Maryna Gąsienica-Daniel zła na siebie. "Nawet nie chodzi o wynik"

PAP/EPA / PHILIPP GUELLAND / Na zdjęciu: Maryna Gąsienica-Daniel
PAP/EPA / PHILIPP GUELLAND / Na zdjęciu: Maryna Gąsienica-Daniel

Maryna Gąsienica-Daniel nie ukończyła pierwszego przejazdu w slalomie gigancie, w ramach inauguracyjnych zawodach Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim. Przed kamerami TVP wyjaśniła to niepowodzenie.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=35645]

Maryna Gąsienica-Daniel[/tag] z rozbudzonym apetytem przystąpiła do startu nowego sezonu. Tym bardziej, że na inaugurację Pucharu Świata zaplanowano rywalizację w koronnej konkurencji Polki - w slalomie gigancie.

Gąsienica-Daniel ruszyła na trasę pierwszego przejazdu z numerem 13. Niestety, okazał się on pechowy. Polka pierwszą część trasy pokonała znakomicie, ale w środkowej części dystansu wypadła z trasy i tak zakończył się jej udział w zawodach (WIĘCEJ).

- Pierwsze koty za płoty. Czułam się świetnie. Super mi się jechało aż do momentu, kiedy wypadłam. Może właśnie dlatego, że zbyt dobrze się poczułam. Pozwoliłam sobie na trochę większe kąty podczas przejazdu - nie do końca świadomie - przyznała przed kamerami TVP.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wygląda jak modelka. "Polska" krew!

- Trasa jest dosyć ciasno postawiona - ze skrętu w skręt. Trzeba jechać szybko, rytmicznie, nie ma czasu na błędy i na ratowanie się z nich. Trzeba jechać stabilnie - dodała.

Maryna Gąsienica-Daniel nie może być zadowolona z takiego obrotu spraw. Jak powiedziała, nie chodzi tu nawet o wynik. W Soelden po prostu chciała cieszyć się zjazdem na nartach.

- To jest po prostu narciarstwo alpejskie. Wszyscy mnie pocieszają, ale ja jestem zła na siebie. Nawet nie o wynik, ale o to, że nie mogłam zjechać do końca. Rzadko zdarzają się takie warunki na zawodach Pucharu Świata - zauważyła.

Czytaj także: Mistrz olimpijski chce wrócić na szczyt. Celem kolejne igrzyska

Komentarze (0)