3...2...1 - start! Zaczynamy mundial w Brazylii!
Po 1432 dniach przerwy wraca największa piłkarska impreza globu! Już w czwartek o g. 22 polskiego czasu rozpoczną się jubileuszowe XX mistrzostwa świata. W meczu otwarcia Brazylia podejmie Chorwację.
Faworytem bukmacherów jest Brazylia, ale historia mistrzostw pokazuje, że zwycięstwa gospodarzy są raczej rzadkością. Na 19 dotychczasowych turniejów zespoły grające przed własną publicznością wygrały tylko sześć: Urugwaj w 1930 roku, Włochy cztery lata później, Anglia w 1966 roku, Niemcy w 1974 roku, Argentyna w kolejnej edycji oraz Francja przed 16 laty. Statystyka jest jednak jeszcze bardziej bezlitosna dla broniących tytułu Hiszpanów - tylko dwóm drużynom udało się wygrać mistrzostwo świata dwa razy z rzędu: Włochom (1934 i 1938) oraz Brazylii (1958-1962). Sztuki tej nie dokonał żaden z 11 ostatnich mistrzów!
To jeszcze nic - broniąca tytułu "La Furia Roja" i inne europejskie drużyny muszą się zmierzyć z klątwą ciążącą na nich podczas turniejów rozgrywanych za Atlantykiem. Na siedem mundiali zorganizowanych w Ameryce Północnej lub Południowej reprezentacje ze Starego Kontynentu nie wygrały ani razu, a siedmioma tytułami podzielili się Brazylijczycy (3), Argentyńczycy (2) oraz Urugwajczycy (2). Syty sukcesami zespół Vicente del Bosque czeka więc nie lada wyzwanie.- Prawie wszyscy spodziewają się, że w finale zmierzą się Argentyna i Brazylia. Ja chciałbym, aby Canarinhos zmierzyli się drużyną Urugwaju. Byłaby okazja do rewanżu - mówi legendarny Pele - "Król futbolu", który jest oficjalnym patronem XX mundialu.
Gdy światowy czempionat po raz pierwszy gościł w jego ojczyźnie, miał tylko 9 lat. - Cała Brazylia pamięta tamten mecz z Urugwajem. Ojciec, który również był piłkarzem, z kolegami i rodziną słuchali w domu transmisji radiowej z tego spotkania. Ja miałem dziewięć lat i bawiłem się na podwórku. Kiedy po meczu wszedłem do domu, wszyscy mieli dziwne miny, a mój ojciec płakał. Na szczęście kilka lat później poprowadziłem reprezentację do mistrzostwa świata. Mam nadzieję, że w tym roku nie będę płakał po finale - mówi Brazylijczyk, który jako jedyny piłkarz w historii mistrzostwo świata zdobył aż trzykrotnie (1958, 1962 i 1970).
"Król futbolu" marzy o złocie dla Brazylii, a "Bóg futbolu", czyli Diego Maradona liczy na pierwszy od 28 lat triumf Argentyny. Jeśli wierzyć znakom na niebie i ziemi oraz numerologii, to historia już wydała wyrok - mistrzem świata zostaną Albicelestes, a do zwycięstwa poprowadzi ich Lionel Messi. Wszystko przez szereg analogii między nim a Diego.
Kapitan Argentyny w piłce klubowej wygrał wszystko, co mógł, ale na niwie reprezentacyjnej wciąż jest głodny jakiegokolwiek sukcesu. - Każde trofeum jakie zdobyłem z Barceloną było dla mnie wyjątkowe. Każdy kolejny tytuł, który wygrałem był dla mnie ważny i stanowi część mojej kariery. Jednak mistrzostwa świata to najważniejsza impreza. Nie mam wątpliwości, że Złotą Piłkę zamieniłbym na zwycięstwo na mundialu - przekonuje Messi i dodaje: - Argentyna ma wielkie szanse na wyjazd z Brazylii ze złotym medalem. Nie chodzi tylko o kadrę zawodników, jaką dysponujemy. Ważne jest, że jesteśmy dobrze przygotowani i zdeterminowani.- To jest to, na co czekali wszyscy Brazylijczycy. Jestem bardzo szczęśliwy, że jestem dziś w tym miejscu. Mam nadzieję, że pomogę drużynie spełnić marzenie wszystkich Brazylijczyków, którym jest zdobycie mistrzostwa świata. Presja? To było moim marzeniem od dzieciństwa i dziś jestem "10" w Brazylii, zagram na mistrzostwach świata we własnym kraju - nie odbieram tego jako presji. To dla mnie powód do dumy i radości. Nie jestem pod presją - jestem szczęśliwy - zapewnia z uśmiechem idol milionów Brazylijczyków.
Pierwszy test Neymara i Canarinhos czeka już w czwartek. W meczu otwarcia na Arena Corinthians w Sao Paulo gospodarze zmierzą się z niemającą nic do stracenia reprezentacją Chorwacji. Selekcjoner Niko Kovac nie będzie mógł jednak skorzystać w tym spotkaniu ze swojego najlepszego strzelca - Mario Mandzukicia. Napastnik Bayernu Monachium musi odcierpieć karę za czerwoną kartkę z barażowego meczu z Islandią. Brazylijczycy wystąpią za to w pełnym składzie.
- Chcę przekazać wszystkim Brazylijczykom, że nadszedł nasz czas. To są nasze mistrzostwa świata. Moja drużyna jest gotowa - mówi przed startem mundialu opiekun gospodarzy Luiz Felipe Scolari. - Przed nami siedem kroków. Musimy przejść je wszystkie, ale by dobrze zacząć, musimy myśleć najpierw o tym pierwszym. Nie da się od razu przeskoczyć do siódmego. Myślą, którą zarażam swój zespół jest ta, że przed nami pierwszy, najważniejszy krok - mecz z Chorwacją - dodaje selekcjoner. Brazylia po raz ostatni sięgnęła po złoto w 2002 roku i jedyną osobą, która łączy te dwie drużyny Canarinhos jest właśnie Scolari. Spośród 31 szkoleniowców, którzy poprowadzą pozostałych uczestników mundialu, jeszcze tylko Vicente del Bosque wie, jak smakuje zdobycie tytułu.Czy Brazylia będzie siódmym gospodarzem, który wygra mistrzostwa świata? Czy Hiszpanie zostaną pierwszą europejską reprezentacją, która zdobędzie złoto za Atlantykiem i trzecią, która obroni tytuł? A może w Brazylii poznamy nowego, dziewiątego mistrza świata? Czy urodzony w Polsce, a grający dla Niemiec Miroslav Klose zdobędzie co najmniej dwie bramki, dzięki czemu zostanie najlepszym strzelcem MŚ wszech czasów? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań poznamy już za 31 dni i 64 spotkania. Bądźcie z nami przez ten czas!
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Brazylia - Chorwacja / czw. 12.06.2014 godz. 22.00
-> Relacja NA ŻYWO
sędzia: Yuichi Nishimura (Japonia)
Brazylia - największy faworyt liczy tylko na trofeum
Chorwacja - zaskoczy, jak w 1998 roku?