergiem przestali smarować chleb, bo przypomnieli sobie tą rozkoszną scenkę. Zawodnicy uprawiający freestyle motocross mają zwyczaj umieszczania listy trików na specjalnej platformie umieszczonej pośrodku kierownicy. Gdy wyjeżdżają na tor, adrenalina wędruje na niewiarygodny poziom, a czasu na pokaz jest niewiele - od 75 do 120 sekund w zależności od fazy turnieju. Stres sprawia, że wygodniej jest wypisać markerem kolejność wykonywania trików. Kilka minut przed startem zawodnicy sporządzają listę trików, którymi zechcą zaskoczyć sędziów i zachwycić publiczność. Marker tudzież flamaster jest niezbędnym wyposażeniem każdego artysty. Zastygają w zadumie i piszą. Cordoba flip, Cliffhanger backflip, Lazyboy, Tsunami, Heart Attack, Rock Solid, Holy Grab, Dead Body – takie nazwy można dostrzec na półce pośrodku kierownicy. W Dubaju Ronnie Renner podszedł do boksu Eigo Sato, przywitał się po japońsku, po czym chciał podejrzeć listę trików opracowaną przez Sato. Renner uprzejmie spytał Japończyka czy może zerknąć na zestaw planowanych ewolucji. Sato skinął głową, a rozochocony Renner wygodnie usiadł na motocyklu kolegi i zaczął czytać. Wybałuszył oczy, bo nazwy trików były rozpisane w języku nippongo, tj. japońskim. Spojrzał na Sato, który jak przystało na spadkobiercę samurajskich tradycji, tylko delikatnie rozchylił kąciki ust tłumiąc śmiech. - Jedno mogę ci wyjawić - mówi Sato do Rennera. - Będę wykonywał trik dopiero po nieparzystym odpaleniu motocykla. Jeśli skoczyłbym po parzystym uruchomieniu motocykla, nie czułbym się komfortowo. Wolę odczarować mój motocykl, stąd gaszę silnik po pierwszym i drugim odpaleniu - dodaje Sato.
Eigo Sato na podium zawodów RedBull X-Fighters (drugi od lewej) Eigo Sato na podium zawodów RedBull X-Fighters (drugi od lewej)
Jones, Stenberg i Adams kończą śniadanie. Zakładają ochraniacze, przygotowują motocykle. Będą trenować przez cały dzień. Wokół domu w Temecula, Nate zbudował labirynt hopek, ścieżek, platform do ćwiczeń trików. Jest basen wypełniony gąbką, nie brakuje również przyrządów, które przykułyby wzrok gimnastyków artystycznych. Freestyle motocross to piękne show, ale droga do perfekcyjnego wybicia się z rampy wiedzie przez ciężką pracę. Zwinność musi iść w parze z bystrym umysłem.

Beau Bamburg, który kilka razy w roku odwiedza ranczo Adamsa coś wie na ten temat. - Mieszkam w stanie Oregon. Kiedy poczułem, że freestyle to moja karma, byłem zbyt niecierpliwy. W efekcie 7 razy złamałem nogę, 2 razy kręgosłup, a raz nos odkleił mi się od twarzy po upadku. Nate powiedział mi, że w tym sporcie myślenie ma kolosalne znaczenie. Spytał mnie o hobby. Lubię grać na gitarze. Zagrałem hymn amerykański w Seattle podczas zawodów w supercrossie, zrzuciłem niepotrzebny stres. Wróciłem na tor, rampy nie były już takie straszne, triki zaczęły mnie bawić, byłem bardziej skoncentrowany. Kiedy odnosiłem kontuzje, moja żona patrzyła na mnie oczami rodzica, który widzi jak syn przynosi marną ocenę ze szkoły - śmieje się Beau.

Beay Bamburg "The Whip"

Norweg Andre Villa podróżuje z turnieju na turniej ze swoją sympatią, Dunką Michą Thyge. Dunka filmuje każdy przejazd Norwega. Kiedy Andre upadł na zeskoku podczas zawodów w nieczynnej elektrowni Battersea w Londynie, Micha była przy nim tuż po nieudanym lądowaniu na zeskoku. - Kochanie, co czułeś jak frunąłeś podczas triku rock solid? - pyta Micha. Andre powoli otworzył oczy i powiedział: - Nie zgadniesz, słońce. Czułem, że w powietrzu ktoś podarował mi drugi motocykl. Leciałem i myślałem, że już nie wyląduję. Fajnie… Thyge nie rezygnowała i drążyła: - Drugi motocykl, kochanie? Dostałeś w powietrzu w prezencie drugi motocykl? Ale od kogo? Na to Andre: - Nie wiem. Chyba od Robbie Maddisona!

Maddison to arcymistrz z Australii, który w 2010 roku przeskoczył ponad Kanałem Korynckim. Na Maddisonie nie wywarł żadnego wrażenia fakt, że Kanał wykopano w czasach starożytnych za panowania Nerona. Kilka dni przed skokiem Robbie stanął na krawędzi Kanału wraz z małżonką Amy. Amy spytała go czy naprawdę chce podjąć ryzyko i przeskoczyć kanał, który w tym miejscu jest szeroki na 85 metrów. - Poczekaj, złotko - powiedział Maddison. Australijczyk splunął w stronę wody. - Widzisz, moja ślina dotarła do tafli wody po 8 sekundach. Po 8 sekundach… To wspaniale rokuje. Tak, Amy, chcę przeskoczyć nad Kanałem Korynckim. Teraz jestem przekonany, że warto to zrobić - rzekł Robbie. Freestyle motocross…
Lot Robbiego Maddisona w Calgary Lot Robbiego Maddisona w Calgary
Tenże sam Maddison uwielbia Polaków za spontaniczność i odwagę. - Chciałbym kiedyś wjechać na motocyklu crossowym na Górę Kościuszki. Czytałem, że Kościuszko był odważnym człowiekiem, który ze swoimi druhami poszedł na rosyjskie armaty będąc uzbrojony w kosy. To trochę jak ja podczas lotu nad Kanałem - śmieje się Maddison.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×