Bez Konstantinowa, ale zwycięsko - relacja z meczu Chiny - Bułgaria

Jeszcze dwa dni temu trener Martin Stojew w charakterystyczny dla siebie sposób rozdmuchał w mediach informacje na temat fatalnego stanu zdrowia dwóch swoich atakujących. W spotkaniu z Chinami wystąpił jednak Wladimir Nikołow, a suma zdobytych przez niego punktów wskazuje, że po domniemanej kontuzji nie zostało śladu. Bułgarzy pewnie pokonali gospodarzy 3:0 i już szykują się na kolejne starcie, z Japonią.

Ilona Kobus
Ilona Kobus

Chiny - Bułgaria 1:3 (20:25, 21:25, 28:26, 19:25)

Składy:

Chiny:Bian, Shen, Yuan, Yu , Jiao, Cui, Ren (L) oraz Sui, Guo.

Bułgaria: Żekow, Iwanow, Nikołow, Gajdarski, Kazijski, Stojkow, Salparow (L) oraz Cwetanow.

Bułgarzy niespodziewanie rozpoczęli mecz bez Plamena Konstantinowa oraz bez kontuzjowanego Todora Aleksiewa. - Jedyne, co mogę powiedzieć, to że nasz sztab medyczny nie zezwolił na udział Plamena w niedzielnym spotkaniu. Być może nie zobaczymy go już do końca turnieju - tłumaczył dość enigmatycznie absencję swojego kapitana Martin Stojew. Na boisku nie pojawił się także Bojan Jordanow, który dochodzi do zdrowia po urazie. W świetnej natomiast dyspozycji był w spotkaniu z Chinami ten, o którego Stojew drżał najbardziej, Wladimir Nikołow (zdobywca 22 punktów).

Wszystko zaczęło się zgodnie z planem - po początkowej, właściwej inauguracyjnym meczom "nerwówce", Bułgarzy opanowali sytuację na boisku i sukcesywnie zaczęli budować przewagę (9:8, 14:11). Mimo że zagrywali bardzo mocno, nie sprawiali tym większych kłopotów rywalom, którzy z kolei zaliczyli w całym spotkaniu 3 asy serwisowe (Yuan - 2, Cui). Bułgarzy za to dobrze zagrali w pierwszej partii blokiem i wygrali 25:20.

Od początku drugiego seta zawodnicy z Bałkanów ponownie zaczęli nękać Chińczyków blokiem (Kazijski, Iwanow) i szybko zrobiło się 3:1. Na pierwszej przerwie technicznej prowadzili aż pięcioma punktami. Gospodarze kilkakrotnie niwelowali straty (10:8, 15:12), głównie za sprawą skutecznych akcji Jianjun Cui'a i Oiong Shena, ale ostatecznie zdołali zgromadzić na swoim koncie tylko o jedno oczko więcej, niż w pierwszej partii.

Trzecia odsłona, podobnie jak dwie poprzednie, rozpoczęła się od prowadzenia siatkarzy z Bułgarii (2:0). Tym razem jednak gospodarze wyrównali bilans punktów przy stanie 4:4 (po błędach w obronie rywali), ale na krótko. Kiedy w polu zagrywki stanął punktujący chwilę wcześniej blokiem (na Jiau) Ewgeni Iwanow, szybko zrobiło się 9:5 dla jego drużyny. To jednak nie zniechęciło ambitnych Chińczyków, którzy doganiali rywali jeszcze kilkakrotnie (19:19, 23:23), by po zaciętej, granej na przewagi, końcówce przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Wygrana wyraźnie dodała skrzydeł Azjatom, bo od pierwszych piłek czwartej partii prowadzili wyrównaną walkę z brązowymi medalistami ostatnich mistrzostw świata (4:4, 8:8, 14:14), przynajmniej do drugiego czasu technicznego. Później Bułgarzy przycisnęli oponentów i po dwóch punktowych blokach Mateja Kazijskiego prowadzili już 20:16. Chińczycy, męczeni zagrywką przez Andreja Żekowa, zdołali zdobyć jeszcze tylko 3 punkty, przegrywając ostatecznie do 19.

- To był pierwszy mecz w turnieju i graliśmy momentami bardzo nerwowo, popełniając zbyt dużo błędów. Walczyliśmy jednak do końca o zwycięstwo i to mnie cieszy najbardziej - skomentował chiński szkoleniowiec Jianan Zhou.

- Cieszę się z wygranej, bo przystąpiliśmy do meczu ze sporą presją - powiedział na konferencji prasowej Andrej Żekow. - Graliśmy w miarę równo, ale nie uniknęliśmy błędów. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach zagramy lepiej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×